Moim wybawieniem od niezręcnej konwersacji, okazał się dzwonek informujący o rozpoczęciu lekcji.
Razem z Alyą (dalej nie wiem, jak sie to pisze... ~Autorka) weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy swoje miejsce w drugiej ławce. Mylatka oczywiście od razu przywitała się ze swoim chłopakiem siedzącym samotnie w ławce przed nami. Ciekawe, czemu nie ma Adriena...
Jednak mojej myśli nie pozwoliła mi dokończyć wchodząca do klasy nauczycielka.
-----Lekcja naturalnie trwała wieczność, ale w końcu nadszedł ten moment, w którym zadzwonił dzwonek na przerwe.
Postanowiłam podpytać się Nina, czy wie dlaczego mój obiekt westchnień nie przyszedł do szkoły. Gdy tylko wyszliśmy z klasy, zaczepiłam go.
-Hej, Nino, wiesz czemu nie ma Adriena?
-Niestety, też nic nie wiem.
-Okej, dzięki.
Odpowiedziałam szybko i poszłam usiąść na ławce, by móc na spokojnie porozmyślać na temat nieobecności Adriena.Nie mam zielonego pojęcia, co go zatrzymało.
Jak zwykle, moje rozmyślania nie trwały długo, bo z głebi korytarza dobiegł psychopatyczny śmiech.
-Biedronko! Czarny Kocie! Jestem Gimnastyczka, każdy kto mnie spotka straci swoją zwinność! Możecie już się poddać i oddać mi swoje miracula! - Wiedziałam, co robić. Szybko pobiegłam do najbliższej pustej klasy i się przemieniłam. Dla pozoru wyszłam przez okno i wślizgnęłam sie do szkoły głównym wejściem. Na miejscu nie było jeszcze czarnego kota, co nie powiem, trochę spowalniało moje działania. Dziwne, zawsze to on jest pierwszy na miejscu ataku.Jak na moje zawołanie przez okno wleciał czarny kot.
-Witaj moja pani!
-Kocie, nie czas na wygłupy, mamy akumę do pokonania!- zaczęłam gorączkowo wodzić wzrokiem po naszej przeciwniczce, szukając miejsca, gdzie mogłaby ukryć się akuma.
-Jest w opasce na ręke. - Powiedział czarny kot przeskakując z miejsca na miejsce unikając promienia wywodzącego się z opaski złoczyńcy. No tak, oczywiście ja tylko stałam i patrzyłam się na gimnastyczkę jak idiotka. Szybko chwyciłam za yo-yo i przyciągnęłam się bliżej dziewczyny. Podczas gdy mój wspólnik dalej unikał ciosów przeciwniczki, mi udało się skorzystać z jej chwilowego skupienia na czarnym kocie i powaliłam ją na ziemię. Wyrwałam z jej ręki elastyczną opaskę i rzuciłam prosto do ręki czarnego kota z uruchomionym kotaklizmem. Gdy filoetowy motyl wyleciał z popiołu, oczyściłam go i wyrzuciłam yo-yo do góry, krzycząc ,,niezwykła biedronka", bo poszło nam tak sprawnie, że nie musiałam używać szczęśliwego trafu. Podeszłam do zakumanizowanej. Jak każdy po ataku, była zdezorientowana. Przybiłam z partnerem charakterystycznego żółwika mówiąc ,,zaliczone". Czarny kot pomógł wstać dziewczynie, podczas gdy ja zbierałam się do opuszczenia miejsca zdarzenia.Gdy już miałam odchodzić, zatrzymał mnie głos mojego wspólnika.
-Co ty dzisiaj taka rozkojarzona, Biedronsiu?Nie rozkojarzona, tylko rozdrażniona straconym dniem wpatrywania się w miłość spojego życia- powiedziałam sobie w myślach i odwróciłam się niechętnie w stronę dachowca.
-Ja? Chyba Ci sie coś przewidziało, kotku. - powiedziałam z nutą niezdecydowania w głosie, co z pewnością zabrzmiało tak, jakbym sama nie była pewna tego, co mówie. Kot tylko prychnął pod nosem i też zaczął zbierać się do wyjścia.
-Do zobaczenia, moja pani!
-powiedział i wyskoczył przez to samo okna, przez które wskoczył.
Rany, ale mnie dziś wszystko denerwuje! A tym bardziej ten kocur. Ehh... Jedyne, na co mam teraz ochotę, to położenie się na łóżku i nie wychodzenie z niego przynajmniej do końca dnia. Nie dość, że straciłam cały dzień wpatrywania się w miłość mojego życia, to jeszcze do końca szkoły zostały dwie lekcje.Szybko wykonałam transformację zwrotną i wróciłam zrezygnowana do klasy, gdzie czekała już na mnie Alya.
-Dziewczyno! Gdzieś ty się podziewała?! Wiesz, jaka była akcja! Biedronka i czarny kot nawet się nie wysilali, żeby złapać akumę! Powtórze pytanie- gdzieś ty była?!
-E... Ukrywałam się?- W tej chwili nie miałam nawet ochoty na wymyślanie wymówki. Usiadłam w ławce i czekałam na wejście naszej nauczycielki._____
Czeeeść! Kolejny rozdział! Super, nie?
CZYTASZ
Words hurts... ♥ Miraculous ff
Fiksi PenggemarKto by pomyślał, że zwykłe słowa potrafią zaburzyć całą harmonie? Lecz to prawda. Nieświadomie, po wypowiedzeniu tych słów, już nic nie było tak jak dawniej.