Rozdział 2

60 6 2
                                    

W samolocie wcale nie było tak źle. Wygłupialiśmy się i nie było zbyt nudno. Po 5 godzinach lotu w końcu wylądowaliśmy w Dublinie. Żadnego samolotu teraz nie było na wyspy, dlatego też musieliśmy znaleźć jakiś nocleg. Ja spałam już prawie na stojąco, na prawdę nie wiem skąd chłopcy biorą tyle energii. Po odebraniu naszych bagaży ruszyliśmy w kierunku centrum. Było jeszcze ciemno. Jest godzina 4:40 nie ma co się dziwić. Poszliśmy w kierunku pierwszego lepszego hotelu. Znaleźliśmy jakiś mały hotel. Było już 15 po 5. Hotel z zewnątrz wyglądał uroczo. Przed wejściem stal ochroniarz.

-Pomoc w czymś?

- Chcielibyśmy dostać się do recepcji by wynająć nocleg. Samolot nam się opóźnił i nie zdążyliśmy na drugi lot. Jesteśmy zmęczeni i marzymy tylko by się położyć spać. - powiedział Daniel do ochroniarza.

- Musze was zasmucić, ale hotel dopiero się o godzinie 6 rano. Dopiero wtedy można wynająć pokój. Do tego czasu musicie znaleźć sobie zajęcie. - powiedział.

- A wie pan gdzie w okolicy można napić się kawy? -wtrąciłam.

- Jak pójdziecie do końca tej ulicy za zakrętem będziecie mieli całodobową kawiarnie. Maja tam pyszna kawę osobiście tam chodzę. - znalezienie jej nie zajęło nam dużo czasu. Siedzieliśmy tam do 6 i postanowiliśmy iść do tego hotelu, wynająć pokój lub pokoje i chociaż się wykąpać, a potem zobaczyć w internecie, o której mamy samolot na wyspy.

Tym razem ochroniarz nas wpuścił bez problemu, w recepcji pani podała nam dwa klucze, poprosiła o kilka podpisów i życzyła miłego pobytu. Ja wzięłam jeden pokój, a drugi klucz dałam chłopakom. Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Apartament był na prawdę duży, pomyślałam, że chłopcy na pewno też się pomieszczą i poszłam od razu z dresami do łazienki. Nie miałam ochoty na długą kąpiel, bo byłam zbyt zmęczona, dlatego też weszłam tylko pod prysznic. Po kąpieli poszłam prosto do łóżka.

*Beau*

 Emily po zabraniu kluczyków poszła od razu do pokoju.  Z chłopakami gdy tylko weszliśmy do pokoju zdziwiła nas jego wielkość. Był ogromny. Od razu wskoczyli na łóżka, a ja jako jedyny inteligentny wyciągnąłem z walizki świeże ciuchy i poszedłem im zająć łazienkę. Wziąłem długi prysznic i czysty wyszedłem. Zaczęli na mnie krzyczeć i biegli czym sił w nogach żeby zdążyć do toalety. Zaśmiałem się i wytarłem włosy. Były już praktycznie suche, więc poszedłem do pokoju mojej dziewczyny. Zapukałem i usłyszałem tylko ciche mruknięcie. Wszedłem i zobaczyłem ją zaspaną w łóżku.

- widzę, że moja królewna poszła spać.

-mhm..- spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem. Zawsze jest słodka, ale gdy zaspana to jeszcze bardziej. Nachyliłem się nad nią i ją pocałowałem. Od razu się przebudziła, tylko że mamy pecha i do jej pokoju wszedł Luke bez pukania. Odskoczyliśmy od siebie i na niego spojrzeliśmy.

- A co tu się dzieje?

- Nic... Przyszedłem zobaczyć co robi, a ona spała i próbowałem ją obudzić, odskoczyliśmy bo nas wystraszyłeś.

- okay. Oni kazali mi przyjść zapytać czy idziecie na miasto? Samolot na wyspy mamy dopiero po 17. - popatrzyłem na Emily, a ona skinęła głową.

*Emily*

I zamiast się wyspać idę na miasto... No cóż... Czego nie robi się dla przyjaciół. Jeszcze przed chwilą myślałam, że spalę ogromnego buraka, ale Beau jak zwykle wymyślił wymówkę na szybko. Gdy Luke nie widział puścił mi oczko i poszedł do pokoju się przygotować, ja zrobiłam to samo. Na zewnątrz było cieplutko, więc założyłam krótkie białe spodenki i czarną bokserkę.Do tego jasno niebieskie krótkie converse i byłam gotowa. Wyszłam z pokoju zamykając go na klucz i skierowałam się do chłopaków. Weszłam bez pukania i na mojej głowie wylądowała czyjaś koszulka.

- O hej Emi ! - powiedział James zabierając swoją koszulkę z mojej głowy.

- Hej. Gotowi ? - zapytałam.

- Prawie ! - ktoś krzyknął z łazienki. Nagle wyszło stamtąd reszta chłopaków.

- Nie wnikam dlaczego w czwórkę byliście w jednej łazience. - powiedziałam śmiejąc się. Po tym jak chłopaki się ogarnęli wyruszyliśmy do centrum. Co chwilkę musieliśmy się pytać ludzi jak tam trafić. Po 40 minutach trafiliśmy. Postanowiliśmy iść zjeść śniadanie no była 9 rano. Znaleźliśmy jakąś malutką knajpkę. Mieli tanie i obfite menu. Ja wzięłam sobie owsiankę na mleku, Beau naleśniki, a reszta chłopców także coś równie tuczącego. Spojrzałam na nich tylko z grymasem, ale nikt tego nie zauważył, w sumie to i dobrze. Po zjedzeniu postanowiliśmy iść na jakieś zakupy, w końcu nie mamy co na razie robić. Weszliśmy do wielkiego centrum, gdzie (co oczywiste) było dużo sklepów. Weszliśmy do pierwszego lepszego z męską odzieżą i rozeszliśmy się. Poszłam z moim chłopakiem i zobaczyłam bluzkę z napisem ''King Bang'' zaśmiałam się i mu pokazałam.

- Król podrywu. Według mnie idealnie by ci leżała- zaśmiałam się i wrzuciłam mu do koszyka.

- Odkąd jesteśmy razem nie spojrzałem na żadną inną dziewczynę- dodał z nutką urażenia. Zaśmiałam się i cmoknęłam go w usta. Poszliśmy jeszcze po jakąś koszulkę, buty, spodnie i kurtkę. Później poszedł do przymierzalni, a ja na niego czekałam. W końcu wyszedł się pokazać. Wyglądał moim zdaniem super. Później zmierzył jeszcze ta koszulkę, którą ja mu wrzuciłam. Też leżała idealnie, więc poszliśmy zapłacić. Reszty jeszcze nie było więc usiedliśmy na ławce przed sklepem.

Oparłam głowę o ramię Bobo. On złapał mnie za podbródek i namiętnie pocałował. Oderwaliśmy się od siebie słysząc jakieś hałasy dochodzące ze sklepu. W witrynie okno stali nasi przyjaciele. Momentalnie zbladłam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 06, 2014 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Please don't leave me!Where stories live. Discover now