Heaven

524 22 12
                                    

Był upalny, czerwcowy dzień, promienie słoneczne przebijały się przez zasunięte rolety wprost do małego pomieszczenia, gdzie pracowałem. W pokoju dało się wyczuć lekki zaduch, spowodowany wysoką temperaturą i nawet klimatyzacja działająca w tle, nie wiele zdziałała. Zdecydowanie pogoda nas rozpieszczała w te lato, nawet jeśli kalendarzowo się jeszcze nie zaczęło. Każdy byłby z tego zadowolony, w końcu taka pora roku sprzyjała każdym pozytywnym uczuciom, bo kto nie chciałby czuć tego delikatnego letniego wiaterku na swojej odkrytej skórze. Tak zawsze kojarzyło mi się lato, niestety bieg ostatnich lat dużo zmienił w moim życiu i teraz zamiast cieszyć się z ładnej pogody, to ja siedziałem zamknięty w pokoju, narzekając na wszystko dookoła. Bez wątpienia byłem zmęczony pracą, upałem i niewyjaśnioną sytuacją z przyjacielem. Ostatnie koncerty zabrały bardzo duże pokłady mojej energii i chociaż koniec promocji oznaczał chwile wytchnienia, później i tak wszystko wracało do normy. Praca nad albumem, oznaczała nowe piosenki, mordercze choreografie i nieustanną walkę z czasem. Jakimś cudem, tego czasu zawsze było mało. Wracając do piosenek, to można powiedzieć, że braliśmy aktywny udział w tworzeniu naszych utworów. Dzięki temu mogliśmy się spełniać. Niestety, ostatnio moja wena na tworzenie wołała o pomoc. Ze względu na atmosferę jaka panowała pomiędzy mną, a moim najlepszym przyjacielem, nie byłem w stanie niczego napisać, czy skomponować. Kłótnia zaprzątała większość moich myśli, zabierając miejsce pomysłom związanym z nadchodzącym albumem. Z Chanyeol'em, mieliśmy wzloty i upadki, kłóciliśmy się nawet o najgłupszą rzecz, ale nasze sprzeczki nigdy nie trwały tak długo. Minął tydzień, od kiedy zamieniliśmy ze sobą jakiekolwiek słowo. Po takim czasie nie pamiętałem już nawet o co poszło.  Pamiętam tylko, że chłopak wspomniał o własnym mieszkaniu, a później wywiązała się z tego pokaźnych rozmiarów kłótnia. To normalne, że każdy z nas będzie powoli wyprowadzał się z dormu, wcześniej nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu, jednak kiedy Chanyeol oznajmił, że kupił sobie własne lokum i po remoncie, ma zamiar się tam wprowadzić, ogarnęła mnie wściekłość. Bezpodstawna, oczywiście. W końcu może robić co mu się żywnie podoba, a mi nic do tego, w końcu jestem tylko jego przyjacielem. Na tą myśl zakuło mnie w sercu, ale zignorowałem to, nie rozumiejąc reakcji własnego organizmu. Z ociąganiem wstałem z krzesła, gdzie spędziłem ostatnie dwie godziny, próbując napisać jakikolwiek utwór. Swoje kroki skierowałem do lodówki, w celu wyciągnięcia zimnej butelki wody. Piłem powoli, w międzyczasie przeglądając social media na swoim telefonie. Byłem rozbity pomiędzy niemocą, własnym lenistwem, a głową, która mimo wszystko chciała tworzyć. Byłem rozbity. Wszedłem na profil Chanyeol'a, na instagramie i zacząłem przeglądać jego zdjęcia. Miał ich pełno, co niezwykle mnie śmieszyło, ale nie narzekałem mając co oglądać w tej sytuacji. Część zdjęć nawiązywała do mnie, do moich urodzin, lub po prostu chwil spędzonych razem. Uśmiechnąłem się smutno, swój wzrok skierowałem w jedną irytującą plamę naprzeciwko mnie. Wpatrując się w ścianę zastanawiałem się w jaki sposób mógłbym przeprosić przyjaciela. Nigdy nie zdarzyło się, abym to ja musiał przepraszać, przeważnie Chanyeol ustępował, znając mój uparty charakter. Wiedziałem mimo wszystko, że teraźniejsza sytuacja wygląda zgoła inaczej. Spojrzałem na telefon, który zaczął dzwonić kilka chwil wcześniej i kiedy ujrzałem imię lidera na wyświetlaczu odebrałem połączenie.
—Halo?
— Hej, jesteś jeszcze w studio? — zapytał, zaraz po przywitaniu.
— Jeszcze tak, a co? — odpowiedziałem,odkładając butelkę wody na stolik.
— Może wyskoczymy coś zjeść? Zwołam resztę, zrobimy sobie mały wypad zespołem —wytłumaczył.
— Jasne, gdzie i o której?
— Czekam na dole w holu — odpowiedział, co oznaczało, że mam natychmiastowo zabierać swoją dupę na dół. Nie czekają nawet na moją odpowiedź, rozłączył się. Westchnąłem głośno, zbierając swoje porozrzucane rzeczy osobiste. Nie zapytał nawet, czy jestem już wolny, głupek. Zapisałem na komputerze swoje wypociny i wyłączyłem wszystko. Po wyjściu ze studio, skierowałem się w stronę windy. W następnych minutach, znalazłem się już na dole, rozejrzałem się dookoła poszukując Junmyeon'a. Natrafiając na jego sylwetkę od razy skierowałem się w jego stronę, przywitałem się delikatnym skinieniem głowy. Razem ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
— Gdzie reszta? — zapytałem, nie zauważając nikogo poza nami.
— Czeka w samochodzie. Chanyeol i Sehun dojadą we własnym zakresie — odpowiedział. Na wzmiankę o pierwszym chłopaku drgnąłem delikatnie — Baekhyun?
— Co? —zapytałem, odwracając się do lidera, który przystanął parę kroków za mną.
— Co się dzieję? — zanim zdążyłem odpowiedzieć cokolwiek, chłopak znowu zaczął mówić — Wiem, że się pokłóciliście, Chanyeol nie chce ze mną o tym rozmawiać, dlatego to od Ciebie żądam wyjaśnień — powiedział twardo.
—Nie wiem tak naprawdę o co poszło — przyznałem szczerze — Chcę go przeprosić dzisiaj i wyprostować całą sytuację, więc się nie martw — dopowiedziałem.
— Łatwo Ci powiedzieć, obydwaj jesteście tak temperamentni, że trzeba się o was martwić —zażartował. Zaśmiałem się delikatnie, bo mimo wszystko miał rację. Nasza dwójka zawsze sprawiała mu najwięcej problemów. Byliśmy wrzodem na jego liderowskim tyłku, ale i tak nas kochał, w końcu byliśmy rodziną, byliśmy jednością.
— Załatwię to — obiecałem mu i po moim zapewnieniu skierowaliśmy się w stronę stojącego przed budynkiem van'a. Wchodząc do środka przywitałem się z resztą grupy, usiadłem na wolnym miejscu i kiedy wszyscy byli już gotowi, pogrążeni w luźnych rozmowach, ruszyliśmy w kierunku restauracji, którą wybrał dla nas Junmyeon.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 27, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

HeavenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz