Był ciepły słoneczny dzień. Justynka_chan i Asha właśnie wracały z łowów ah te cudowne shopingi xD. Dochodziły do domuku Ashi i tam też musiały się porzegnać gdyż Justynę miała odebrać Dudzińska z którą Justynka musiała iść do sklepu. Zaraz! Zaraz! Znaczy Justyna miała coś kupić Dudzi bo jej na nic nie było stać.xD
Wracając staneły i się porzegnały potem Asha poszła do swojego domku. Weszła na piętro do pokokoiku i drze się:
~OLABOGA !!
Oczom Ashi ukazał się rozwalony wróżkowy proszek a obok najebany trzmiel!!! Miała ochote wypierdzielić tego niewdzięcznika prosto przez okno. Ale stop miała uczucia i nie mogła pozwolić na to żeby ten najebaniec tak poprostu umarł.
Położyła go na półce w słoiku i poszła testować maskare, którą właśnie kupiła. Zlazło jej się z 30 minut. Tymczasem trzmiel zdążył się obudzić i uciec. Gdy nasza bohaterka wróciła do swojej komnaty położyła się nic nie świadoma na łóżeczku i zaczyna się maraton tik toka oczywiście. Leży Leży i nagle: szur szur!
~Kuva co to było to napewno zaraz mnie zje!
Przerażona zaczeła biegać po pokoju jak opętana. Rorzwala wszystko! Nagle szłyszy ten sam dźwięk pod łóżeczkiem zwinie uzbraja się w podręcznik od matmy i skrada się powolutku. Wtedy coś mówi:
~Witaj...
Asha przerażona ale nie daje po sobie tego poznać i odpowiada:
~Siemandero
Szłyszy jak postać odpowiada:
~to ja nie poznajesz mnie?
~kim jesteś i czego kuva chcesz?!
~to ja ten najebany trzmiel!
~ Coooo?! Czemu ty gadasz ty mał kuvo?
~Sam niewiem... co to był za proszek?
~No.... wróżkowy proszek... a co?
~No kuva nie wierze!
~O co ci biega? Wlatujesz mi na chate a teraz masz problem.. z resztą..
Wtedy walneła książka ale trzmiel był chytry niczym lis xD. Asha chciała go upolować po 10 minutach intensywnego biego pomyślała:
(Pdaję się) I wstał zobaczyła nie odebrane połączenie od Tuchy.
Chyciła i odzwoniła:
~Hej Tucha co chesz?
~A nic tak pogadać... co porabiasz?
~Biegam za najebanym owadem... a ty?
~Jem loda...
~Zaraz! Jak to najebanym?!
~No wyobraź sobie że dopadł mój cudowny proszek!