Rozdział 8

345 22 0
                                    

- Nie wiem, jak dałam się na to namówić - powiedziałam i pokręciłam z rozbawieniem głową.

- Bo nas uwielbiasz, a zwłaszcza mnie - odpowiedziała najbardziej skromna osoba, jaką znam i jak zawsze szczęśliwa Ania. Wszyscy obecni w samochodzie wybuchnęli śmiechem.

Właśnie jedziemy na imprezę do jakiegoś warszawskiego klubu. A co do mnie i Maksa to nie mam pojęcia, co między nami jest. Niby spędzamy ze sobą dużo czasu, ale poza tamtym pocałunkiem nic intymnego między mani nie zaszło. Próbował jeszcze się dowiedzieć coś odnośnie moich blizn, ale powiedziałam, że to pamiątki z przeszłości i odpuścił. Może się mnie brzydzi, dlatego się tak zachowuje?
Moje przemyślenia przerwał krzyk Ani.

- Dojechaliśmy!!!! - wysiadając z samochodu, zauważyłam hotel, w którym mieliśmy się zatrzymać na weekend.

Kiedy byliśmy już gotowi, poszliśmy do klubu. Od razu po wejściu poszliśmy do jedynego wolnego stolika.

- Pójdziemy wam po coś do picia - powiedział Adam i razem z resztą chłopaków poszli do baru, zanim jednak poszedł, pocałował swoją niebieskowłosą dziewczynę Monikę, która jest z nim od tygodnia. Kiedy w końcu odeszli rudowłosa zaczęła swoje przesłuchanie.

- Co jest między tobą a Maksem, nie kłam, przecież każdy wie, że nie umiesz kłamać- wystrzeliła słowa z prędkością karabinu maszynowego. A ja tylko pokiwałam twierdząco głową na jej słowa.

- Nic, znaczy, całowaliśmy się raz no dobra dwa razy, ale poza tym nic między nami nie ma- powiedziałam i jak zwykle zrobiła się czerwona.

- Kiedy? i czemu ja nic o tym nie wiem? - powiedział z udawanym wyrzutem.

- W szatni - przewróciłam oczami na wspomnienie o tej wredocie, która na szczęście została zwolniona, kiedy wyszło na jaw, że jest za stara, aby uczyć w-f. Ups ciekawe kto się wygadał? -Do niczego więcej nie doszło- powiedziałam lekko smutna.

- Nie zapytał, czy chcesz z nim chodzić? - szybko zaprzeczyłam.

- Może boi się, że mu odmówisz, albo nie pomyślał, że ci nie zależy?- powiedziała Monika. Co nie było wcale takie głupie, w końcu wiele razy mówiłam, że nie chciałabym być z kimś w związku.
Naszą rozmowę przerwało przyjście trzech chłopaków.

- I co stęskniłyście się za mną drogie panie- powiedział rudowłosy.

-Za tobą? Nigdy braciszku - po słowach błękitnookiej wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Już mieliśmy zacząć rozmawiać, kiedy z głośników poleciała piosenka Tymka ,,Język ciała"

- Jee to moja ulubiona piosenka! Dalej chodźcie na parkiet- krzyknęła błękitnooka i wyciągnęła mnie i Monikę na parkiet.

Bawiłam się świetnie, tańczyłyśmy bez przerwy, ponieważ cytując szaloną rudowłosą lecą " same fajne piosenki"

Nagle usłyszałyśmy jakiś huk i do klubu wbiegło pięciu zamaskowanych mężczyzn z bronią w ręku. Zrobił się straszny chaos, kiedy zaczęli strzelać. Nagle podszedł do mnie Max.

-Szybko spróbuj wyprowadzić jak najwięcej ludzi z klubu. Użyj tej swojej wampirzej szybkości- krzyknęłam do niego.

-Ok, ale uważaj na siebie, pocałował mnie w policzek i zaczął wyprowadzać ludzi z taką szybkością, aby kamery go nie uchwyciły.

Kiedy odszedł, zauważyłam, że jeden z mężczyzn celuje w dziewczynę, która na pewno była młodsza ode mnie. Szybko zasłoniłam ją swoim ciałem. Poczułam rozrywający ból i upadlam na parkiet.
Nie wiem, kiedy się to zdarzyło, ale po chwili byłam już na zewnątrz i Max podtrzymywał mnie przy ścianie budynku.

-Zwariowałaś!! Mogło ci się coś stać- powiedział bardzo zdenerwowanym głosem.

-To uroczę, że się o mnie martwisz, ale tylko srebro może mnie zabić. Przenieś nas do hotelu- spojrzał na moją ranę i chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam- Nie mogę pójść do szpitala, bo w badaniach krwi wyjdzie, że nie jestem człowiekiem!- krzyknęłam na niego, a ten po przytaknął i już po chwili byliśmy w jego pokoju hotelowym.

-Mógłbyś, wyciągnąć mi kulę? Nie martw się po jakichś pół godziny, powinno się zrosnąć- uśmiechnęłam się słodko w jego stronę. A on tylko rozczulony i rozbawiony pokręcił głową.

-Co ja z tobą mam. Zdejmij bluzkę- zrobiłam, jak mi kazał i po pół godziny udało mu się wyjąć kulę. Dzięki, mogłam odetchnąć z ulgą.

-Dłużej się nie dało- zaśmiałam się i położyłam na jego łóżku. Max pokręcił tylko zrezygnowany głową na moje słowa i poszedł pozbyć się kuli i brudnych opatrunków.

Kiedy wrócił, nie mogłam się powstrzymać i w końcu zadałam mu nurtujące mnie pytanie.

-Brzydzisz się mną?- ten spojrzał na mnie, ze zdziwieniem- Nie dotykasz mnie w intymny sposób, to przez moje blizny?- spytałam łamiącym się głosem i łzami w oczach.

-Nie to nie tak, ja...- nie dałam mu dokończyć, tylko wściekła wstałam i zaczęłam na niego krzyczeć.

-A jak!! Od pocałunku w szatni ani razu mnie nie przytuliłeś więc ...- przerwał mi przyjemnie zimne usta wampira na moich rozgrzanych.

-Nie chciałem cię skrzywdzić, bo bardzo mi na tobie zależy i ko...- zawahał się na chwilę- Kocham cię- i znowu mnie pocałował.

-Też cię kocham głupku- wyznałam i dosłownie rzuciłam się na niego- Chce to z tobą zrobić, teraz.

-Jesteś pewna, dopiero co rana postrzałowa ci się zrosła- przerwałam mu ten nudny i całkowicie niepotrzebny wywód.

-Nie jestem z porcelany, nie potłukę się- chciał jeszcze coś powiedzieć, ale jego wzrok zatrzymał się na widok za oknem. Odwróciłam się i zobaczyłam księżyc w pełni. No to będzie ciekawie. Spojrzałam z powrotem w jego oczy, które zrobiły się całe czarne, jak to bywa u wampirów, a moje zapewne zrobiły się mocno zielone, jak to u Bet się dzieje, gdy tracą kontrolę nad ciałem i są strasznie podniecone. Zaczęliśmy się namiętnie całować i muszę przyznać, że na tym się nie skończyło. Było bardzo gorąco i oboje byliśmy mocno ,,Poza kontrolą".

Warto Żyć [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz