Pryzmat przeszłości

35 6 2
                                    

Każdy ma marzenia.

Koledzy z klasy Josepha chcieli być strażakami, lekarzami i sportowcami.

Koleżanki widziały siebie jako przyszłe nauczycielki, modelki, czy policjantki.

Kiedy zadano mu to pytanie, to nie potrafił na nie odpowiedzieć. Chodził dopiero do trzeciej klasy podstawówki, uważając za głupotę mówienie takich rzeczy. Przecież większość z nich nie osiągnie swoich celów, więc po co marnować słowa na coś, co nigdy się nie ziści. Póki co nie mieli nawet zainteresowań. Chcieli być po prostu jak ludzie z ekranów telewizorów, przybierający różne role. Może uważali zawód kogoś z rodziny za ciekawy. Rodzice blondyna posiadali własne biuro detektywistyczne, często opowiadając mu o przebiegach różnych spraw, nawet jeżeli nie powinni. Uważali, że zainspirują go tym do podążenia tą ścieżką w życiu. Niestety on wcale nie fascynował się pomaganiem w śledztwach, chociaż stwarzał takie pozory. Odnalazł za to inną pasję, jaką jeszcze nie chciał się podzielić ze światem.

- Chcę zostać sławny.

Wyznał klasie, przybierając tajemniczy uśmiech. Nauczycielka jedynie pokiwała głową, nie chcąc drążyć tematu. Inne dzieci za nim nie przepadały, więc zazwyczaj siedział sam tak jak na tej lekcji. Postanowiła dać mu spokój, żeby przypadkiem nie stał się obiektem do robienia żartów. Nawet nie wiedziała, że nikt z zebranych tu obecnie, nie odważyłby się na taki czyn względem niego.

Josepha pochłonęły myśli, eksponujące marzenie, jakie posiadał. Przeglądał wiele książek swojej starszej siostry. Holly Ambler żyła zagadkami kryminalnymi, umiejąc tworzyć całe monologi o różnych sprawcach i o tym, jak działali. Zauważył, jak małą rolę miały w tym wszystkim ofiary. Ludzi pociągało bardziej to, co dany zabójca mógł myśleć, co zrobił źle i czy został w ogóle znaleziony. Nazwiska skąpane krwią przechodziły do historii, siejąc strach wśród normalnie żyjących osób. Może byli okrzyknięci potworami, ale za nagrodę mieli pamięć. Wyobraził sobie studentów na kierunkach, związanych z pracą w policji. Oni zawsze będą analizować najbardziej brutalne sprawy, chcąc poznać idealny scenariusz do rozwiązania każdej zagadki. Zupełnie, jakby nie znali prawdy. Taki klucz nie istnieje. Wielu seryjnych zabójców pozostaje anonimowych.

Blondyn już od pierwszych lat zauważył, że różni się od innych dzieci. Nie pamiętał dokładnie dlaczego, ale do piątego roku życia w ogóle nie mówił. Rozumiał swój rodzimy język, wykonując polecenia podyktowane przez rodziców. Potrafił na komendę włączyć telewizor, rozróżniał tytuły bajek, jakie oglądał, jednak nie odpowiadał. Państwo Ambler udali się z nim do psychologa, gdzie stwierdzono u chłopca mutyzm całkowity. Chodził na terapię, nie wykazując nią żadnego zainteresowania. To nie była jedyna rzecz, jakiej nie okazywał. W porównaniu do swojej starszej o cztery lata siostry zdawał się w ogóle nie pokazywać emocji. Dziewczyna często płakała, śmiała się, o wszystko wykłócała, a on jedynie patrzył się człowiekowi w oczy, czekając, co się do niego powie. Nie reagował na dokuczliwe zachowania Holly, nawet jak uderzyła go w złości. Wtedy zaczęto podejrzewać u niego autyzm, lecz nie znaleziono do tego żadnego potwierdzenia. Joseph wydawał się całkowicie normalny, tylko dziwny. Zmieniło go porwanie, jakiego doświadczył we wspomnianym wcześniej wieku. Tak naprawdę pamiętał tylko wycięty z kontekstu dialog, jaki cały czas chodził mu po głowie.

Porywacze doskonale zdawali sobie sprawę z przypadłości pięciolatka, dlatego został wybrany. Chcieli wywabić detektywów, nie sprzyjających ich grupie przestępczej, którzy posłali do więzienia już sporą jej część. Cichy, spokojny chłopiec był łatwiejszy celem niż rozwrzeszczana dziesięciolatka. Nie kojarzył, jak się znalazł z nimi w samochodzie. Miał związane ręce i zakryte oczy, więc nie widział żadnych szczegółów, dotyczących wyglądu tych ludzi. Słyszał rozmowę negocjacyjną przez telefon, a po usłyszeniu dźwięku kończącego połączenie, postanowił się w końcu odezwać.

- Dlaczego to robicie? - Kiedy dotarł do niego jego własny głos, strasznie się skrzywił. Całkowicie nie podobało mu się to brzmienie. Żałował nawet zadania tego pytania, po jakim zapadła chwilowa cisza.

- Miał nie mówić. - Stwierdził kobiecy głos, siedzący najbliżej niego na tyłach. Czuł nawet co jakiś czas jej łokieć, dotykający go, kiedy wyjmowała telefon z kieszeni lub wkładała z powrotem. Mężczyzna z przodu wybuchnął śmiechem, a ktoś obok niego mu zawtórował.

- Żeby zabić Twoich rodziców. - Wyjawił ten po stronie kierowcy, będący negocjatorem. Brzmiał jak dobrze zbudowany dorosły, dlatego Joseph tak właśnie o nim pomyślał.

- Co o tym uważasz? - Spytał ten drugi, wydający się młodszy, lecz nie otrzymał odpowiedzi. Pięciolatek chciał jakoś to przeanalizować, jednak nie potrafił. Zazwyczaj mówiono do niego różne rzeczy, które po prostu wypadały z jego głowy. Nie przykładał do nich żadnej wagi, tak samo stało się z tą informacją. Poza tym nie widział opcji, co mógłby zrobić w tej sytuacji. - Ej, słyszysz? - Niepocieszony brakiem reakcji mężczyzna szarpnął chłopaka za sznur, obwiązujący cienkie nadgarstki. Joseph pierwszy raz w życiu poczuł coś na kształt strachu. Ponownie pożałował odezwania się.

- Zostaw dzieciaka, on nam nic nie zrobił. - Kobieta musiała uderzyć kolegę w ramię, ponieważ usłyszał plask. Złapała za dziecięce nadgarstki, otulając je swoją większą dłonią.

Później pamiętał już tylko zapach krwi porywaczki, kiedy policjanci postrzelili ją podczas interwencji. Nie wiedział, czy przeżyła. Nie interesowało go to. Teraz po kilku latach traktował to jako dowód. Dowód na to swoją wyjątkowość, jaką wtedy zauważył. Wszyscy mówili mu, jaki był dzielny.

Wcale nie.

Dzielnym jest się wtedy, kiedy pokonujesz jedną ze swoich słabości. Robisz coś odważnego. Dobrze sobie radzisz.

On umiał jedynie siedzieć, żeby nasłuchiwać i obserwować. To bardzo narcystyczne podejście, lecz uznał się za kogoś niesamowitego. Polubił braki w swojej osobowości. Polubił to, że rzadko odczuwał ból. Właśnie dlatego nigdy nie oddał Holly. Nie ze względu na spokój, a brak odczuwanego bólu. Często wracał do domu z siniakami, ponieważ nie zwracał uwagi na rzeczy, mogące je wytworzyć. Różnił się od ludzi, patrzących na niego jak na dziwaka, chociaż już normalnie używał mowy. Chciał być inny.

Lubił w bójkach z kolegami patrzeć, jak tracą oddech, kiedy ich dusił. Lubił męczyć swoim milczeniem bliskich lub nauczycieli, nie wiedzących, jak zareagować, bo przecież nie jest do końca normalny.

W końcu zaczął marzyć o tym, żeby zostać kiedyś seryjnym zabójcą.

....

Ta książka to eksperyment w gatunku horror, slasher i moja pierwsza praca w życiu, więc będę miał dużo frajdy, jak kogokolwiek zachęcę tym wstępem do czytania.

Za okładkę dziękuję ShinikaruSenpai-chan

Gnijący Umysł || Historia Seryjnego ZabójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz