Jak zabić się w 60 sekund? Nigdy nikomu się to nie udało...Ja próbowałem tysiąc razy ale nic z tego..Mam całe posiniaczone ciało. Tylko przez 5 minut...po tych minutach moje rany się goiły.
" Jesteś wyjątkowy" Zawsze to powtarzała.. mój ojciec mnie nigdy nie chciał, mówił że jestem " Bez użyteczny" ale on mnie nie znał i nadal nie zna. Nikt nie wie że próbuje się zabić, nie chcę żyć na tym świecie. Nikt mnie nie kocha z wyjątkiem mojej mamy. Kocha mnie a ja ją tylko ona mnie rozumie ona tylko ona może mi pomóc z moim bólem... Ale to nie historia o moim życiu z matką która i tak została zabita przez ojca gdy miałem 10 lat... to historia o chłopaku który zmienił moje życie na zawsze ~
---------------------------------------------------------------------------------
Jestem Aron Wailsy mam 18 lat i właśnie trafiłem do jakiegoś gównianego akademika... Właśnie zmierzam do mojego pokoju, mam nadzieje że będę sam nie chcę z nikim być w pokoju.
Wszedłem i pierwsze co zobaczyłem to jakieś rzeczy, pięknie! nie jestem sam...Dobra...
Zacząłem się rozpakowywać do wolnej szafy i od razu położyłem się na łóżku czytając moją ulubioną książkę pod tytułem " 1000 sposobów na samobójstwo" . Minęła godzina od kąd się zameldowałem, nagle ktoś otworzył i do pokoju wszedł wysoki chłopak. Miał czarne włosy oczy miał tak jakby różowe, Najbardziej mnie interesowało czemu on jest duży? Na moje oko miał może 179 cm, ale i tak mam to gdzieś.....
-No pięknie -chłopak usiadł na swoim łóżku i zaczął robić coś na telefonie. Zaraz zaczął ze mną rozmawiać.
-Jak masz na imię?
-Aron Wailsy
-Hiro Akerdan - Powiedział po czym zadał kolejne pytanie
-Ile masz lat?
- 18 a ty?
-Też..- chłopak nie był zły nawet dobrze mi się z nim gadało. Przez jakieś pół godziny rozmawialiśmy i poznawaliśmy się.
-Jesteś hybrydą nie?
-Tak... moja mama jest wilkiem a ojciec demonem a ty?... jesteś tylko wilkiem?
-Nie do końca...jestem trochę zmieszany z aniołem jak widać poprzez moje skrzydła..
-A no tak masz skrzydła..
-Moja mama jest Aniołem a ojciec wilkiem dla tego jestem alfą..moja krew jest powiązana z rodziną królewską ponieważ ojciec jest synem księcia
-Aha..mój tato jest Lucyferem...
-Czyli mamy dużo wspólnego..
-No tak... jestem księciem piekła..Ale i tak mam to gdzieś...wolę się zabić niż żyć na tym świecie bez celu..
-Też tak myślałem ale zdałem sobie sprawę że i tak nie umrę ponieważ jestem nieśmiertelny więc muszę żyć i jakoś nie marnować się na próbowaniu popełnienia samobójstwa.. -Zamurowało mnie... ponieważ chłopak z którym rozmawiałem też próbował się zabić i też jest nieśmiertelny
-Ja też jestem nieśmiertelny...
-Ooo...A ile razy próbowałeś się zabić?
-Tysiąc a nawet więcej...ale i tak jak się pociełem albo podcinałem sobie gardło...po pięciu minutach ranny się goiły nawet te wielkie i głębokie...zawsze odżywałem ale nie na nowo ponieważ miałem te samo ciało tą samą przeszłość wszystko to samo...nawet ani jednej blizny.. - Tak wczułem się w opowiadanie że się zasiedzieliśmy i naszła nas godzina 22:55.
-Dobrze cię rozumiem... Ah!~ - zaczął się rozciągać na łóżku - Dobra chyba czas się położyć spać nie?
-No niestety jutro szkoła..
-No...To ja idę się umyć a ty po mnie ok?
-Okej - I poszedł się umyć a ja za ten czas zrobiłem sobie coś do jedzenia i przyszykowałem sobie łóżko do spania.
Po wykąpaniu się i zjedzeniu poszliśmy spać. Tak minął mi krótki ale za to pierwszy dzień w tym akademiku.