Rozdział 1

69 10 57
                                    

Objeła go i mocno przytuliła. Potrzebowała jego bliskości. Odkąd Adrien rozpoczął pracę, Marinette rzadko go widywała. Jego ojciec, Gabriel Agreste, biznesmen mieszkający w Nowym Yorku i zarządzający dużym przedsiębiorstwem, otworzył w Paryżu filię i powierzył synowi jej prowadzenie. Liczył na rozwój i być może otwarcie kolejnych. Firma zajmowała się kwestiami związanymi z modelingiem. Marinette na tej dziedzinie akurat się zupełnie nie znała. Niedawno skończyła studia licencjackie na modzie, ale przed nią były kolejne dwa lata nauki i obrona pracy projektanckiej. Teraz rozpoczeła jednak wakacje.

Musisz tak dużo pracować? -spytała, czule zaglądając mężowi w oczy. -Czuję się osamotniona.

-Przecież rozmawiałyśmy o tym -odparł. -Wyjaśniłem ci, jak to będzie na początku wyglądało -dodał. -Zgodziłaś się.

-Wiem, wiem, ale i tak jest mi smutno. -Przytuliła się do niego mocno. -Może wybiorę się gdzieś? -myślała głośno. -Nie bardzo wiem, co mam z sobą?

-Sądzę, że to bardzo dobry pomysł. -Gładził ją po włosach. -Możesz gdzieś pójść z Alyą, Mylèn. A może odwiedzicie waszą przyjaciółkę Rose? -zaproponował.

-Siostra wiecznie się szwęda z Nino. No chyba, że jest akurat na niego wściekła, ale wtedy lepiej do niej bez noża nie podchodź. -Jej twarz rozweseliła się na chwilę. -Rose po pracy jest już zmęczona. Mylèn albo jest z Ivanem, albo siedzi przy kompie i wysyła CV. Mają też skoczyć na kilka dni nad morze.

-Nie będzie robić magisterskich? -zdziwił się.

-Jeśli nawet, to zaocznie -wyjaśniła. -Musi pracować. Nie stać ich na dzienne.

-No tak -odparł ze zrozumieniem. -Marinette... -westchnął głęboko i zmilkł.

-Słucham? -Podniosła na niego zaciekawiony wzrok.

-Nie wiedział, jak ma jej o tym powiedzieć. Zbyt długo zwlekał, a teraz musiał postawić ją przed faktem dokonanym -Podjął decyzję za nich dwojga już jakiś czas temu i nie czuł się z tym dobrze. Nie potrafił odmówić ojcu. Wyraził zgodę spontanicznie. A przecież do tej pory wszystkie decyzje podejmowali razem. To dlatego ociągał się z wyjawieniem jej prawdy. Bał się, że będzie jej przykro. Kochał ją bezgranicznie, od lat wciąż tak samo mocno, a może i z każdym dniem głębiej i silniej. Miał pełną świadomość, że gdyby powiedział jej o proźbie ojca, na pewno zgodziłaby się i byłoby to ich wspólne postanowienie.

-Muszę ci coś powiedzieć -odezwał się, nie spuszczając z niej wzrok.

-Co takiego? -Popatrzyła na niego z niepokojem w oczach.

-Obiecałem coś ojcu -powiedział poważnie.

-Ale co? -Jej fiołkowe oczy zrobiły się większe niż zazwyczaj.

-Wiem, że powinienem ciebie najpierw zapytać o zdanie, ale wyraziłem zgodę zupełnie automatycznie. -Wziął jej twarz w swoje dłonie. -Przepraszam, kochanie.

-No, dobrze już -odparła -ale powiedz w końcu, o co chodzi.

-Będziemy mieli gościa -wyjaśnił.

-Nie widzę w tym żadnego problemu. -Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się.

-Na dłużej -dodał i przyglądał się jej reakcji.

Patrzył na tą kruchą istotę, którą pragnął się opiekować przez całe życie i chronić ją.

-Na dłużej? -spytała. -To znaczy na ile?

-Myślę, że na dwa miesiące -odpowiedział, wciąż nie spuszczając z niej wzrok. -I on przylatuje już jutro.

Marinette była zaskoczona tym, co przed chwilą usłyszała. Nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby zaprosił gościa na kilka dni bez ustalenia tego z nią. Nie potrafiła jednak zrozumieć, jak jej mąż mógł zaprosić kogoś na dwa miesiące i nawet nie zapytać jej o zdanie.

Adrien dostrzegł zdenerwowanie Marinette, choć chciała je ukryć. Znał każdy jej grymas. Próbowała się opanować, ale kąciki jej ust drżały.

-Kto to jest? -zapytała chłodno.

-Syn przyjaciela mojego ojca, Feliks -wyjaśnił. -Usiądź, porozmawiamy.

Odepchnęła go od siebie lekko i ruszyła w kierunku kanapy -Osunęła się na nią. Podążył za nią. Usiadł na wprost niej. Chciał ją chwycić za rękę, ale wycofała swoją dłoń. Jak mógł zrobić jej coś takiego?

-Zamieniam się w słuch -powiedziała lodowatym tonem.

-Sam niewiele wiem -wyznał. -Gdy przebywałem w Nowym Yorku, to czasem się spotykaliśmy z Feliksem. Nasi ojcowie się przyjaźnią. W sumie spoko gość. Wtedy jeszcze się uczył. Miał dziewczynę o imieniu Lila. Z tego, co powiedział mi ojciec, Feliks przerwał naukę i nie jest już z Lilą. Podobno ma problemy -opowiadał. -Rodzice zdecydowali, że najlepiej dla niego by było, aby na jakiś czas Feliks mógłby być naszym gościem, i wtedy ja automatycznie się zgodziłem -wyjaśnił i przyglądał się uważnie Marinette. Przygryzła dolną wargę, ale jej twarz rozweseliła się już trochę. Nie była taka spięta.

-Postawiłeś mnie przed faktem dokonanym. -Wzruszyła ramionami. -I tak już nic nie można zrobić.

Sama podziwiała się za opanowanie. Zapewne kiedyś kłuciłaby się z nim, może nawet wybiegła zapłakana. Fakt, było jej przykro, że tak się zachował, że nie zapytał jej o zdanie. Zdarzyło się to chyba po raz pierwszy, odkąd byli małżeństwem. Uśmiechnęła się na wspomnienie przeszłości.

-Kto go przywiezie, skoro będziesz w pracy? -spytała.

-Ma wziąć taksówkę i przyjechać sam. Adres zna -odparł Adrien. -Ma być koło jedenastej. W związku z tym prosiłbym cię, byś w okolicach tej godziny była w domu. Później możesz wyjść. Dorobiłem dla Feliksa klucze. Leżą w drugiej szufladzie komody.

-A więc i to przede mną ukrywałeś? -spojrzała na niego chłodno. -Nie boisz się, że okradnie bądź zrobi coś złego? -zapytała zatroskana.

-Biorę to na siebie. -Wstał i usiadł obok niej. -Marinette, kochanie, przepraszam. To się więcej nie powtórzy.

Słyszał, jak głośno westchnęła. Był z niej naprawdę dumny. Dojrzewała na jego oczach. Z pączka rozwinął się cudowny kwiat -jego żona. Pomyślał, że jakoś jej to wszystko wynagrodzi. Wciąż był zły sam na siebie za to, że bez zapytania jej o zadanie podjął decyzję o goszczeniu Feliksa przez tak długi czas. Znał go tak naprawdę niezbyt dobrze. Ot, spotkali się od czasu do czasu. Grali razem w kosza. Wybierali się na przejażdżki motocyklowe. Feliks wówczas bezgranicznie zakochany był w Lili. Adrien nawet poznał ją. Była miła, poukładana. Wydawało się, że stanowią dobraną parę. Jeszcze raz spojrzał na żonę. Układała się do snu. Jego serce zalała fala czułości.

Marinette położyła głowę na poduszce. Pomyślała, że to przecież nie koniec świata. Gość przyleci na dwa miesiące i odleci z powrotem. W końcu nie musi go niańczyć. Powoli mijał jej smutek i złość na Adriena. Przypomniało jej się, jak przed ślubem o wszystkim decydował za nią, czy jej się to podobało, czy nie. Ba! Nawet wbrew jej woli, bo uważał, że tak będzie lepiej dla nich. Ponownie uśmiechnęła się do wspomnień. Przyszło jej na myśl, że pewnie od czasu do czasu będzie wychodził z jej męża dawny Adrien. No bo inaczej chyba się nie da. Za takiego, upartego, zarozumiałego, przecież wyszła. Takiego pokochała. Wprawdzie obiecał jej, że po ślubie wszystkie ważne decyzje będą podejmować wspólnie, ale cóż! Teraz czeka na niego z bijącym sercem. A jutro będzie, co ma być.

1082 słowa

Kropeczka2580

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 15, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tajemnica FeliksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz