Jeongguk z pustym wzrokiem bawił się złotym wisiorkiem, który dostał od Soory. Wszystkie wspólne chwile zaczęły wracać w postaci zamglonych wspomnień. A do niedawna były jeszcze całkiem wyraźne. Dalej pamiętał ich pierwszą, nieudaną randkę. Mieli pójść do jednej z najdroższych restauracji w mieście, a skończyło się na łatwodostępnym fast foodzie.
*
— Intuicja dobrze mi podpowiadała, żeby wybrać właśnie ten lokal. Wchodzimy? — zapytała grzecznie, trzymając za rękę zamyślonego Jeona.
Ten posłał jej skromny uśmiech, wypełniony pewnego rodzaju stresem. Nie wiedział, jak ma jej to powiedzieć.
— Um, Soora? — zaczął.
— Jeśli chcesz zjeść gdzie indziej, to żaden problem! Jestem przecież wszystkożerna. — zapewniła. — A może jesteś vege? Mogłeś powiedzieć od razu, nie ciągnęłabym Cię tutaj. — zrobiła smutną minę, okazując skruchę młodszemu od siebie mężczyźnie.
— Nie, to nie o to chodzi... — chłopak spuścił głowę.
— Więc o co? — nalegała dziewczyna. Zaczynała być już nieco podejrzliwa, gdyż przesadzona tajemniczość na pierwszych randkach zawsze jest powodem do pewnych podjerzeń.
— Nie stać mnie, by zapłacić za kolację w tej restauracji.
Cisza.
— Jeongguk. — zaczęła dość poważnie kobieta. — Jesteś głupkiem, naprawdę. — odgarnęła brunetowi włosy, patrząc w jego czekoladowe źrenice. — To nic takiego, możemy pójść do knajpki z burgerami tuż za rogiem. Nieważne gdzie, ważne z kim.
Uśmiechnął się i poczuł ulgę. Jakby kamień wielkości ludzkiej głowy spadł mu z serca.
*
— Jeongguk.
— Co się dzieje?
— Musisz tutaj przyjść, natychmiast.
Młodzieniec jak poparzony wstał z siedzenia, z hukiem zamykając drzwi od swojego samochodu. Biegnąc w stronę biura, gdzie pracowała Soora, w ostatniej chwili przypomniało mu się o zamknięciu auta.
Wszedł do pomieszczenia z takim impetem, że wszystkie sekretarki oderwały się od swojej pracy i skupiły wzrok na tym jednym osobniku. Ochrona już miała podejść do rozgniewanego Jeona, lecz ten nawet nie zwrócił uwagi na tych ogromnych facetów w garniturach, więc odpuścili. Dla niego liczyło się jedynie dotarcie na drugie piętro, odnalezienie pokoju 118 i niepotknięcie się o własne nogi. Wzięcie windy nie wchodziło tutaj w grę, dlatego bez zawahania wybrał schody. Noga za nogą w szybkim tempie, dzięki czemu po zaledwie kilku sekundach znalazł się na odpowiednim poziomie budynku. Tu także roiło się od sekretarek w różnych przedziałach wiekowych. Te dopiero praktykujące po studiach, te doświadczone z wieloletnim stażem, jak i te prawie na emeryturze.
Jeongguk idąc przez wąskie przejścia i przedzierając się przez wszystkie biurka, zauważył Taehyunga, który stoi przy drzwiach do pokoju 118.
Kim zauważył przyjaciela, pokazując dłonią gest mówiący coś w rodzaju "Chodź tu szybko i sam zobacz."
Tak, teraz Jeon miał już całkowity dowód na to, że Soora od jakiegoś nie była mu wierna. Kto wie, może od samego początku tylko udawała wielce zakochaną.
Tuż obok drzwi znajdowało się małe okienko, przysłonione żaluzjami. Los tego dnia chyba naprawdę chciał, by szef biura, Sungjae, zapomniał zasłonić ich do końca.
— Jeon, to nie kino, przestań oglądać i tam wejdź. Drzwi są otwarte, kluczyka nie ma w środku. Sprawdzałem.
Miarka się przebrała.
— Czyli to tak teraz wygląda praca sekretarki? Czy może to są właśnie te dodatkowe zlecenia, o których mi wspominałaś? — chłopak bez zawahania otworzył drzwi. I choć jego postawa była bojowa i gotowa do walki, tak w środku zdecydowanie coś w nim pękło.
Widok ukochanej, która pieprzy się z innym facetem na Twoich oczach, jest chyba nieco niezręczny.

CZYTASZ
O R L A N D O | jikook
FanfictionO wytrwałości, niesmacznym jedzeniu i jędrnych pośladkach.