Prolog

159 2 2
                                    


Wpatrując się w gwieździste niebo, poszukiwałam odpowiedzi, co powinnam dalej począć. To tylko kwestia czasu, zanim reszta sióstr ruszy za mną w pogoń. Nie tracąc ani chwili wzięłam niemowlę na ręce i ruszyłam przed siebie. Pełnia księżyca rozświetlała mi drogę przez las, blaskiem tak mocnym, że bez trudu przebijał się przez korony drzew.


Jeszcze tylko trochę, a będziesz bezpieczna moje dziecko" - Ta myśl napawała mnie optymizmem, a strach przed tym co może się niedługo wydarzyć powoli zanikał.


Zwiększając tempo, wsłuchiwałam się w śpiew kniei. Przejmujące wycie wilków czy, też huczenie sów uspokajało mnie w pewnym sensie, co chwilę zerkałam na swoją pociechę, która sobie smacznie drzemała zawinięta w zielony puchowy koc. Moim oczom ukazała się prosta droga prowadząca do wyjścia z gaju. Ponowiłam bieg przed siebie, kiedy to niespodziewanie rozległ się głośny płacz.


-Już dobrze słoneczko, został nam mały kawałeczek drogi. - wyszeptałam, po chwili dodając – Zaraz będziemy na miejscu.


Nagle zerwało się silne wietrzysko, a niebo pokryło się burzowymi chmurami zasłaniając blask księżyca.


Opuszczając wreszcie las, dotarłam na wielką polanę, która dzieliła nas od punktu docelowego. Niemowlę nie przestawało zalewać się łzami, aja nie miałam zbyt wiele czasu na to, aby zatrzymać się choćby na chwilę. Powoli zaczynałam czuć obecność tych, przed którymi uciekałam.


Nareszcie po paru nieskończenie długich minutach na horyzoncie pojawiła się osada oraz mój cel ... nasz wspólny cel.


Próbowałam opanować swój niespokojny oddech, ale nim zdążył się wyrównać,stanęłam pod piętrową chałupą. Lustrując ją dokładnie wzrokiem, zbliżyłam się niepewnie do dębowych drzwi.


Musisz to zrobić, on na pewno to zrozumie" - przez głowę przeszła szybka myśl.


Zaczęłam walić we wrota, zaciskając palce w pięść.


Nie musiałam długo czekać, bo ze środka wychylił się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o brązowych włosach. Przecierając zmęczone oczy powiedział cicho – Aurien ? Co ty tutaj robisz ?


-Wybacz, lecz nie mam czasu na wyjaśnienia – wyciągając przed siebie dziecko dodałam – Zaopiekuj się nią !


Silny wiatr nie dawał o sobie zapominać rozwiewając moje włosy i szaty,a w tle rozchodził się charakterystyczny odgłos trzaskania okien.


Czy to ... - wybranek ze łzami w oczach stał przede mną zdumiony.




To nasze dziecko – Przerwałam mu zdanie w pół, delikatnie kładąc mu na rękach córkę. - A teraz wybacz, ale wiesz co może się wydarzyć...

"Przeznaczenia nie oszukasz" [ Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz