Prolog

37 7 5
                                    

Ciemna piwnica to nie najlepsze miejsce do spędzania wolnych wieczorów. Szczególnie wywoływanie demonów i duchów nie jest dobrym pomysłem. Może powinienem siedzieć teraz w łóżku i grzecznie spać, jednak jakimś cudem trójka moich znajomych namówiła mnie na przyzywanie demonów. Usiedliśmy wszyscy w około narysowanego pentagramu. W środku znajdowała się głowa na kształt kozła, może szatana ale sam nie jestem pewien. Nie wiem skąd oni wytrzasnęli to wszystko. Całe te świece, jakieś zioła i piktogramy czy inne znaki. Samo zaklęcie, które mieliśmy zaraz wygłosić było w dziwnym języku i bałem się jego znaczenia.

- Może to nie jest jednak najlepszy pomysł? – wszyscy zebrani spojrzeli się na mnie.

- Pękasz? – prychnęła Olivia. - Spokojnie nic złego się nie stanie – zapewniała mnie, chociaż ja i tak nie byłem przekonany – raczej.

- Dobra zaczynajmy – Juleka zdecydowanie się już niecierpliwiła. Ja w sumie też, bo chciałem jak najszybciej iść do łóżka.

- No to zaczynamy – powiedziała w pełni rozradowana Olivia. Chwyciliśmy się wszyscy za ręce, a czerwono włosa zaczęła czytać. – Ad ligandum Eos parter Eos caram me.

Rzeczy znajdujące się w naczyniu, które leżało na środku znaku zaczęły płonąć. Nikt się nie poruszył mogła to być wina strachu, który nas sparaliżował. Jedynie Olivia była podekscytowana jak jakaś satanistka i piromanka. Na koniec zapalone świece zgasły a elektryczność zaczęła wariować. Odwróciłem się za siebie jakby ktoś tam mnie obserwował. Jednak niebyło tam nikogo. Przez ciało przeszedł mnie zimny dreszcz. Dalej czekaliśmy aż coś więcej się stanie jednak nawiedziła nas jedynie niezręczna cisza.

- Co zrobiliśmy nie tak? – powiedziała zawiedziona Olivia. Puściliśmy swoje ręce. – Demon powinien nam się objawić.

- Może się ciebie przestraszył – powiedział w żarcie Derek. Nagle wszystkie świece zgasły i zapanowały egipskie ciemności. Byłem przerażony jak zapewne reszta moich przyjaciół. Nikt nie odważył się odezwać, jakby strach odebrał nam mowę. Drzwi od wejścia zaskrzypiały i otworzyły się powoli. Z innego pomieszczenia wleciało trochę światła, a w drzwiach stał młodszy brat Olivi.

- Matko jedyna! Olivier nie strasz nas tak – odetchnąłem z ulgą, że to tylko młody chłopak. Wstałem i otrzepałem się. Spojrzałem na resztę osób. Oni tak samo jak ja odetchnęli z ulgą.

- Co wysiedzicie tak po ciemku? Olivia kolacja jest na stole, mama kazała was zawołać – chłopak wrócił powrotem, zapewne do kuchni.

- Ja niestety muszę się już zbierać – podziękowałem za gościnie mamie Olivi i pożegnałem się z przyjaciółmi.

W tym samym czasie

Ciemna uliczka co jakieś 10 metrów latarnia i śmietnik. Idę i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jedyne co widzę to nicość bo nagle światła zaczęły gasnąć. Zrobiło się całkowicie ciemno, poczułem chłód na karku, a potem już kompletną pustkę, jakbym był w pułapce. Byłem w swoim ciele ale nie byłem w stanie go kontrolować. Upadłem na ziemie i koniec.

- Zabawimy się trochę...

Diabolus est amansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz