James obudził się punkt siódma, tak jak go ostrzegałam w nocy. Przekręciłam się w jego stronę i popatrzyłam na niego, co się skończyło wybuchem śmiechu. Nigdy w życiu nie widziałam tak bardzo zaspanego człowieka, jak wtedy.
- Nie śmiej się - mówił przecierając oczy - W domu wstaję po dwunastej.
- To dzisiaj zobaczyć, co to znaczy życie na wsi. Chodźmy, ubierzemy się i idziemy do zwierząt - mówiłam zbierając śmieci z wczoraj, a on do mnie dołączył - Potter, weź zapnij tą koszulę, błagam.
- A co? Nie możesz sie skupić w zbieraniu śmieci? - zapytał pół żartem pół serio.
- A gdybyś wiedział - odpowiedziałam śmiejąc się. I tak nie posłuchał. Czy James Syriusz Potter kiedykolwiek się kogoś posłuchał?
Szybko wyrzuciłam do kosza nasze śmieci i pustą butelkę. Poszliśmy do domu, w którego kuchni już kręciła się babcia robiąc nam śniadanie.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy razem.
- Witajcie - odwróciła się do nas i próbowała ukryć wzrok kierowany w moją stronę, który po prostu krzyczał "Bierz się za niego", a ja zaczęłam się robić czerwoną. Ponieważ ten idiota nadal nie zapiął tej koszuli. James niestety to zauważył.
- Pokażesz mi gdzie jest łazienka? - zapytał, a ja mu mentalnie podziękowałam. Poszłam z nim i go zaprowadziłam. Kiedy zamknął drzwi, poszłam do swojego pokoju po świeżą koszulkę i ogrodniczki. Wybierałam, który t-shirt zabiorę, a on wszedł do pokoju.
- Ale masz ładny pokój, Khia.
- Dzięki - powiedziałam zajęta koszulkami.
- Emm, tak pomyślałem, weź moją koszulę, będzie Ci super w niej - położył ją na moim łóżku, a ja się uśmiechnęłam i mu podziękowałam. Powiedziałam mu, że może rozejrzeć się po pokoju lub iść do babci, jednak jak będzie się rozglądał, to ma zostawić pamiętnik w spokoju. Wybrał pierwszą opcję. Zostawiłam go w pokoju i weszłam do łazienki. Szybko weszłam pod prysznic i przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Zaczęłam go uwielbiać jeszcze bardziej, że moja odmowa nic nie zepsuła między nim i mną. Wyszłam i otuliłam się ręcznikiem. Związałam włosy w warkocz i ubrałam wcześniej przygotowane ubrania. Ubrana i uczesana miałam już wychodzić z pomieszczenia, ale na toaletce zobaczyłam perfum. James zapomniał go pewnie. Wzięłam go w rękę i wyszłam z łazienki. Zanim weszłam do pokoju, przystanęłam i się nim popsikałam, bo muszę przyznać, chłopak ma gust.
- Zapomniałbyś - podałam mu butelkę, a on podziękował i włożył ją do plecaka - Chodź, zobaczysz moje gęsi.
Wybraliśmy się najpierw jednak do stajni, by nakarmić konie. Chłopak się trochę ich bał, jednak to potężne zwierzęta i sama się ich długo bałam.
- Masz tutaj znajomych? - zagadał karmiąc mojego konia, Adama.
- Z tamtej strony - wskazałam na zachód - Mieszka tam mój sąsiad, ma na imię Theo.
- Yhym, Theo - James Syriusz Potter był zazdrosny. Pomyślałam o tym i się zaśmiałam - A ciebie co tak bawi?
- Jesteś zazdrosny.
- Nie, nie jestem.
- Jesteś. Ale nie masz o co, ma pięć lat - powiedziałam i wybuchłam histerycznym śmiechem, a on spojrzał na mnie z otwartą buzią i po chwili dołączył do mnie.
Po próbie karmienia kur i gęsi poszliśmy do domu. Próba, ponieważ one zdecydowały, że będą gonić Jamesa.
- Obiad? - zapytał i chciał wziąć coś z talerzyka, ale babcia uderzyła go ręcznikiem po rękach - Nie teraz. Na górę, ręce umyć.
Zrobiliśmy to, co nam kazała. Pdzy obiedzie rozmawialiśmy o wczorajszym wieczorze. Oczywiście pomijając niektóre fakty. To było jasne, że babcia nam nie uwierzyła i po prostu widziała, że coś musiało się stać.
Następne trzy godziny spędziliśmy na wozie z sianem, tam gdzie pamiętnej nocy. James już musiał lecieć do mojego domu po plecak, bo niedługo miała wybić siedemnasta, czyli pan Potter miał się pojawić.- Khiona, nie obrazisz się, jeżeli bym jeszcze jednego całusa ci skradł? - zapytał stojąc już na ziemi. Ja za to położyłam się i głową zwróciłam się w stronę chłopaka, tak by umożliwić mu dostęp do moich ust.
- Tak cię uwielbiam - powiedział odwracając się do mnie plecami.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam w czasie jak wchodziłam na jego barki. W taki sposób doszliśmy do frontu domu, gdzie już stał Harry Potter i moja babcia. Dyskutowali o czymś, a plecach młodego Pottera już wisiał na ramieniu tego starszego. Jak nas zobaczyli, uśmiechnęli się trochę z politowaniem. Zeszłam na ziemię i przywitałam się. Przytuliłam Jamesa na pożegnanie, później on pocałował moją babcię w dłoń, następnie zrobił to samo Pan Potter, tylko tym razem i z moją. Deportowali się i już ich nie było. Oczywiście babcia musiała się wtrącić.
- On się w tobie zakochał - powiedziała patrząc na morze.
- Wiem - patrzyłam się w ten sam kierunek.
Tymczasem w domu Potterów rozległ się dźwięk deportacji.
- I jak było kochanie? - zapytała Ginny, siedząc na kanapie z Molly.
- Właśnie kochaniutki, jak u Khiony? - obie robiły coś na drutach.
- Powiedziałaś już babci, mamo? - zapytał zrezygnowany James.
- A dlaczego miałaby mi nie powiedzieć? - zapytała oburzonym głosem, gubiąc się w jej robótkach.
- Nic, nic- powiedział i poszedł się z nimi przywitać całusem w policzek. Następnie poszedł na górę do swojego pokoju i rzucił się na jego łóżko. Był tak zadowolony, że żadne słowa nie mogły tego oddać.
- I jak było, braciszku? - weszła mała Lily i usiadła na łóżku koło jej brata.
- Niesamowicie - odparł James patrząc się w sufit.
- Pocałowałeś ją w końcu? - zapytała niewinnie, a chłopak od razu się podniósł do pionu i zobaczył, że ruda dziewczynka ma w ręku jego dziennik, który od razu jej wyrwał.
- Mama ci nie mówiła, że nie czyta się czyiś sekretów? - zganił ją trochę zły.
- Mówiła - położyła się koło niego - Ale odpowiesz mi na pytanie?
- Ale ty jesteś wścibska - popatrzył na nią - Odpowiadając ci, tak - dziewczyna wybiegła z pokoju, a chłopak nie wiedział do końca o co jej chodzi, póki nie usłyszał jej wrzasku.
- James się całował z Khioną!!! - chłopak otworzył szerzej oczy, a później z niechęcią zszedł na dół.
- James! Nie powiedziałeś nam? - zapytała z wyrzutem Molly - Mam nadzieję, że ją zaprosiłeś na za tydzień.
- Tak, zaprosiłem i proszę, nie wspominaj o tym przy niej - powiedział patrząc prosząco.
- Dlaczego nie? Czy to nie znaczy, że jest twoją...
- Nie, jesteśmy przyjaciółmi, ale tak trochę inaczej - chłopak gubił się w słowach.
- Siadaj tutaj, kochany - Molly odłożyła jej wyroby na drutach i poklepała miejsce obok niej, a James usiadł tam, gdzie wskazała - Proszę, możesz opowiadać.
- W nocy ją pocałowałem i powiedziałem, że ją lubię bardziej niż przyjaciółkę, ale ona boi się, że zepsułoby się po zerwaniu wszystko. Więc to rozumiem. Później spała przytulona do mnie. Jest śliczna jak śpi. Dałem jej moją koszulę, tą czerwoną, a ona ją wzięła. I na koniec znowu mnie pocałowała - rozmarzył się, mówiąc o wydarzeniach ostatnich dwóch dni.
- Mój kochany wnuczek się zakochał. Już nie mogę się doczekać, aż poznam wybrankę twojego serca.
- Ja też, ja też - odpowiedział i opowiadał dalej o pobycie u dziewczyny. Jak się okazało, Molly znała się z Jenną w Hogwarcie, więc jeszcze z większą chęcią je ugości.
CZYTASZ
Lookalike | J. S. P.
Fanfiction"Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej." J. K. Rowling