"Doktorek" cz1

14 1 2
                                    

Któregoś razu poszedłem do mojej ulubionej knajpy w poszukiwaniu nowych obiektów testowych. Dzisiaj miał być kasting na nowych śpiewaków/grajków, więc była to doskonała okazja na "złowienie dobrych okazów". Zasiadłem najbliżej sceny, by móc zobaczyć jak najwięcej szczegółów osób które będą tu występować. Zamówiłem to samo co zawsze. Wszystkie występy były nudne, bez duszy tylko jeden z nich ruszył serca wszystkich zgromadzonych. Była to piosenko-kołysanka małych braci. Ich pieśń była piękna, ale to dla mnie się nie liczyło najważniejsze było to, że coś było z nimi nie tak. Pomimo ich zamaskowania dojrzałem u większego bardzo dobrze kryjące brak oka tkz "szklane oko" i nietypowy ogon, u mniejszego ciężko było zobaczyć coś niesamowitego, ale na jego nie szczęście zauważyłem nienaturalną długość rąk i ukryte pod dużym kapturem pojedyncze oko w środku uzębienych ust na środku twarzy... Po tym występie zaczęło się głosowanie. Zebrali prawie wszystkie możliwe głosy. Bardzo ucieszyła ich ta wiadomość, a mnie, że znalazłem nowe obiekty. Codziennie przychodziłem posłuchać ich szczęśliwego, niewinnego, dziecinnego głosu, który nie długo miał się zmienić w krzyki bólu i cierpienia oraz wołanie o pomoc. Uśmiechnąłem się samoistnie na tą myśl.

- O czym pomyślałeś mój przyjacielu, że aż uśmiech ci się pojawił na twarzy?
- Doszły mnie słuchy o tym, że są sierotami. Przypomniałem sobie o tym, że traktujesz ich jak własne dzieci których nie masz, więc mógłbyś je przygarnąć i stworzyć z nimi wspaniałą rodzinę.- Wymyśliłem na poczekaniu.
-To wspaniały pomysł! Ty to masz łeb doktorku!

Stuknął mnie po przyjacielsku w ramię i po tym jak "Bracia z krainy snu" skończyli swój śpiew poszedł do nich i znimi porozmawiał. Miny braci się rozweseliły lecz za razem zmartwiły się. Powiedzieli mu o swoich mutacjach, starzec się uśmiechnął i powiedział, że mogą tu czuć swobodnie. Bracia ściągnęli "zasłony" i pokazali się w całości. Spytali go ponownie: Czy jesteś tego pewien? Barry nie zmienił swego zdania i poprosił ich by zrobili z nim zdjęcie na uwiecznienie tej chwili. Zgodzili się. Zrobiono im zdjęcie i dano je Barremu. Kolejnego ranka porwałem ich do swojego miejsca pracy. Oczywiście się sprzeciwiali, ale byli za słabi by coś na to poradzić. Po obezwładnieniu chłopców i zawiezieniu ich na miejsce "zabaw", zakułem i zamknąłem ich razem w jedej z wielu cel. Wszystko było gotowe do zabaw teraz zostało czekać aż się któryś obudzi...

(Ciąg dalszy nastąpi)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 17, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz