Coś było tu za cicho, zdecydowanie za cicho.

42 6 3
                                    

Kam///

Naprawdę przeraziłam się gdy obok mnie przemknęła zła Kate. Naturalnie poszłam za nią ale widząc ją rozciągająca się, a później na bieżni uspokoiłam się. Wróciłam do kuchni, gdy zaburczał mój brzuch. Zajrzałam do lodówki.

Pusta.

Zostawiłam kartkę w kuchni że wychodzę i pojechałam motorem do sklepu. Po dwóch minutach jazdy zostawiłam motor przed sklepem i weszłam do środka. Płatki, mleko, piwo, wino, whisky, pepsi, kawa. Skierowałam się na dział ze słodyczami po ostatnia już rzecz - żelki dla mnie i dla Kat. Na nieszczęście zostały ostatnie na najwyższej półce. Kurwa mać. Kto normalny stawia żelki na najwyższej półce, gdzie prawie nikt nie sięga? Rozpoczęłam wspinaczkę po regałach, i kiedy sięgnęłam po przysmak, nie utrzymałam się na cienkiej półce, i puściłam się regału. Już byłam przygotowana na bliskie spotkanie z ziemią kiedy ktoś mnie złapał.

-Uczyłaś się fruwać, młoda?-spojrzałam w górę. Zeno. Zarumieniłam się i natychmiast wyplątałam się z jego objęć. Kate mnie zabije jak się dowie.

- Nie, szukałam żelków. Przy okazji chcę zabić debili co wymyślili takie wysokie regały.- chłopak uroczo się zaśmiał a ja uśmiechnęłam się do niego. Nagle zmrużył oczy.

-To ty jesteś tę dziewczyną, co mi uratowała dupę przed psami? Niegrzeczna dziewczynka. Ale dzięki, chociaż nie musiałaś uciekać ode mnie.-puścił do mnie oczko na co wrednie się zaśmiałam.

- Jestem już zajęta mój drogi, nie zamoczysz. Właśnie trzymam w objęciach mój cały świat.- i przytuliłam się do ostatniej paczki żelków. Nagle chłopak wyrwał żelki z rąk. Zła uderzyłam go w klatę ale on ani drgnął.

-to już jesteś wolna- Uśmiechnął się i poszedł z żelkami w stronę kasy. Wściekła podstawiłam mu nogę ale on zrobił unik. Postanowiłam go zaatakować. W końcu jest w gangu, wyliże się. Dyskretnie wystrzeliłam kulę w podłogę i udałam że się przestraszyłam tak samo mocno co wszyscy ludzie. Schowałam pistolet i podbiegłam do niego, niby przytulając się, ale w duchu płacząc ze śmiechu. Szybko mi się wyrwał i pobiegł w stronę kuli, oczywiście zostawiając żelki. Zabrałam je dyskretnie i uciekłam do kasy. Szybko zapłaciłam za wszystko i uciekłam ze sklepu, chowając wszystko do schowka.

-Boże ona mnie za to zabije! Jaka ze mnie idiotka! Ale będzie wściekła.- powiedziałam do siebie, jednak nie spodziewałam się odpowiedzi.

-Kto chce cię zabić? I czemu uciekłaś, młoda?- powoli odwróciłam się do Zena który stał za mną i patrzył na mnie z uśmiechem. W duchu walnęłam sobie w czoło.

Brawo idiotko, no gorzej być nie może.

-A nikt, i wcale nie uciekałam- pod koniec głos mi się załamał. Co on ze mną robi? Popatrzył na mnie z politowaniem.

No dobra, jednak mogło być gorzej.

-Nie mam czasu, już sobie nagrabiłam... pa?-wsiadłam na motocykl i odpaliłam.

-Ładna puszka. To coś umie jeździć?-wściekłam się. Zagazowałam i ustałam na jednym kole szybko go omijając i w ostatniej chwili skręciłam żeby go nie rozjechać. Oczywiście chłopak rzucił się na prawo, myśląc że nie dam rady.

-Ktoś się przestraszył? upsik?-zaśmiałam się z jego zdziwionej miny, ale zaraz zastąpił ją złowieszczy uśmieszek.

-Nie taka grzeczna, co?-pokazałam mu faka, zaśmiałam się i pojechałam do Kate. Kiedy jej to wszystko opowiem pewnie mi wybaczy że ją zostawiłam.

Luke///

Poszedłem spóźniony na spotkanie, rozmowa już się zaczęła. Usiadłem na krześle.

Life (not) so easy W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz