Cześć, jestem Julia, mam 17 lat. Wszyscy uważają mnie za szczęśliwą nastolatkę, ale nic bardziej mylnego. Problemy z samookaleczaniem trwają już od 4 lat, na początku delikatnie, teraz podcinanie żył jest na porządku dziennym. Uwielbiam uczucie kiedy siedzę w wannie, słucham szumu wody, wyciszam się i po chwili wbijam żyletkę w skórę, co cięcie to głębiej, jak skończę patrzę jak leci krew, jest w kolorze żywej czerwieni, czasem bordowym, lubię czuć jak ścieka mi po rękach, kiedy czuję ją na swoim ciele, po chwili ocknę się z tego stanu dochodzi do mnie, że siedzę już tak bardzo długo i że muszę zatamować krew i wyjść za nim ktoś się czegoś domyśli. Biorę ręcznik, wacik, chusteczkę cokolwiek co mam pod ręką i przykładam do ran, trzymam chwilę, puszczam i patrzę czy już nie leci, kiedy mam pewność, że rana zaschła przemywam ciało z resztek krwi, zakładam uśmiech i wychodzę z łazienki, udało się nikt nic nie podejrzewa. Schodzę do kuchni biorę ukradkiem coś do odkażenia ran, psikam, nie szczypie, czuję delikatne przyjemne mrowienie.
Kiedy zabezpieczyłam rany mogę iść spać, jeżeli nie zasnę zrobie to znowu, tym razem z poczucia winy za to pierwsze...
Dobranoc Wy bądźcie silniejsi.
CZYTASZ
Samookaleczanie
Teen FictionJulka jest z pozoru szczęśliwą nastolatką, nikt nie wie co tak naprawdę przeżywa.