1. Wizyta W USA

662 36 15
                                    

Andrzej szedł pewnym krokiem po lotnisku, jego służący niósł bagaże. Wsiadł do swojego prywatnego samolotu, usiadł wygodnie na fotelu i wtedy zobaczył ją... Piękna blondynka z idealnie uczesanymi wlosami i pięknym makijażem. Ubrana była w czarna sukienkę i uroczy fartuszek. Zrobiło mu się gorąco i zaczął zastanawiać się czy to przez wysoką temperaturę czy to ona tak na niego działa. Otarł twarz z potu i poprosił służącego o sprawdzenie jakości jego oddechu.
- Jimin niuchnij!
Koreańczyk skrzywił się tylko.
- Mył Pan dziś zęby? Przyniosę miętówkę.
Andrzej kiwnął głową i wypsikał się cały swoimi Giorgio Armani. Uśmiechnął się na myśl, że piękna blondyneczka oszaleje jak poczuje ten zapach. Chwilę potem zobaczył służącego z opakowaniem miętowych drażetek. Wziął miętówki i za jednym razem połknął wszystkie.
- Idealnie -pomyślał.
Nie minęło dużo czasu zanim znowu zobaczył ślicznotkę idącą trzymając tackę z napojami.
Nie zdobył się jednak na odwagę aby zagadać.
- Jimin!! - krzyknął szeptem
Chłopak w mgnieniu oka znalazł się u jego boku.
- Tak panie..
-Powiedz służbie, że chcę ją widzieć w moim pałacu jak wrócę. W piwnicy mam specjalny pokój dla tego typu kobiet.
Koreańczyk z uśmiechem kiwnął głową i zapewnił ze wszystko załatwi. Andrzej rozsiadł się wygodnie i pogrążył we śnie....
- Panie Andrzeju! Panie Andrzeju
Poczuł delikatne klepanie po policzkach aksamitnymi rączkami.
- Cześć, mogę cię zjeść?
Powiedział i zrobił minę podrywacza.
- Nie wiem co Pan tam sobie wyobrażał, ale nie jestem tym o kim pan myśli. To ja Jimin i chciałem powiedzieć tylko, że dolecieliśmy. Jesteśmy na lotnisku w Waszyngtonie.
Prezydent zrobil zniesmaczoną minę.
- Ahh. Powiedz służbie żeby wzięła walizki. Aaaa i kiedy będzie moja limuzyna?
- Jest w drodze, nie będziemy czekać dłużej niż 5 minut.
-Świetnie, zadzwonię do kumpla i powiem żeby juz włączał xboxa.
Czekali chwilę i zobaczyli błyszczący, czarny, długi samochód. Za kierownicą siedział ciemnoskóry mężczyzna w okularach i garniturze. Ze środka wyszło jeszcze pięciu którzy złapali prezydenta za ręce i zaprowadzili do środka. Wtedy Andrzej zrozumiał, że to wcale nie była limuzyna.. To karawan.
Wyłożyli go wygodnie w drewnianym pudełku i odjechali. Po 10 minutach znaleźli się pod pięknym wielkim budynkiem. W drzwiach stał juz uśmiechnięty
Donald Trump. Z głośników rozbrzmiała Astronomia. Sześć ciemnoskórych mężczyzn złapało za trumnę z Andrzejem i w tańcu nieśli go do białego domu. Na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Gdy dotarli, pomogli mu wyjść. Andzrej stał twarzą w twarz z prezydentem USA, minęła chwila i rzucił mu się w objęcia.
-Co za piękne powitanie, postarałeś się.
- Tak tęskniłem!
-Ja też przyjacielu.
Donald uśmiechnął się, złapał go za rękę i powiedział.
- A teraz chodź, mamy do zagrania ważny mecz.
Andrzej w podskokach pobiegł do salonu i uwalił się na kanapie.
Grali całą noc. Andrzej wygrał 12:10 z czego był bardzo dumny.
Po południu zaczął się pakować.
- Przyjacielu... Miło było ale muszę wracać do Polski.
-Naprawdę musisz??- zapytał Donald z łzami w oczach.
-Takk, dziewczyna na mnie czeka w piwnicy.
Trump miał już coś powiedzieć, ale służący Andrzeja go uciszył uderzeniem w skroń. Mężczyzna stracił przytomność.
-Czemu go uderzyłeś?! - Krzyknął Andrzej.
- Żeby nie zadawał głupich pytań - powiedział z uśmiechem
- A no tak. Dostajesz awans!

Mój sugar daddy Andrzej DudaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz