Otworzyłam oczy. Ciepły płomyk słońca ogrzewał moją twarz. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Elizabeth Cooper! Wstałaś? Zaraz spóźnisz się do szkoły!-Krzykneła moja mama.
-Mamo, jest 6.30...-Mruknełam.
-Ach...słońce tak grzeje i myślałam, że jest 7.00! Ale jak już cię obudziłam to wstawaj!-Powiedziała.
-Phhhh...-Prychnełam i ubrałam się. Włożyłam na siebie pudrowy sweterek z kołnierzykiem i jasnoszare ogrodniczki. Pomalowałam się delikatnie, a po chwili zeszłam na dół. Poczułam pyszny zapach naleśników.-Mmm, naleśniki?
-Taak. Eliz--Zaczeła matka.
-Nie nazywaj mnie tak.-Jękłam.
-Dobrze Betty. Dziś do Riverdale wraca mój stary znajomy FP Jones. Będą tu za 20 minut.-Moja mama ewidentnie była bardzo szczęśliwa, co nie zdażało się od dawna.-Będą mieszkać dwa domy dalej. Mogłabyś po drodze zanieść to ciasto?-Mama pokazała na stół.-Przy okazji, oprowadziłabyś jego syna, Jugheada.-Słuchałam jej uważnie. Nie chciałam oprowadzać go po szkole, bo wolałam pójść do szkoły z Veronicą i Archim.
-Okeeii Mao-Wydukałam jedząc naleśnika-Załas będeem wychoćić-Przełknełam jedzenie i wziełam tackę, zaraz potem nałożyłam plecak i wyszłam z domu. Przeszłam obok domu Archiego, zobaczyłam go w oknie, pomachałam mu i skierowałam się w stronę trzech dużych samochodów, z których wynosiło coś dwóch mężczyzn i jeden nastolatek. Podeszłam do mężczyzn.
-Dzień dobry, pan jest FP Jones?-Spytałam grzecznie mężczyzne w skórzanej kurtce.-Przyniosłam ciasto!
-Ty pewnie jesteś Betty Cooper?-Facet podszedł do mnie i wyciągnął ręke-Tak, FP Jones. Miło mi.-Uścisnełam ręke mężczyny a po chwili podałam mu ciasto.
-Tak to ja. Również mi miło.-Uśmiechnełam się i odwróciłam się do drugiego mężczynzny.-Dzień dobry Panie Andrews!
-Cześć Betty!-Zawołał Pan Andrews. Przyjrzałam się młodszemu chłopakowi. Miał niebieskie oczy i kruczoczarne włosy. Na sobie miał bordową bluzę i jeansy.-A ty to Jughead?-Spytałam.
-Thaaa-Chłopak przewrócił oczami.
-Mam oprowadzić cię po szkole. Idziemy?-Uśmiechałam się.
-Jezzz, sam se dam radę!-Warknął chłopak, a jego ojciec spojrzał na niego gniewnym wzrokiem.-Dobra, rusz się.
Poszłam z chłopakiem, który cały czas patrzył w telefon. Ja patrzyłam cały czas na jego twarz. Był przystojny.
-Czemu się tak na mnie gapisz? Wiem, że jestem ósmym cudem świata-Zakpił chłopak, a ja zaczerwieniłam się.
-Obliczam, czy jesteś normalny, czy jesteś pedofilem.-Zaśmiałam się z jego miny.
-Bardzo śmieszne Cooper. Dobra, mam tu znajomą, więc ona mnie oprowadzi. Bywaj Cooper.-Chłopak odszedł do Toni i Sweet Pea. Na moje nie szczęście miałam obok szafkę. Usłyszałam ich rozmowę.
-Hejka Toni! Cześć Groszek.-Przywitał się chłopak.
-Hej Forsythe!-Zawołała Topaz-Mam dla ciebie kurtkę.
-A nie powinienem najpierw wykonać zadań?-Spytał chyba trochę zbity z tropu Jughead.
-Obejdzie się...-Mruknął Sweet Pea, potem jeszcze coś mówił, lecz zagłuszył mi to krzyk.
-ELIZABETH!-Ronnie jest chyba na maksa wkurzona.-IDZIEMY DO BLUE&GOLD!-Warkneła łapiąc mnie za rękaw i ciągneła mnie.
-Ronnie, co jest?-Spytałam.