• Łukasz •
Westchnąłem zirytowany, gdy Marek, po raz kolejny już, sprzeciwił się mojej propozycji filmu na ten wieczór. Oczywiście jedynym jego argumentem było „to jest za straszne!". Czy muszę wspominać, że sam chciał oglądać horror?
— Maruś, ja się poddaję. Nie znajdę ci niestrasznego horroru, bo to będzie gówno, nie film, wybacz mi — mruknąłem, wyłączając witrynę Filmwebu i odkładając laptopa na szafkę nocną.
Zsunąłem się niżej na poduszce i obróciłem na bok, zamykając oczy. Miałem dość, byłem zmęczony i jedyne czego chciałem to pójść spać. Zgodziłem się wcześniej, by obejrzeć z Markiem horror, bo dawno nie mieliśmy dla siebie wolnej chwili i brakowało mi tego. Tymczasem od jakiejś godziny siedziałem jak idiota przed ekranem laptopa, szukając czegokolwiek, czego nie uznałby za „zbyt straszne".
— Łuki, nie bądź zły, no... — jęknął, patrząc na mnie z wyrzutem. — Przecież wiesz, że potem będę bał się zasnąć, jak włączysz coś strasznego!
Z westchnięciem obróciłem się z powrotem na plecy, krzyżując ręce pod głową.— To wytłumacz mi, po co chciałeś oglądać horror? Jak się boisz to nie oglądasz, tyle — odburknąłem, wywracając oczami.
— Bo... chciałem się do ciebie przytulić, jak będę się bać — wyznał, spuszczając głowę.
— Mareczku, przecież bez tego też możesz się przytulić, zawsze możesz.
— Ale to nie to samo! Tak by było romantycznie!
Spojrzał na mnie zirytowany, uroczo marszcząc nos.
— Nie marszcz tego nosa, bo ci w końcu tak zostanie — pouczyłem go, próbując ukryć śmiech. — Zobaczysz, Marek.
— Nawet z takim nosem będę ładniejszy niż ty — odparł, beztrosko wzruszając ramionkami.
— Oj, wątpię, Mareczku, wątpię.
— I tak mnie będziesz kochał - mruknął i wbił we mnie spojrzenie zmrużonych oczu.
— No ja na twoim miejscu bym nie był tego taki pewny, skarbie. Wiesz, zawsze będę mógł sobie robić dobrze do twoich starych zdjęć — odgryzłem się szybko, pokazując mu język.
— No wiesz co! Nigdy ci już nie wyślę żadnego zdjęcia! — pisnął z udawanym oburzeniem.
— Nie musisz, mały. I bez tego mam ich pełno, a jak mi będzie brakować to sam ci zrobię...
— Ale ja się nie zgodzę!
— To cię zmuszę, trudno.
Dalej się z nim droczyłem, udając obojętny ton głosu.
— Niby jak? — zapytał niewinnie, znów marszcząc nosek.
— Chodź, to ci pokażę.
Podniosłem się do siadu i wyciągnąłem do niego dłoń. Uniósł się z podłogi, na której siedział, trzymając na kolanach Nagini, i podszedł bliżej, by złapać moje palce, a ja lekko pociągnąłem go w swoją stronę. Zachwiał się, zaskoczony moim nagłym ruchem, przez co mogłem delikatnie pchnąć go na łóżko. Gdy opadł na białe prześcieradło, nachyliłem się nad nim, łapiąc go jedną ręką za nadgarstki, by przytrzymać mu ręce za głową. Senność, która mnie męczyła, właśnie stała się tylko niewyraźnym wspomnieniem sprzed chwili. Zastąpił ją płytki, przyspieszony oddech i przyjemne ciepło w dole brzucha.
Pod wpływem moich zdecydowanych ruchów Marek automatycznie mi ulegał. Nie był to strach, bo wiedział, że nie zrobię mu krzywdy. Ufał mi na tyle, że całkowite poddawanie się po prostu go kręciło. Oczywiście całkowite w jego zakresie komfortu. Nie pozwalałem sobie na nic ostrzejszego, oprócz nieco mniej delikatnego, zdecydowanego dotyku względem niego. Szarpnięcie go za włosy było już tak naprawdę jedną z najbardziej perwersyjnych rzeczy, na jakie mi pozwalał. Póki co nie pytałem o więcej. Nie chciałem ryzykować, szczególnie po tym jak związanie mu rąk, mimo wcześniejszej zgody i moich zapewnień, że zadbam o to, by czuł się bezpiecznie, skończyło się jego płaczem i atakiem paniki. Nie potrafił mi potem wyjaśnić, dlaczego aż tak się wystraszył, a ja czułem się, jakbym próbował go co najmniej zgwałcić. Całą tamtą noc spędziłem uspokajając go. A gdy w końcu zasnął, wtulony w moją klatkę piersiową, z błyszczącymi ścieżkami łez na bladych policzkach, głaskałem lekko jego jasne włoski, wyrzucając sobie, że znowu go skrzywdziłem.
CZYTASZ
🥀jesteś ładniejszy niż na zdjęciach | kxk oneshot [+18]
Fanfiction• nie mogę napisać tu zbyt wiele, z uwagi na fakt, iż jest to oneshot, dlatego zaznaczę tylko, że • top: Łukasz bottom: Marek • miłego czytania!