Trzecie Posiedzenie

8.4K 322 140
                                    

Robert Biedroń spojrzał w oko kamery, choć nie był to jego czas na odpowiedź na zadane przez prowadzących pytanie. Rażące światło, pożerające twarze publiki było czymś, do czego był przyzwyczajony. Był dobrze przygotowany, w końcu to debata prezydencka. Ludzie nie czytają za wiele, ale chętnie oglądają telewizję, więc musiał być całkowicie skupiony. Starał się nie patrzeć w stronę kandydata Konfederacji, nawet kiedy ten wydawał się go do tego prowokować, odnosząc się wprost do Razem. A może wcale nie prowokował? W końcu byli naturalnymi wrogami. Słyszał o ślubie. Jednak nie miał jeszcze okazji pogratulować twarzą w twarz. Nie chciał pogratulować. Wiedział, że to co zdarzyło się w toalecie... Czasem do tego wracał, ale wmawiał sobie że nie ma na to czasu. Jednak kiedy spojrzał znów w oczy Śmiszka, wręcz machinalnie stwierdził, że muszą porozmawiać.

Rozstanie było ciche, spokojne, prawie bezbolesne. I nigdy nie podane do wiadomości publicznej. Tak było lepiej. Mogli zachować to rozstanie w tajemnicy chociaż do momentu aż zakończą się wybory. Poza tym żyli ze sobą dalej jak gdyby nigdy nic się nie stało.

Po zakończonej debacie, Robert stanął na uboczu, obserwując Krzyśka z najwyższa dyskrecją. Czekał aż będzie miał okazję żeby do niego podejść. Robert ruszył w jego stronę pewnym siebie, sprężystym krokiem.

- Zdaje się, ze nie miałem okazji pogratulować ci z okazji ślubu. - odezwał się, zwracając przy tym uwagę kolegów z Konfederacji. Byli jednak dorosłymi ludźmi. To przecież nie tak, że nie potrafili się tak zachowywać. Robert chciał jedynie zwrócić na siebie uwagę Krzyśka, nieważne w jaki sposób. To mu się należało.
- Gratuluję. - dodał z uśmiechem, chociaż przecież gratulował mu przy ostatnim spotkaniu. I zarówno tamte jak i te gratulacje były równie nieszczerze, choć tego nie dał już po sobie poznać.

Jeżeli chodzi o Krzysztofa Bosaka, to nie wyglądał na specjalnie spiętego debatą. Wręcz przeciwnie, był podekscytowany możliwością pokazania się.

Od spotkania z Robertem Biedroniem minęły dwa miesiące, a on przeszedł z tym do porządku dziennego. Krzysztof zdążył już się rozkręcić w kampanii, a jego palec serdeczny oficjalnie dobiła złota gruba obrączka.

Był z niej dumny.

Teraz mówiąc o wartościach rodzinnych mógł znacząco poprawiać mikrofon i podkreślać nią to, że on też jest zupełnie normalnym Polakiem pragnącym założyć rodzinę. Absolutnie normalnym. Tego wieczoru towarzyszył mu Grzegorz Braun, Jakub Kulesza i ulubieniec, najlepszy przyjaciel Krzyśka, Dobromir Sośnierz. Debata była porywająca, a Krzysztof Bosak nie dał sobie przerwać ani razu. Tylko sekundnik był w stanie to zrobić. Ta debata dodała Krzyśkowi takiej pewności, że czuł się niepokonany. Kosiniak-Kamysz i Hołownia wypadli jakby zapowiadali program rozrywkowy, a nie jak przystało na przyszłych prezydentów. Pozostałych mniejszych prowadzących Bosak obserwował z rozbawieniem. Biedroń natomiast miał odpowiedzi odliczone co do sekundy, a swoje odpowiedzi skwitował uśmiechem. Bosak za każdym razem zerkał na niego i żadne pytanie ani zagrywka prowadzącego nie zaginało Krzyśka tak, jak widok Roberta. A teraz Robert zbliżył się do niego jak gdyby nigdy nic. Sośnierz aż się napuszył, gdy Biedroń zbliżył się do nich, a dokładniej do Bosaka, już chciał coś odpowiedzieć za Lidera Konfederacji, gdy Krzysiek go wyprzedził.

- Dziękuje, ja również gratuluję udanej debaty. - Uprzejmości nie było końca. Tylko Sośnierz robił dalej miny.
- Skoro już rozmawiamy... - Bosak zaprosił ruchem ręki swoje największe nemezis poglądowe by porozmawiali jeszcze na osobności. Gdy odchodzili Grzegorz Braun zakpił wraz z Kuleszą jak przystało na polityków... Zachowywali się jak wyjęci z liceum.
- A ja słyszałem, że nie jesteś już ze Śmiszkiem... Urbaniak się dowiedział. Nie pytam jak. - Bosak zmierzył wzrokiem Biedronia od pasa w górę.
- Nadal ze sobą mieszkacie? - Spytał gdy skręcili w jeden z korytarzy, opuszczając salę telewizyjną.

Biedroń x Bosak - Nowy PorządekWhere stories live. Discover now