Alex szedł uliczka, na spotkanie z przyjaciółmi. Niedawno przybył do New York'u a już udało mu się zawiązać kilka znajomości.
Chłodny wiatr zwiewał jego włosy do tyłu. Alex czuł beztroskę i szczęście, bo wreszcie znalazł swoje miejsce, stał się niezależny, a tu, w New York'u wreszcie miał szansę zaistnieć.
Cieszył się, że wreszcie miał przyjeciela. Przypomniał sobie lata w samotności na Karaibach, i jeszcze bardziej ucieszył się na to spotkanie.
Myślał chwilę o jego ostatnim spotkaniu z przyjaciółmi, wtedy, gdy się poznali. Przyszedł wtedy zapytać o radę Aarona Burr'a, lecz raczej z niej nie skorzysta. "Mów mniej, uśmiechaj się więcej" co to za rada? On tu przyjechał żeby głośno wyrażać swoje zdanie i dołączyć do rewolucji, a nie milczeć i z uśmiechem przyjmować rozkazy kogokolwiek.Chciał być w pełni niezależny, nie podlegać nikomu. Do tego dążył, i nic nie zdołało go powstrzymać. A na pewno nie rady jakiegoś Burr'a, on jeszcze zobaczy, że Alex będzie od niego lepszy. Niech tylko poczeka.
-Alex! Już jesteś!- wesoły głos przyjaciela wyrwał go z zamyślenia. Hamilton obrócił się i ujrzał piegowatą twarz John'a. Biegł do niego z naprzeciwka, a wiatr targał jego loki.
-Hej, John!- odpowiedział Alex.
Zaczęli rozmawiać, a Alex strasznie się cieszył, że wreszcie mógł zobaczyć przyjaciela.Szli razem przez chwilę rozmawiając, aż doszli do baru. W środku zastali już Lafayette i Hecules'a.
Podeszli w czwórkę do lady i zamówili po drinku, a potem kolejnym, i kolejnym.
Hamilton, w pewnym momencie zorientował się, że jego przyjaciół nie ma przy nim
Alex czuł, że kręci mu się w głowie. Coraz trudniej było mu utrzymać równowagę. Mimo to właśnie pił kolejnego drinka.
Rozejrzał się dookoła, szukał wzrokiem swoich znajomych. Nie było ich w barze. Chwiejnym krokiem wyszedł z budynku i oparł się o jego ścianę, aby nie upaść.
Wtedy zauważył grupkę osób stojącą niedaleko. Od razu uznał, że są to jego znajomi i nie wiele myśląc poszedł do nich mówiąc
- chłopaki! Tu- tu jesteście!- powiedział to dużo głośniej niż zamierzał, lecz nie tracił pewności siebie.Gdy Postacie obróciły się, zobaczył że wcale ich nie znał, ale to mu nie przeszkadzło.
-o wy to jednak nie moje chopaki, nie szkodzi. Nowi koledzy, jeeej! - powiedział, wprawiając nieznajomych w zaklopotanie.
Wtedy poczuł, że ktoś ciągnie go za ramię.
-Alex, co ty wyprawiasz?! - chłopak usłyszał znajomy głos.
- Burr, znowu ty? Dlaczego zawsze musisz wszystko psuć? - odpowiedział
- Nie psuje, tylko Cię ratuję. Jak wytrzeźwiejesz to zrozumiesz, o ile wogóle będziesz to pamiętał. - odpowiedział nieco poirytowany Burr. - Wiesz gdzie jest reszta Twojego "squadu"?
- No właśnie ich szukałem! - wykrzyczał Alex. Wtedy Burr znowu pociągną go za ramię i wskazał palcem na kilka osób
-Tu jest Twoja zguba
Hamilton wyrwał swoje ramię z ręki Aron'a i pobiegł w stronę przyjaciół. Nie zdążył się zatrzymać, i wpadł na Johna. Obydwoje zaczęli się śmiać, a z nimi Laffaye i Hercules- Dobra, już się uspokójmy bo mam tu dla was ważna wiadomość-powiedział nagle Laurens. Wyjął z kieszeni dziwny przedmiot, jakby metalowe pudełeczko z różnymi światełkami. Było strasznie dziwne, nie przypominało niczego, co dotąd znali, wyglądało obco.
-Co to jest? - spytał Alex.
-Nie wiem, klikamy to? - spytał Laurens wskazując na niewielki przycisk na bocznej ściance pudełeczka.
- Co wy chcecie kilikac? Skąd to masz? - spytał się Burr, który przed chwilą podszedł do grupki pijanych przyjaciół.
- Aron, znowu ty?! - narzekał Alex.
W tym momencie John przycisnął guzik na nieznanym przedmiocie.
CZYTASZ
𝗣𝗼𝗻𝗮𝗱 𝗖𝘇𝗮𝘀𝗲𝗺 |𝓐𝓵𝓮𝔁𝓪𝓷𝓭𝓮𝓻 𝓗𝓪𝓶𝓲𝓵𝓽𝓸𝓷
FanfictionAlex i kilku jego przyjaciół przeypadkiem przenosi się o 300 lat w przyszłość... A jak ona wygląda? Fan fiction na podstawie Musicalu Hamilton