Yoongi po kilku tygodniach spędzonym w towarzystwie dziewczyny nie czuł się już skrępowany i miał wrażenie, że szatynka ma podobnie. Zdarzało im się rozmawiać czy nawet pośmiać wieczorem przy kubku herbaty. Ich relacja zaczęła w końcu jakoś wyglądać i chyba zaczęli czuć się dość swobodnie.
- Dzisiaj wpadają moi przyjaciele. - powiedział chłopak popijając zapatrzoną chwilę temu kawę. Spojrzał kątem oka na dziewczynę, która właśnie wyjmowała słuchawki z uszu. Wracała właśnie w porannego biegania, kropelki potu widniały na jej czole.
- Co mówiłeś? - zapytała wycierając czoło.
- Dzisiaj przyjdą moi przyjaciele. - powtórzył.
- Ok, posiedzę w pokoju. - zaśmiała się lekko. - I tak będę miała na was oko gdyby coś się działo. - odwróciła się i ruszyła w stronę łazienki
- Tak, wiem. Pamiętam. - pokiwał głową i spojrzał na jej plecy głośno wzdychając. Był zadowolony z tego, że zaczęli jako tako się dogadywać bo wcześniejsza cisza między nimi była naprawdę irytująca. Nie chodziło tutaj o to, żeby się zaprzyjaźnili, co to to nie. Każde z nich wiedziało, że łączy ich tylko relacja przez pracę i nie zamierzali tego zmieniać.
Pomimo tego Yoongi zaczął spokojnie sypiać z myślą, że jest ktoś kto w razie czego może za niego nawet oddać życie. Ale nawet to nie przeszkodziło mu w odgrywaniu porannych koncertów na pianinie. Dzięki temu też zauważył, że nie tylko on nie może spać. Weronika bardzo często biegała albo spacerowała bardzo wczesnym rankiem. Spotkali się raz i było to naprawdę dziwne bo chłopak kładł się spać a szatynko dopiero co się obudziła.
Szarowłosy zaśmiał się pod nosem na wspomnienie owego poranka, wziął następny łyk kawy i spojrzał jak młodsza zbiega po schodach. Rozmyślał tak długo, że dziewczyna zdążyła wziąć kąpiel, a kawa stać się zimna. Wywrócił oczami i zlustrował ją wzrokiem, miała na sobie szare dresy i zbyt dużą koszulkę, włosy związane na górze a do tego dwie różne skarpetki. Wyglądała naprawę rozkosznie, mimo, że był raperem i dla większości ludzi miał charakter zimnego drania to tak naprawdę rozczulały go takie drobne rzeczy.
- O której mają przyjść? - zapytała zaglądając do lodówki.
- A ja wiem, nigdy nie umawiamy się na konkretną godzinę bo i tak każdy z nich przychodzi kiedy mu się podoba. - wzruszył ramionami wlepiając wzrok w kubek z zimną cieczą. Poruszył nim tak żeby zawartość zaczęła się kręcić.
- Dobrze. - powiedziała zamykając urządzenie i finalnie biorąc jabłko z koszyka do ręki do ręki. Nagle usłyszeli dźwięk dzwonka do drzwi. Oboje odruchowo spojrzeli w tamtą stronę.
- To pewnie któryś z nich. - mruknął starszy odkładając naczynie na blat, zaraz potem ruszył w stronę drzwi.
Weronika w tym czasie usiadła na blacie i zaczęła jeść owoc, do jej uszu dotarły śmiechy i krzyki radości. Uśmiechnęła się do siebie i czekała na rozwój sytuacji, zaraz potem wszyscy chłopcy przenieśli się do salonu. Nieznajomych było chyba czterech ale dziewczyna nie była do końca pewna bo jedynie ich słyszała. Finalnie zeskoczyła z blatu i ruszyła w stronę schodów.
- No nie wierzę! - usłyszała za sobą krzyk przez co stanęła i odwróciła się by zobaczyć czarnowłosego chłopaka, który jako jedyny wstał z kanapy. Ruszył w jej stronę z króliczym uśmiechem na twarzy, zmarszyła brwi i przyjrzała mu się dokładnie. Czarne włosy opadały mu na czoło a w oczach świeciły się ogniki. Właśnie wtedy zrozumiała kim jest nieznajomy.
- Jungkook? -spytała cicho jakby nie wierząc w to, że spotyka się znowu z chłopakiem.
- W własnej osobie! - jego wytrzeszcz się powiększył a on sam rozłożył ręce dając jej tym samym znak żeby się przytuliła. Dziewczyna widząc to pokręciła głową i z uśmiechem wpadła w ramiona chłopaka. Dawno nie czuła się tak dobrze jak w jego ramionach.
Cała czwórka pozostałych chłopaków wpatrywała się w nich nie rozumiejąc co się tak naprawdę wydarzyło. Bowiem dwa lata temu wspomniana wyżej dwójka spotkała się na jednych zawodach sportowych. Przez trzy tygodnie byli wręcz nierozłączni ale żadne z nich nie pomyślało o tym żeby po tym wszystkim się skontaktować.
- Wytłumaczy nam ktoś co się dzieje i czemu jakaś dziewczyna, którą zna Kook jest w twoim domu, Yoongi? - Taehyung spojrzał wymownie na szarowłosego.
- Werka pracuje dla mnie. - powiedział posyłając szatynce przepraszające spojrzenie. Jungkook właśnie oparł swój łokieć na jej głowie.
- Spieprzaj z tą ręką szujo.- mruknęła strzepując jego rękę na co reszta zareagowała śmiechem.
- Pamiętacie jak wam opowiadałem o takiej jednej dziewczynie, której imienia nie potrafiłem wymówić na samym początku? - pokiwali głową.
- Czyli to ona sprawiła ci wtedy taki łomot?! - krzyknął radośnie Hoseok. Jungkook westchnął cicho.
- Tak właśnie ona. - zaśmiała się Weronika patrząc na wszystkich po kolei. - W każdym razie znikam do siebie. Nie przesadźcie z tym. - wskazała na alkohol, który znajdował się na stoliku.
- Dobrze, mamo. - mruknął najmłodszy.
- Zamknij się już Jeon! - krzyknęła z uśmiechem kręcąc głową.
- Tak się nie będziemy bawić! - krzyknął urażony. - Może trochę szacunku? Jestem twoim oppą. - dziewczyna jak na zawołanie wybuchła głośnym śmiechem.
- Oboje wiemy, że tego nienawidzisz. A do tego ja nie bardzo uznaję te wasze formy grzecznościowe. - machnęła ręką.
- Nie zwracasz się do Yoongiego, oppa? - zapytał Namjoon uważnie patrząc na młodszą.
- Nie. - odparła patrząc na szarowłosego, który leniwie i z lekkim uśmiechem przeniósł na nią wzrok.
- A powinnaś po jest do ciebie dużo starszy. - Weronika wyprostowała się i otworzyła szerzej oczy.
- Tak się składa, że to co jest między mną a Yoongim jest tylko naszą sprawą. - warknęła w jego stronę zaciskając dłonie w pięści. - I jeśli nam obojgu to nie przeszkadza to nie wiem w czym widzisz problem.
- Teraz wiedzę problem w tym, że odnosisz się do mnie bez szacunku. - wywrócił oczami a w dziewczynie aż się zagotowało.
- Odnoszę się tak bo do ciebie go nie mam. - puściła mu oczko i na pochodne dodała. - Oppa.
Odwróciła się i zaraz po tym zniknęła w swoim pokoju.
- Już wiem czemu ją zatrudniłem. - zaśmiał się Yoongi wygodnie siadając na kanapie.
- Po to żeby mnie obrażała? - oburzył się Namjoon.
- Miała rację Joonie. - powiedział Hoseok. - Wpieprzasz się w nie swoje sprawy.
- Dobra, już. - wziął butelkę piwa do ręki. - Zrozumiałem.
•••
Przepraszam za tak długo przerwę ale wena mnie opuściła na pewnien czas. Wracam z rozdziałem i mam nadziej, że się spodoba.
CZYTASZ
I don't know what it is
FanfictionCo jeśli trzepot skrzydeł motyla potrafi doprowadzić do huraganu? Co jeśli jedno zbyt mocne postawienie stopy może wywołać trzęsienie ziemi? Co jeśli jedna osoba potrafi odmienić całe życie?