Włamałem się do domu Adama żeby go zabić, lecz zastałem go kompletnie nagiego z krwią wylatującą z odbytu. Zaśmiałem się cicho szepcząc <należało mu się> i poszedłem do swojego domu gdzie była matka alkocholiczka...Da się wytrzymać.
Następnego ranka ubrałem się jak suka czyli w krótką spódniczkę, zakolanówki, Top, wianek. Wziąłem jeszcze gumę balonową. Po wejściu do szkoły spotkałem psychologa szkolnego. Powiedział, że chce ze mną porozmawiać i mam iść do jego gabinetu. Po usadzeniu się wygodnie w fotelu, zaczęliśmy rozmawiać:
-Więęęęęc, o czym chciał pan porozmawiać??
-O sprawie z Adamem, wiesz może w jaki sposób umarł?
-Nie mam pojęcia.-W myślach się śmiałem, że nie mają nic na mnie i, że to i tak nie ja zrobiłem.
-Na pewno? Dobrze wiemy, że jesteś niestabilny psychicznie, a Adam był twoim "wrogiem".
>Oczy zmieniły kolor na czerwony.<
-Ale to nie ja!!!
-Bo jeszcze ci uwierzę-Poznański wziął telefon i zaczął wybierać numer.-Dzwonie na pogotowie i do twojej matki.
-Po co!?
-Żeby cie zabrali do psychiatryka, tam się nauczysz.
-Nie!! Nie rób tego!
-Nie będziesz się tak do mnie odzywał!-ktoś odebrał telefon i zaczęli rozmawiać. Ja w tym czasie zdążyłem zemdleć.