Noc. Głucha noc, jak każda inna. Nie mogłem spać. Zegar pokazywał, że już w pół do pierwszej. Dalsze próby zaśnięcia okazały się bezskuteczne. Wstałem. Założyłem turkusowy, przykrótki szlafrok i brązowe kapcie. Poszedłem do kuchni, bo chciało mi się pić. Skończyła się butelkowa woda, a więc postanowiłem zaparzyć sobie herbatę. Wziąłem czajnik i zacząłem nalewać płyn z kranu. Zamiast przeźroczystego napoju wpłynęła ciemna, zielona ciecz o intensywnym nieprzyjemnym zapachu. Zebrało mi się na wymioty. Wróciłem do sypialni spragniony. Położyłem się do łóżka i postanowiłem jeszcze raz spróbować zapaść w sen. Po kilku minutach usłyszałem szelest, który bardzo mi przeszkadzał. Bez wahania wstałem i otworzyłem okno. Rozejrzałem się w poszukiwaniu źródła irytującego hałasu. Wychyliłem się i spojrzałem w dół. Zauważyłem tylko to co zwykle. Wejście do mojej szeregówki spowite mrokiem rozjaśnionym przez latarnie. Dookoła znajdowało się kilka drzew. Pięknych wysokich drzew o rozłożystych koronach. Znużony już tym wszystkim po raz kolejny wróciłem do mojego łoża. Nareszcie udało mi się zasnąć. Obudziłem się w otchłani czarniejszej niż najczarniejsza noc jaką kiedykolwiek widziałem. Siedziałem skulony na ziemi. Kręciło mi się w głowę, a z nosa leciała krew. Czerwona jak wino wydzielina ubrudziła białe ubranie, które pierwszy raz widziałem i miałem na sobie. Piękna biała szata oplatała moje ciało jak winorośl drewniany palik. Na szyi wisiał łańcuch, zwykły kawałek metalu służący jako łańcuszek. Temperatura spadała. Próbowałem się otrząsnąć. Z nicości wyłoniła się tajemnicza postać. Owa postać poruszała się wolno i lekko. Nie jestem w stanie określić kim, lub czym była, ale po prostu była i szła do mnie z sekundy na sekundę zbliżała się. Przeszył mnie dreszcz. Nie byłem wstanie wstać i uciec. Siedziałem jak przykuty do ziemi czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Z każdym krokiem sylwetki czułem, że tracę siły. Robiło mi się słabo. Nieznajomy stał krok ode mnie. Jedyne co udało mi się dostrzec to szeroki uśmiech na jego twarzy. Dwa rzędy białych jak śnieg zębów błyszczały nade mną, a ślina łudząco podobna do cieczy, która wyleciała z mojego kranu oblała mnie. Straciłem przytomność.
CZYTASZ
Uwięziony w Otchłani
SpiritualGłówny bohater nie mogąc zasnąć opuszcza swoje łóżko. Chłopak chcąc nalać wodę z kranu u otrzymuje coś dziwnego.