Rozdział 2

33 4 0
                                    


O godzinie 12 zadzwonił budzik. Była sobota, został tydzień do naszej studniówki. Nadal nie miałam, co na siebie włożyć, nie byłam nawet pewna, czy pójdę na tę imprezę dla ludzi, którzy wiecznie udają zadowolonych z życia. Przecież nawet nie miałam tam z kim rozmawiać. Nie miałam w klasie bliskich mi znajomych, w klasach równoległych było podobnie. Poszłabym z Kamilem, ale on miał już prawie 22 lata. To nie miało sensu, żebym ciągnęła go na imprezę dla licealistów. Bałam się o naszą relację. On mnie kochał, a ja, po ostatnim, półrocznym związku, nadal się nie pozbierałam. Minął rok... Może gdyby to było oficjalne zerwanie, a nie nagła śmierć drugiej osoby, to byłoby lepiej? Może wtedy szybciej bym się pozbierała? Wstałam z łóżka i ubrałam sweter na pidżamę. Zgarnęłam z półki nocnej papierosy i wyszłam na balkon, aby zapalić. Marlboro czerwone, setki. Uwielbiałam te papierosy. Były dla mnie idealnie mocne i nie czułam braków w długości. Nie to, co przy osiemdziesiątkach, że musiałam wypalić dwa, aby poczuć, że zapaliłam. Odpaliłam papierosa i się zaciągnęłam. Pamiętam, jak paliłam je z ostatnią osobą, którą kochałam.

*flashback*

Poznałam go lekko po 17 urodzinach, kiedy Sandra wzięła mnie ze sobą do kina, w ramach prezentu. Szłam akurat wtedy z popcornem w stronę sali kinowej, a on sprawdzał bilety. Śmiesznie, moja pierwsza i póki co ostatnia miłość, pracowała w kinie. Wysoki blondyn z niebieskimi oczami, w których mogłam utonąć. Sandra od razu zauważyła, że mi się spodobał. Pchnęła mnie do tego, aby do niego zagadać. Musiałam zatrzymać się po to, aby mógł sprawdzić i mój bilet. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poczułam, jak uginają mi się kolana. Był zabójczo przystojny. Miał idealnie widoczne kości szczęki i cudownie wyrzeźbione mięśnie brzucha, które prześwitywały przez opinającą go koszulkę. Uśmiechnął się do mnie, a ja podałam mu bilet. Podczas skanowania go, patrzył ciągle na mnie. Postanowiłam zadziałać. Spojrzałam na Sandrę i wzrokiem poprosiłam, aby przytrzymała mi popcorn. Zrobiła to, a ja wyjęłam telefon. Podeszłam bliżej blondyna i zapytałam, czy chciałby gdzieś kiedyś ze mną wyjść i o jego numer. Powiedział, że jak będzie miał jakiś wolny dzień, to się do mnie odezwie i chętnie ze mną wyjdzie. Podałam mu swój telefon i zapisał mi numer. Więc miał na imię Wiktor. W sumie pasowało do niego, mimo że to imię zazwyczaj kojarzy mi się z kimś z zielonymi oczami. Jednak jego oczy były inne, niż wszystkie inne. Opowiadały historię, którą miałam ochotę zgłębić. Strasznie mnie zaciekawił. Poprosił, żebym wysłała mu sms'a ze swoim imieniem, więc tak też zrobiłam. Spojrzałam na zegarek, za kilka minut miał zaczynać się seans, więc wraz z Sandrą poszłam na salę. Podczas filmu w ogóle nie mogłam się skupić, cały czas myślałam o Wiktorze. Jak się później okazało, on też nie mógł wybić mnie sobie z głowy.


Zgasiłam peta i włożyłam do popielniczki, spojrzałam na panoramę Warszawy. Z balkonu idealnie widziałam Pałac Kultury. Przyglądałam się mu przez dobre 10 minut. Uznałam, że pójdę tam z Kamilem i powiem mu, że chyba jednak chcę spróbować z nim być. Mimo tego, że to było dla mnie trudne, pora zerwać plaster, pod którym rana się zagoiła. Był w akurat w pracy, więc miałam trochę czasu, aby ugotować obiad i ogarnąć mieszkanie. Od razu wzięłam się do roboty.

*4 godziny później*

Kamil wrócił do mieszkania, nie dawałam po sobie nic poznać, nie chciałam mu w ogóle pokazać, że coś planuję.

- Kamil, chciałbyś się ze mną wybrać do Pałacu Kultury? - zapytałam, kiedy zjadł obiad

- Oczywiście, z Tobą zawsze, a co się stało? - Kamil wstał i podszedł do mnie, przytulając mnie od tyłu, kiedy zmywałam naczynia po obiedzie, na co się uśmiechnęłam

- Zobaczysz. - odpowiedziałam i wytarłam ręce, odwróciłam się przodem do niego i pocałowałam lekko jego usta.

Zarzuciłam mu ręce na szyję i szepnęłam do ucha, żeby zaniósł mnie do sypialni, bo nie chce mi się samej iść. Uśmiechnął się na moje słowa i to zrobił. Owinęłam go nogami i mocno przytuliłam. Mimo że nie byliśmy razem, to zazwyczaj zachowywaliśmy się, jak normalna para i każdy był pewien, że jest to oficjalne, mówiąc każdy, miałam na myśli jego znajomych, bo własnych nie miałam, ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłam jego kolegów, jak do niego przychodzili, to często piłam z nimi piwo i grałam w gry na konsoli. Kiedy Kamil wraz ze mną na rękach dotarł do pokoju, to posadził mnie na łóżku i klęknął przede mną, patrząc mi głęboko w oczy, oparł swoje czoło o moje i się uśmiechnął, co odwzajemniłam, jednak po chwili wstałam. Zajrzałam do szafy w poszukiwaniu ładnych ubrań, po chwili je znalazłam i poszłam do łazienki się przebrać. Po chwili wyszłam i poszłam do sypialni, Kamil leżał wtedy na łóżku i robił coś na telefonie, ale nie interesowało mnie to. Weszłam na łóżko i usiadłam na nim, uśmiechając się szczerze. Położył mi wtedy ręce na biodrach, a ja poczułam, że go to nakręciło. Zaśmiałam się, po prostu panowałam nad nim w każdym aspekcie, mimo że tego nie chciałam, pochyliłam się nad nim, pocałowałam namiętnie w usta i wstałam, mówiąc, że musimy się zbierać, bo nie wyrobimy się przed zamknięciem. Na miejscu byliśmy po półgodzinie, od razu udaliśmy się do windy i pojechaliśmy na samą górę, kiedy znaleźliśmy się na tarasie widokowym, złapałam Kamila za rękę, zdziwił się, ale po chwili splótł nasze palce i spojrzał na mnie. Przytuliłam go.

- Wiesz, Kamil, chodziło mi o to, że chyba jestem gotowa, żeby stworzyć z Tobą coś poważniejszego. Przepraszam, że musiałeś czekać na mnie tak długo, ale ciężko mi było, wiesz w końcu, jaka jest... - Kamil w tamtym momencie przywarł swoimi ustami do moich i nie pozwolił mi dokończyć zdania, jednak po kilku minutach oderwał się ode mnie

- Spokojnie, poradzimy sobie razem. I dlatego chciałaś tu przyjść? Żeby się zdecydować? Uznałaś, że widok Warszawy wieczorem doda nutkę romantyzmu?

- A nie dodał?

- Dodał. - Kamil uśmiechnął się - To co, wracamy?

- Możemy. - odwzajemniłam uśmiech i skierowałam się w stronę windy.

W drodze do mieszkania, Kamil wstąpił do sklepu po wino, a ja, kiedy on był w sklepie, postanowiłam zapalić. Kiedy wyszedł podniósł mnie i mocno uściskał, nie bojąc się o zawartość reklamówki. Cieszyłam się, że go tak uszczęśliwiłam, jednak najgorsze było dopiero przede mną. Bałam się strasznie związku, że znowu zrobię coś, co sprawi, że chłopak straci życie. Do tej pory obwiniałam się za śmierć Wiktora, jednak to wcale moją winą nie było, nie mogło. No, może po części. W każdym razie, nie chciałam kolejny raz stracić ukochanej osoby. Kiedy doszliśmy do domu, poszliśmy razem pod prysznic, a następnie, w pidżamach wypiliśmy wino i poszliśmy spać wtuleni w siebie.

Skradnę Twe SerceWhere stories live. Discover now