Krzyk z pokoju jego młodszego braciszka, tak jak poprzedniej nocy wyrwał go z lekkiego snu. Westchnął cicho, przecierając oczy. Zuza z pokoju obok wychyliła głowę, patrząc na niego zaspanym wzrokiem. Kiwnął głową, że się tym zajmie – zawsze się tym zajmował. Mimo, że nie skończył nawet ośmiu lat (Był już przecież dorosłym mężczyzną!) to on zawsze zajmował się Edmundem, gdy ten miał koszmar. Co ostatnimi czasami zdarzało się zbyt często.Wszedł do pokoju pięciolatka. Tak jak przypuszczał, młody siedział roztrzęsiony na łóżku, rozglądając się z przerażeniem.- Ed? – spytał, siadając koło brata na łóżku i obejmując go ramieniem. Czarnowłosy natychmiast wtulił się w niego, a Piotr machinalnie zaczął przeczesywać jego włosy palcami. To zawsze uspokajało Edmunda i już po chwili łzy przestały moczyć koszulkę blondyna. Po paru minutach jego oddech się uspokoił i uregulował. Mimo, że jego młodszy brat zasnął już dobre pół godziny temu, Piotr wciąż siedział na łóżku, przeczesując palcami jego włosy i patrząc na jego spokojną twarzyczkę, pogrążoną w śnie. Westchnął cicho, układając Eda na łóżku i przykrywając go kołdrą. Cmoknął go szybko w czoło, na tyle szybko, żeby nikt nie zauważył (W końcu mężczyźni tak nie robią) i wrócił do swojego pokoju. Położył się do łóżka, mimo, że wiedział, że tej nocy już nie zaśnie.***Kolejne ciało upadło pod jego nogi, barwiąc źdźbła trawy na czerwono. Urwany jęk bólu wciąż jeszcze pobrzmiewał w uszach Piotra, kiedy przeskoczył nad trupem, obracając się, żeby zabić kolejnego wroga. Bitwa nie była taka, jak sobie wyobrażał. Wiedział, że wspominając te momenty walki za paręnaście lat nie będzie pamiętał wszechobecnego zapachu krwi i śmierci, nie będzie pamiętał brązowo czerwonej trawy, nie będzie pamiętał bólu w barku od ciągłego machania mieczem. Nie będzie pamiętał szumu krwi w uszach, otępienia ramienia od tarczy, kosmyków włosów, które co chwila przysłaniały widok.Będzie pamiętał krzyk.Krzyk pięciolatka w ciele czarnowłosego chłopca, mężczyzny. Pełny strachu, bólu, roztrzęsiony i drżący. Nie wahał się, kiedy rzucił się na czarownicę. Wiedział, że nie ma szans, był jeszcze dzieckiem. Dzieckiem, wrzuconym na pole bitwy, postawionym z mieczem i tarczą, żeby prowadzić innych wojowników. Ale jego młodszy braciszek potrzebował pomocy. I, do cholery, Piotr zamierzał mu ją dać. Jak wtedy, kiedy jego krzyk budził go w domu, w Anglii.Nie patrzył co się działo z czarownicą, po tym jak Aslan na nią skoczył. Podbiegł do Edmunda, do tego roztrzęsionego pięciolatka, wrzuconego w sam środek koszmaru z którego nie da się obudzić.- Ed? – spytał, dobiegając do brata i kładąc sobie jego głowę na kolanach. Machinalnie zaczął przeczesywać palcami jego włosy, próbując go choć trochę uspokoić. Widział drżące wargi jego brata, widział łzy które zaczęły moczyć koszulkę blondyna. Gdzieś w oddali słyszał krzyki sióstr, zbyt dalekie, żeby mogły przybiec na czas. Edmund wtulił się w brata. Łzy przestały moczyć jego koszulkę.Oddech ustał.Mimo, że jego młodszy brat zginął już dobre pół godziny temu, Piotr wciąż siedział przy nim, przeczesując palcami jego włosy i patrząc na jego spokojną twarzyczkę, pogrążoną w czymś, co wydawało się snem. Westchnął cicho, układając Eda na ziemi i przykrywając go chustą, którą ktoś przyniósł. Białe prześcieradło zakryło twarz niedoszłego władcy Narnii. Cmoknął go w czoło, teraz ukryte pod materiałem. Nie krył się z tym. Wiedział, że tej nocy już nie zaśnie.
Przepraszam, że takie krótkie :c Zaraz powinnam wrzucić kolejnego one shota, tym razem z Mo Dao Zu Shi, który wreszcie będzie czymś wesołym. Zapraszam!
CZYTASZ
W końcu mężczyźni tak nie robią//Opowieści z Narnii
FanfictionKrzyk młodszego brata wyrwał go ze snu. One shot na podstawie Opowieści z Narnii, skupiony na Piotrze i Edmundzie.