Napaść z bronią w ręku

8 0 0
                                    


Świadectwem tego, jak bardzo Barry był zmęczony był fakt, że nie zauważył, że nie był sam, dopóki nie poczuł dotyku zimnego metalu na nagiej szyi. Dreszcz przeszył mu kręgosłup, a gęsia skórka pojawiła się na ramionach.

— Nie wiem, co jest bardziej rozczarowujące: pożałowania godne zabezpieczenia w S.T.A.R Labs czy twój żałosny brak czujności.

Mroźne działo, które powinno być zamknięte na klucz w szczelnym skarbu głęboko w podziemiach, gdzie Barry umieścił je osobiście tuż po tym, jak ukradł je Snartowi, uruchomiło się z brzęczącym odgłosem. Szok spowodowany zimnem na skórze, spowodował, że Barry podskoczył.

Pomimo położenia w jakim się znajdowali i niemej groźby w postaci śmiercionośnej broni wycelowanej w miejsce, w którym jeden strzał mógł spowodować nieodwracalne szkody, ton głosu Snarta był niemal przyjacielski. Cedził słowa leniwie, a jego protekcjonalny ton głosu absolutnie nie powinien być tak atrakcyjny, ale Snart używający głosu Kapitana Mroza, zawsze potrafił oddziaływać na Barry'ego na wszelkie niewłaściwe sposoby.

Barry przełknął. Jego ramiona wygięły się, gdy oparł się o biurko stojące przed nim, ale stłumił chęć odwrócenia się i stawienia czoła Snartowi, zmuszając się do pozostania nieruchomo.

— Przykro mi, że jesteś rozczarowany, ale nie jestem w najlepszej formie.

— Ach, tak. Nie mogłem przegapić tych nagłówków. Flash zwolnił! Podejrzana nieobecność miejscowego bohatera po porażce w Chinatown! — Snart zacytował ostatnie tytuły gazet z dodatkową nutą dramatyzmu, sprawiając że brzmiały raczej śmiesznie niż przerażająco, czy realistycznie. Cmoknął z uznaniem — Bukmacherzy mają pełen ręce roboty. Czy Flash odzyska moce? To najbardziej popularny zakład w mieście.

Czyli Snart wiedział.

Barry rozluźnił się trochę. Nie był pewien, czy te wieści dotarły do mężczyzny i zastanawiał się, czy nie powinien go ostrzec, że bez swojej nadludzkiej prędkości i umiejętności szybkiego leczenia jeden strzał z mroźnego działa zamroziłby go bardziej... na stałe, niż najprawdopodobniej zamierzał Snart.

Być może Barry był głupi i łatwowierny, ale wierzył głęboko, że Snart wiedząc o tym, jak bardzo jest w tej chwili podatny na zranienie, nie pociągnie za spust, jeśli miałoby to oznaczać, że go zabije. Od tamtej nocy na torach kolejowych przeszli długą drogę.

— Jakie są stawki? — Barry chciał wiedzieć. Był naprawdę ciekawy.

Zajęło chwilę, zanim Snart udzielił odpowiedzi.

— Powiedzmy, że ludzie nie mają zbyt wielkiej wiary w twoje ozdrowienie.

Barry skrzywił się.

— Jest aż tak źle?

Niemal się obrócił, ale Snart przycisnął mocniej zimne działo do jego szyi, w niezbyt subtelnym ostrzeżeniu, by się nie ruszał. Barry opuścił głowę, by złagodzić ciśnienie i uciec przed zimną bronią. Wszystko, co robił sprawiało, że czuł się jeszcze bardziej narażony. Snart podszedł bliżej, aż Barry poczuł ciepło jego ciała za sobą. Stanowiło to ostry kontrast z bronią, która nawet bez wystrzelenia emitowała chłód.

Jednak prawie podskoczył, gdy mężczyzna owinął ramię wokół jego tali, dotykając przy tym skóry w miejscu, gdzie koszulka podjechała do góry. Jego dotyk był zimny — nie gołe dłonie, ale gładkie skórzane rękawiczki, które były chłodne po tym, jak używał pistoletu — ale i tak Barry miał wrażenie, że te ręce wręcz go palą.

Napaść z bronią w rękuWhere stories live. Discover now