Nieskrępowane nawet najmniejszymi chmurami promienie słońca beztrosko osiadały na odsłoniętych częściach ciała każdego z czterech mężczyzn, którzy wspólnie udali się na plaże. Rozłożony, jasny koc chronił niewielkie torby z jedzeniem przed piaskiem oraz stanowił idealne miejsce do odpoczęcia. Cały klimat czystej, spokojnej plaży aż prosił odwiedzających o odpoczynek, zrelaksowanie się, oddanie się tym szumom przyjemnie chłodnej wody, która tego dnia nie była zbyt wzburzona.
Lekki wiatr delikatnie rozwiał włosy trójki mężczyzn, którzy, siedząc obok siebie na skraju kocu, wpatrywali się w horyzont. Tylko Jeon postanowił skorzystać z przerwy i cieszyć się czystą wodą, do której oczywiście zapraszał każdego po kolei, lecz ilekroć podchodził do jego towarzyszy, dostawał w odpowiedzi zmarnowane spojrzenia i niechętne pomruki, jakby grzanie się na słońcu było o wiele przyjemniejsze.
Jednak pomimo tych przyjaznych zaczepek ze strony Jungkooka oraz cudownych widoków, między trójką mężczyzn panowała dziwna, nieokreślona atmosfera. Zdecydowanie przytłaczająca, krępująca, nieświadcząca o tym, że dwójka z nich jest świeżym narzeczeństwem. Coś było nie tak, niewypowiedziane słowa wisiały nad ich głowami i czekały na odpowiedni moment, aby zaboleć najmocniej. I każdy z nich to czuł, nie będąc w stanie momentami wziąć głębszego wdechu, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia ścisku w płucach.
Wszystko to działało na siedzącego po środku Jimina jeszcze bardziej niż powinno. Dociskało go momentami do ziemi, dając wrażenie wciągania przez nagle osuwający się pod nim piasek. I nie miał wątpliwości, że pogrążał się coraz bardziej. Pochłaniało go coś nieznanego, tajemniczego, co chciało osądzić go za te wszystkie kłamstwa, których tak usilnie się wypierał, wewnętrznie karcąc się za każde z nich.
Jednak wszystko miało się teraz zmienić. Przecież przyjął oświadczyny, musiał to zakończyć, położyć kres tej relacji. odciąć się od chwilowej fascynacji i ekscytacji, skupić się na uczuciu, które zaakceptował, uznał za właściwe. Musiał porzucić przyjemność, wprowadzone do jego życia urozmaicenia, aby w całości poświęcić się swojemu ukochanemu. W końcu to było właściwe, prawda?
Im bliżej był znalezienia odpowiednich słów, tym bardziej wątpił w swoja decyzję. Obawiał się, że podejmie zły wybór. Że chwyci sie pozornie pewniejszej ścieżki, ostatecznie zostając samemu na pozbawionym drogowskazów skrzyżowaniu cierpienia, żalu i winy. I im bardziej o tym myślał, tym bardziej dostrzegał, w jak żałosnym kole się zamknął, jak bardzo ranił nie tylko siebie, ale zapewne również Yoongiego i Jungkooka.
Gdy po długich próbach w końcu udało mu się głośniej westchnąć i poruszyć drżącą dłonią, przypomniał sobie wczorajszy stosunek z Minem. Dokładnie ten, którego za bardzo nie pamiętał. Ten, podczas którego pierwszy raz oddał się rozmyślaniom, ignorując doznawaną przyjemność, którą obdarowywał go starszy. Jednak miał nieodparte wrażenie, że nie był w tym stanie jedyny. A może tylko tak próbował się usprawiedliwić? Może w tym wszystkich starał się szukać win u innych, samemu je momentami tworząc, by nie czuć się tak potwornie?
Zamknął zmęczone od słońca oczy i ostatni raz chciał wszystko przemyśleć, zobaczyć ponownie, by mieć pewność. Przecież jeszcze nie było za późno, jeszcze mógł zmienić zdanie. Wierzył, że jeszcze była droga powrotna.
Jednak nie był świadomy, że takowa dawno zniknęła.
Wizje seksu z Jeonem niespodziewanie zaczęły mieszać się ze wspomnieniami z Yoongim, jakby jego umysł nieświadomie porównywał mężczyzn ze sobą. Jakby podpowiadał Jiminowi w tym trudnym czasie, jednak im dłużej to wszystko przesuwało się po czerwonym od słońca tle, tym większy mętlik pojawiał się w głowie Parka.
CZYTASZ
Fake love ⚛ j.jk+k.th;j.jk+p.jm;m.yg+p.jm
Fanfic"Czekanie sprawia ból. Zapomnienie sprawia ból. Lecz nie móc podjąć żadnej decyzji jest najdotkliwszym cierpieniem" - Paulo Coelho Pokusa jest silniejsza od rozsądku, nie zna zasad i pojawia się w najgorszych momentach, dając nam złudną radość, któr...