— Jedź, jedź, jedź! — Jeongguk kilkukrotnie uderzył ręką o klakson samochodu, zaciskając ze złości swoją rękę. Sygnalizacja świetlna wyraźnie zapaliła się na kolor zielony, więc chłopak nie miał pojęcia, dlaczego ten kretyn jadący tuż przed nim jeszcze się nie ruszył.
Jeongguk był już blisko celu, jednak tuż przed zakrętem w odpowiednią uliczkę, zatrzymały go kolejne światła. Widząc, że do odjazdu ma aż 48 sekund, szybkim ruchem sięgnął po swój smartfon i zadzwonił pod odpowiedni numer.
— Taehyung, jak to wygląda?
35 sekund.
— Narazie spokojnie. Widziałem, jak szef parkuje swojego Mercedesa na parkingu, więc niedługo powinien wejść do środka. Wszystko pod kontrolą.
— Co robi Soora?
26 sekund.
— Nic szczególnego, siedzi przy komputerze i zapisuje jakieś dane, nie znam się na tym. Bardziej skupiam się na zostaniu niezauważonym, niż na tym, w co klika Twoja dziewczyna i jakie strony przegląda.
— Debil z Ciebie, że się na to zgodziłeś, wiesz? — zaśmiał się chłopak, wyglądając przed okno na sąsiadujący samochód.
18 sekund.
— Czego się nie robi dla przyjaciela, Jeon. Poza tym wiesz, że jestem jak agent 007. Sprytny, przebiegły, a przy tym niezauważalny i zwinny niczym pantera.
— Wiem, wiem, zdolniacho. Za chwilę będę na miejscu, bacznie ją obserwuj.
10 sekund.
— Jestem skupiony jak nigdy wcześniej, nie martw się. Ale co zrobisz, jeśli Twoje przypuszczenia okażą się prawdziwe? Nie masz przecież żadnego planu.
— Mówiłem Ci przecież. Najpierw się wyprowadzę, potem zatrzymam się na chwilę u Ciebie. Ale najważniejsze jest to, że-...
— KURWA MAĆ IDIOTO, RUSZ TO AUTO Z MIEJSCA!!!
*
— Tae, podjechałem właśnie na parking. Stanąłem tuż przy wejściu, mam dobry widok na wszystko.
— Co to były za krzyki?
— Ah, nieważne. Jakiś dziad mnie opieprzył, że tamuję ruch drogowy. Nie skupiajmy się na tym, co u Ciebie?
— Szef właśnie wszedł do biura, ale dość jednoznacznie spojrzał się na Soorę. Uśmiechnęli się do siebie, narazie nic więcej.
— Mój stres sięga zenitu, zaraz tutaj zejdę.
Niepewność.
— Jeongguk jasna cholera, coś się dzieje. Ona poszła za nim. Co robić, co robić?!
— Rusz się z miejsca i ją śledź, panikaro. Uważaj, żeby nikt nie zwracał na Ciebie większej uwagi. — złapał się za głowę, wypuszczając powietrze z ust.
— Okej, podejdę do drzwi i może uda mi się coś usłyszeć.
— Do roboty, liczę na Ciebie. I nie rozłączaj się, informuj mnie na bierząco.
Cisza bywa czasem głośniejsza od krzyku. Tak też było w tym momencie. To właśnie te minuty decydowały o dalszej przyszłości Jeon Jeongguka.
Mężczyzna ściągnął ze swojej szyi złoty wisiorek, który niekiedy podarowała mu jego ukochana. Zaczął uważnie mu się przyglądać, miętoląc przedmiot w rękach. Był w kształcie listka, zdobiony śnieżnobiałym kryształkiem. Dziewczyna powiedziała mu, że liść oznacza wolność i pokój między ludźmi, a kryształ coś na wzór iskierki mądrości, która rozpala ogniwo oraz daje motywację do działania. Tymi słowami chłopak kierował się naprawdę długo, gdyż szczególnie zapadły mu w pamięć. A już zwłaszcza, że przytoczyła mu je najważniejsza dla niego osoba. Mężczyzna nie zawsze był taki jak obecnie i nie wiedział, czego chce od życia. Dopiero na przestrzeni ostatnich dwóch lat udało mu się ustatkować. Znalazł kogoś, dzięki komu poznał smak prawdziwej miłości. I w jednej chwili to wszystko miało się tak po prostu skończyć?
— Jeongguk.
— Co się dzieje?
— Musisz tutaj przyjść, natychmiast.
CZYTASZ
O R L A N D O | jikook
FanfictionO wytrwałości, niesmacznym jedzeniu i jędrnych pośladkach.