"We all wanna be someone's"
— MONSTA XBratnia dusza — jedno wyrażenie, dwa słowa, cztery sylaby i dwanaście liter. Niby na pozór nic wielkiego, zwykłe ot dwa losowe słowa, a jednak w istocie rzeczy zawierające coś głębszego, niż to pospolite, dosłowne znaczenie. Może i był to jedynie zlepek losowych liter, następnie tworzących słowa, wyrażenia, ale jednak posiadał w sobie to coś, czego pragnął każdy. No właśnie. Bo kim tak naprawdę jest bratnia dusza?
Nie jest to ani jedno wyrażenie, ani dwa słowa, ani cztery sylaby, ani nawet dwanaście liter — tak jest tylko w teorii. Bratnia dusza jest kimś więcej, niż tylko pojęciem czysto gramatycznym, rozkładem na poszczególne części. Jest uzupełnieniem, drugą połową, kimś, w kim znajdujesz swoją lepszą stronę. Istotą w twoich oczach idealną, mimo posiadania wad, ale równocześnie ludzko nieperfekcyjną, pomimo wykazywania wielu zalet. Ktoś do ciebie dopasowany, mimo że będący często zaskakująco inną osobą. To ten jeden człowiek, z którym potrafisz odnaleźć własną drogę, znaleźć się w ciemnym lesie problemów i niedomówień. Ktoś, kogo rozumiesz bez słów. Jest to po prostu lustrzane odbicie twojej duszy i nie chodzi tu o twój wygląd, wady tudzież zalety, a o potrzeby serca.
I choć zdawałoby się to niepojęte, niemalże nierealistyczne, to jednak każdy tą bratnią duszę posiadał — trzeba było ją tylko odnaleźć. I właśnie na tym polegał główny problem ludzkości, który zatracał w sobie nie jedną, nie dwie, a wiele tysięcy dusz — nie każdemu było dane znaleźć wśród tłoku bijących serc te, które kołatało w piersi w rytm właśnie tego jego.
Ale Felix wierzył całym sercem, które miało ciągnąć do tej nieznajomej, a jednak tak bliskiej osoby, że on odnajdzie swoją bratnią duszę. I może wierzył też w te wpajane mu od dzieciństwa mity, dając się zapewnić o to, że jego bratnia dusza będzie idealna w każdym calu, to jednak nie potrafił sobie wybić z głowy tego, że obiecał sobie odnaleźć tą osobę za każdą cenę. Może wierzył, że na jej widok poczuje coś niesamowitego, może wierzył w to, że jego bratnia dusza podczas ich pierwszego spotkania wymówi te charakterystyczne słowa, które miały się pojawić na jego nadgarstku w dniu jego szesnastych urodzin, ale to nie było najważniejsze. Felix bowiem potrafił odróżnić nieomylne przeznaczenie od ślepego losu i to było powodem, dla którego nigdy nie zwątpił w to, że posiadał bratnią duszę.
A przynajmniej do dnia jego szesnastych urodzin.
Mogłoby się wydawać, że był to dzień, jak każdy inny — ot poranek, podczas którego młode ptaki ćwierkały wesoło za oknem, budząc do życia nie tylko jego, ale i całe miasto. Słońce wschodziło ponad horyzont jak co dzień, księżyc chował się przed ludzkimi oczami jak zawsze. A jednak było w tym dniu coś niezwykłego i może było to jedynie odczucie młodego nastolatka, który przez całą noc nie potrafił zmrużyć oczu, tępo wpatrując się w nadgarstek prawej dłoni, jakby miało to przyspieszyć ten proces. Serce zdawało się biec w jego piersi prawdziwy maraton, a płuca jakby z nim współgrały, nie potrafiąc zaczerpnąć zbyt dużej ilości tlenu. Stres zjadał go od środka, a racjonalne myślenie zniknęło już dawno. Wtedy liczyła się już tylko ta jedna chwila, podczas której na jego nadgarstku miała się pojawić garstka słów — może losowych, ale dla jego serca niezwykle wyjątkowych. I jakież było jego zdziwienie, gdy idealnie w punkt o godzinie, gdy przyszedł na świat, wraz z akompaniamentem ptasich śpiewów na jego nadgarstku pojawiły się słowa, których nie miał już nigdy zapomnieć.
CZYTASZ
you won't fuck me, dude || jilix
Fanfiction⌜ꜱᴏᴜʟᴍᴀᴛᴇ ᴍᴇᴀɴꜱ ᴍᴏʀᴇ ᴛʜᴀɴ ᴊᴜꜱᴛ ᴡᴏʀᴅꜱ⌟ Felix przez całe swoje życie wierzył, że jego bratnia dusza będzie taka, jaką sobie wymarzył. Jednak w dniu, w którym na jego nadgarstku pojawiły się pierwsze słowa, które miał usłyszeć od swojej bratniej duszy...