Mamo! - Potworny krzyk wydobywa się z ust brązowowłosej. - To boli! - Płaczliwy głos słychać w całej okolicy, a dziewczyna leży na szarej kanapie, zwijając się z cierpienia, przytrzymywana przez jej brata i ojca. Przeraźliwy ból przechodzi przez całe jej ciało, a na nadgarstku kreuje się nieduży symbol.
- Już dobrze, jeszcze chwila. - Matka dziewczyny próbuje ją uspokoić, widząc, że zdarzenie zmierza ku końcowi. Z oczu brązowookiej niepowstrzymanie lecą słone łzy, a jej ciało wygina się w najróżniejszych pozycjach, by zaznać ukojenia. Pozostali członkowie rodziny patrzą na nią współczującym wzrokiem, wciąż pamiętając tę okropne uczucie. Po kilku godzinach tortur ból zaczyna ustępować. Oddech najmłodszej powoli się wyrównuję, a mężczyźni puszczają jej przedramiona i łydki.
- Znak równości?! - Syczy przez zaciśnięte zęby, zirytowana dziewczyna. Jej starsza siostra, która nie mogąc patrzeć na ból młodszej siedziała w kuchni, podbiega do niej, chwytając jej nadgarstek.
- Faktycznie, w dodatku jest taki malutki... - Wypowiada się i uważnie ogląda rękę brunetki, szukając innej części jej symbolu, ale bez skutku.
- Umierałam z bólu, żeby dostać cholerny symbol matematyczny?! - Wzburzona dziewczyna wstaje z kanapy z dużym trudem i pomocą rodzicielki oraz siostry. Wchodzą na piętro i docierają do pokoju najmłodszej, kładąc ją na duże, białe łóżko. Matka obydwu kobiet opuszcza pomieszczenie, by posprzątać bałagan, który wyrządziła jej podopieczna.
-Molly, zostaniesz ze mną? - Ledwo słyszalny głos dobiega z krwawiących i spuchniętych ust właścicielki pokoju. Brunetka kładzie się tuż obok niej, zabierając chusteczkę z małego stolika nocnego i delikatnie przeciera jej spocone czoło i zniszczone wargi. Dwudziestodwulatka delikatnie podnosi głowę bladego dziewczęcia.
- Już po wszystkim. - Mówi melodyjnym głosem, głaszcząc jej głowę.
- Jak to jest, gdy już spotkasz tę osobę? - Zapytuje z zamkniętymi oczami, gotowa by zasnąć z przemęczenia.
- To tak, jakbyś miała przy sobie cały świat - Szepcze Molly. - Po prostu czujesz, że to przeznaczenie. - Tłumacza starsza i przytula do siebie swoją, już niemałą, siostrzyczkę.
- Wiedziałaś od razu, że to George, czy dopiero, gdy zobaczyłaś jego znak? -Kolejne pytanie pada z ust nastolatki.
- Czułam, że go lubię, a gdy zobaczyłam jego znamię zrozumiałam, że jest mi przeznaczony. - To ostatnie słowa, które padają tej nocy w pokoju nastolatki. Najmłodsza szybko zapada w sen, a niebieskooka nie chcąc jej budzić leży wraz z nią, po chwili zasypiając.
Tak właśnie kończą się jedyne, osiemnaste urodziny Elizabeth Wilson.
CZYTASZ
The Mark
Teen FictionW tym świecie nie ma pomyłek, wszystko jest zaplanowane, te znamię jest potwierdzeniem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. To przeznaczenie, przed nim nie uciekniesz, pogódź się z tym.