Kurwa! Niech ktoś to wyłączy. Budzik, dlaczego on musi dzwonić kiedy mi się tak dobrze śpi. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam się przebrać. Wszystko mnie boli.. W sumie to nie ma fo się dziwić po wczoraj. Mogłam tam nie iść, ale przecież musiałam coś zrobić.
-Mia na dół! - Woła mnie ten debil Brandon, nie mam ochoty się mu tłumaczyć. Co by tu zrobić żeby się wymigać. Wiem! Wyjdę przez balkon i pójdę pobiegać. Przebrałam się w sportowe ciuchy, włosy związałam w niechlujny koczek i zbliżyłam się do balkonu... Jakby tu.. Dobrze że przy balkonie mam drzewo. Jakoś udało mi się zejść. Zaraz usłyszałam krzyk dobiegający z mojego pokoju
-Gdzie ty jesteś do cholery? - pobiegłam przed siebie i reszty nie słyszałam.
Po dwóch godzinach znudziło mi się, więc postanowiłam wrócić. Weszłam po cichu do domu z nadzieją, że uda mi się przemknąć niewidocznie. Niestety, gdy tylko weszłam Brandon stanął w korytarzu ze stanowczym wzrokiem.
-Siadaj w salonie, bez wymówek. - no to mam przerąbane...
Skierowałam się do salonu siedzieli tam chłopacy z poważnymi wyrazami twarzy. Usiadłam na fotelu, w końcu głos zabrał Matt.
-Martwiliśmy się wczoraj, mogło ci się coś stać
-Ale jak widać żyję i nic mi nie jest-nie rozumiem dlaczego tak się martwią
-Nic ci nie jest dzięki temu, że Oliver był w pobliżu - no z tym to akurat Brandon ma rację...
-Ja... Przepraszam.
-Co teraz zrobimy? - Oliver zapytał Brandon i nagle jakby posmutniał.
-Nie wiem.. Na razie spróbujmy się nie wychylać. Jutro pierwszy dzień szkoły bądźmy tacy jak zawsze. - O nie, to już jutro. Siedzenie po kilka godzin w ławkach i słuchanie tych pojebów, dlaczego wakacje tak szybko minęły? Nie mam najmniejszej ochoty tam wracać, ale no mus. W tym roku dam popalić nauczycielom. Nie będą mieć łatwo. Już ją o to zadbam.
Po wspólnej rozmowie zrobiliśmy się głodni więc zamówiliśmy pizze i zrobiliśmy sobie wieczór filmowy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w Olivera.
Następny dzień
Znowu obudziło mnie to ustrojstwo szatana, ale jeszcze chwilka snu nie zaszkodzi.... Odpłynęłam.
-Mia! Chodź już, jedziemy! - czego on ode mnie chce przecież jest wcześnie, spojrzałam na godzinę, i otworzyłam szerzej oczy. Kurwa, jest 7.55, ja zaspałam.
-Dajcie mi chwilę! - od razu wstałam jak poparzona i skierowałam się do łazienki. Rozczesałam włosy, a na twarz nałożyłam korektor i mascarę. Jest dobrze. Ubrałam czarne rurkiz przetarciami i biały crop top do tego skórzana kurtka i gotowe. Zanim wyszłam nałożyłam jeszcze balsam na usta. Po drodze zgarnęłam plecak.
-No ile można na ciebie czekać, minęło pół godziny. Dłużej się nie dało? Widziałam tą irytację w oczach Matta.
-Oczywiście, że dało. Jednak nie zasługujesz na to kochany. - zagotowało się w nim.
-Idziemy, jeśli chcemy jeszcze zdążyć na chociaż kawałek pierwszej lekcji to nie mamy czasu na Wasze kłótnie. - powiedział zrezygnowany Jacob.
Dotarliśmy do szkoły o 8.44, więc nici z pierwszej lekcji. Zadzwonił dzwonek. No to zrobimy spektakularne wejście. Gdy wyszliśmy z samochodu wszystkie spojrzenia były skierowane na nas. Czułam na sobie zabijający wzrok dziewczyn, w końcu nie każda może mieszkać z 4 najprzystojniejszych chłopaków w szkole, ale ze mnie szczęściara (wyczujcie ten sarkazm).
Po wejściu do budynku rozdzieliliśmy się, gdyż każdy szedł w inna stronę, poszłam przed siebie w kierunku klasy od...? Szybko sprawdziłam plan, Matematyka.. No już lepiej być kurwa nie mogło. Gdy byłam przed klasą dostrzegłam Maddie od razu do mnie podbiegła i rzuciłyśmy się sobie w ramiona, zrobiłyśmy niezłą scenkę na korytarzu, ale no nie widziałyśmy się miesiąc, więc mamy usprawiedliwienie.-No w końcu jesteś, opowiadaj mi tu od razu. Jak było u rodziny? - zapytałam
-Było w porządku... - Miała jakby przygaszony wyraz twarzy.
-Tylko tyle? Nic więcej nie powiesz? - wiem że coś się stało i muszę dowiedzieć się co. Muszę.
-Bo ja..
-Bo ja..? - zaczyna mnie irytować to owijanie w bawełnę
-Zerwałam z Tomem podczas wyjazdu- no tego się nie spodziewałam. Maddie z Tomem tworzyli idealną parę, ale jak widać wszystko może się stać.
- I dopiero teraz mi to mówisz?! Co? Dlaczego?! Wyjaśnij mj co się stało, proszę. - zastanawia mnie dlaczego wcześniej mj nje wpomniała.
-On mnie zdradzał... I to z Olivią! - zobaczyłam jak ciekną jej łzy. Olivia to typowa pusta lala. Szmata jak się patrzy, ale żal mi Maddie.
-Biedactwo... Poradzimy sobie. Co powiesz na babski wieczór? Winko, serial i lody? Wiem, że Ci to pomoże więc no zgódź się. Pójdziemy w weekend na imprezkę, niech Tom zobaczy, co stracił. Chodź tu do mnie-objełam ją i tak trwałyśmy chwilę w uścisku. Potem poszłyśmy do łazienki, aby Maddie poprawiła swój makijaż, który nie był w najlepszym stanie. I w końcu zadzwonił dzwonek. O nie... Matematyka. No cóż trzeba jakoś to przeżyć. Na wszystkich lekcjach rozmawiałam z Maddie lub spałam i tak jakoś minęło te 7 godzin. Po lekcjach poszłyśmy z Mad na zakupy i potem do mnie, wieczór minął nam w bardzo miłej atmosferze, a po dziewczynie nie było już widać tego bólu, co towarzyszył jej rano. Jakoś o 20 Mad poszła do domu.
Położyłam się w łóżku, nie najlepiej się czułam. Nagle usłyszałam głośne rozmowy i śmiechy. Chłopacy... Jak raz chcę odpocząć, a oni takie rzeczy. W głowie pojawił mi się pewien plan. Ogarnęłam włosy i zeszłam na dół.
Zauważyłam Olivera który siedział na kanapie tyłem do mnie. Idealna okazja na to by wywołać u nich zdezorientowanie. Podeszłam go od tyłu i pocałowałam go w usta. Usiadłam mu na kolanach i zaczęłam ponownie składać pocałunki. Wiedziałam, że ich miny są bezcenne. Więc skończyłam i zeszłam z Olivera.-Co TO miało być?!?- Zaczęłam się śmiać, nie ja się wręcz turlałam że śmiechu po podłodze.
-Przecież nic się nie stało - powiedziałam z niewinnym spojrzeniem. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na Olivera, który dalej siedział zdezorientowany. W sumie to można to jeszcze bardziej rozkręcić.
-To od kiedy wy jesteście razem? - mój brat uważnie mi się przyglądał. Co by mu tu powiedzieć.. Wiem!
-No już miesiąc jakoś będzie, prawda KOCHANIE? - Na to słowo Oliver chciał już wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymał.
-Oczywiście skarbie.
-Mia... Niestety muszę cię rozczarować. Bo w zeszły weekend na imprezie... Noo on cię zdradził z Vanessą-Ughh... Matt, czy ty zawsze musisz wszytko psuć?
-Fujj, z tą szmatą i na cię całowałam? - udałam odruch wymiotny.
-Będę musiała odkazić usta teraz.-Ha! Wiedziałem, że to żart. Oliver nie mógł by być z kimś takim jak ty. - słowa Jacoba mnie zabolały. Kimś takim jak ty... To kim ja jestem?. Rozbolała mnie głowa, więc postanowiłam iść się już położyć.
-Dobranoc chłopcy.
Zmyłam makijaż, po czym wzięłam prysznic. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy odeszłam do krainy marzeń.
Dajcie znać, czy chcecie kontynuację.