1.Wschodnia Watacha

7 2 0
                                    

Nazywam się Rebecca Miller, mam 24 lata. Przynależe do watachy Północy, wsumie trochę dziwnie jest mówić że się do niej przynależy, gdy jest się Alfą. Harowałam na tą posadę 6 lat i mam co chciałam. Od 2 lat zajmuję najwyższą pozycję w hierarchii. Były alfa nie miał dzieci a ja byłam jego prawą ręką, więc to mi przypadł ten zaszczyt zastąpienia go. Myślicie że to takie proste? To spróbujcie zarządzać ponad 50 tysiącami wilkołaków z czego około 20 tysięcy to mutanty w, których żyłach w większości płynie wilcza krew. Ja jestem jednym z nich, nie na darmo zapisano mnie jako Projekt-666. Jestem jednym z ,,najdoskonalszych" krzyżówek jakie stworzono ale nikt o tym nie wie i tak zostanie.

***

Jest południe, piękna pogoda a ja siedzę w swoim gabinecie i czytam raporty z ostatnich dwóch zwiadów. W ostatnim czasie jest coraz więcej zgłoszeń na temat wilków z pobliskiej watachy zapuszczajacych się na moje terytorium. Watacha ta graniczy z nami od strony wschodniej, jej Alfa od jakiegoś czasu na za dużo sobie pozwala, co mi osobiście mało się podoba ale z tego co wiem to na przykrza się on też trzem innych watachom. Dlatego jest dziś zorganizowana konferencja ze Starszyzną. To musi się skończyć a ja będę walczyć jak tylko mogę.

Podpisałam ostatni raport. Spojrzałam przez okno i dostrzegłam dzieci bawiące się w najlepsze. Parę z nich było w wilczych formach. Wnioskuję że byli to chłopcy, często to robią, w ten sposób przygotowywują się to stoczenia prawdziwych walk w przyszłości. Te dzieciaki są cudowne, mimo tego kim jestem to tylko one potrafią roztopić moje serce w dosłownie chwilę. Może i jestem Alfą ale jak przystało na moją płeć muszę być też Luną. Jestem dla nich jak druga matka a one są dla mnie jak dzieci, będę je chroniła nawet jeśli miałabym to przypłacić życiem.

Nim się obejrzałam była 16.00 a ja muszę być na konferencji o 18.00, więc idę się szykować.

Gdy poprawiałam makijaż była 17.31. Ubrałam się w elegancką czarną sukienkę do ziemi, do tego na nogi założyłam czarne szpilki. Włosy rozpuściłam i pokręciłam na fale.
Schodząc po schodach mało co nie zabiłam się o własne nogi ale to normalka. Przy drzwiach stał mój Beta Nathan.

-Co ty robisz? Nie wiesz że spotkanie jest tylko dla Alf? - spytałam podnosząc automatycznie jedną brew do góry.

-Ale chyba ktoś musi cię powieść, nie? - wypowiedział te słowa jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

-Pojadę sama. Co to za problem? - wyminęłam go w drzwiach kierując się do swojego samochodu.

-W tych butach? - spojrzał najpierw na moje obuwie potem na moją twarz.

-Tak - powiedziałam wsiadając na miejsce kierowcy, zamykając drzwi. On tylko machnął na mnie ręką i wrócił do domu głównego. Gdyby nie to że to mój beta a zarazem przyjaciel nie przeszłoby mu to płazem.

***

Wysiadając z auta przyciągnęłam uwagę paru osób, które odprowadziły mnie wzrokiem aż do wejścia. Skierowałam się w stronę dwrzi od sali konferencyjnej. Gdy je otworzyłam wszystkie pary oczu skierowały się na moją skromną osobę.

-Czyli jesteśmy prawie w komplecie - powiedział jeden mężczyzna ze starszyzny.

Usiadłam bez słowa a na twarz zarzuciłam tzw. Poker Face. Jednak nie zdążyłam nacieszyć się chwilą odpoczynku dla mojego dupska, ponieważ do sali wszedł jak przypuszczam winowajca całej tej szopki.

-Pan Black jak zwykle spóźniony. Proszę usiąść - mężczyzna usiadł bez słowa, lecz na jego ustach pojawił się uśmiech z, którego aż sączył się jad jaki miał w sobie. Może i był zabójczo przystojny ale nawet po pijaku bym go nie brała. Poprostu coś mnie od niego odrzucało.

-Zebraliśmy się tu by przedyskutować pewien bardzo poważny problem - zabrał głos jeden ze starszyzny. Chyba ten najstarszy... Albo i nie? Nie wiem, wszyscy wyglądają tak samo: łysi z długimi siwymi brodami.- Tym problem jest pańska wataha, panie Black. A dokładnie to samowolka tam panującą.

-Ja nie widzę w tym problemu. Te wilki są młode i szukają mate, czy to jest przestępstwo?- wydawał się być wręcz urażony że go oskarżamy.

-Nie, dopóki wilki nie wyrządzają szkód na danym terenie. A niestety to też się zdarzało - wytłumaczył mężczyzna ze starszyzny.

***

Rozmowa ciągnęłaby się dalej gdyby nie te słowa wypowiedziane z jego ust.

-Ja dalej nie widzę problemu w tym wszystkim - powiedział to tak jakby to on bym tu poszkodowany, niestety ale w tym momencie moje nerwy i zmęczenie nie wytrzymują. Z zamachem wstałam z krzesła które pod wpływem odrzutu przewróciło się.

-Jeżeli jeszcze raz  zobaczę wilka z Pana stada panoszącego się bez uprzedzenia, po moim terenie wydam rozkaz zabicia go. - i wtedy nastała cisza a ja mając tego dość poprostu wyszłam zostawiając to wszystko. Wiem że nie powinnam ale gdyby nie to, to siedziałabym tam jeszcze ze 2 godziny. Nie ma takiej opcji. Wsiadłam w samochód i ruszyłam prosto do domu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 24, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

New Alpha Pair Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz