▁ ▂ ▄ ▅ ▆ ▇ █ ▇ ▆ ▅ ▄ ▂ ▁
Youngmi stała na przystanku wyczekując autobusu, którym miała dostać się do szkoły. Jak zwykle w poniedziałki musiała trafiać na tego wrednego starucha z autobusu, który spóźniał się o prawie dziesięć minut. Nie zdarzył się żaden cud, ponieważ tym razem też spóźniał się. Przez ten dłużący się czas dziewczyna zdążyła już zwyzywać kierowcę w każdy możliwy sposób.
— W końcu zjawił się panicz — mruknęła pod nosem, widząc nadjeżdżający autobus. — Dłużej się nie dało? — zmierzyła swoim morderczym wzrokiem starszego mężczyznę, który prychnął pod nosem nawet nie słysząc jej wrednych odzywek. Musiał być naprawdę stary i głuchy.
W końcu udało jej się dostać do autobusu po jakimś czasie przepychania ze staruszkami. Na samą myśl o tym, że o tej godzinie pędzą zajmować miejsce w przychodniach ze swoimi wyimaginowanymi chorobami Youngmi z trudem nie parsknęła śmiechem. Musiały być naprawdę zdesperowane, że zamiast siedzieć o tej godzinie w swoich ciepłych mieszkankach one wolały latać gdziekolwiek. Może były tak samo samotne co ona? Różnica była tylko taka, że Youngmi nigdy nie zlała nikogo torebką, nie była pomarszczona i przede wszystkim nie wydzierała się o dwudziestej drugiej na pół osiedla z powodu niewychowanych dzieci pod oknami.
Usiadła na swoim dzielnie wywalczonym miejscu o które toczyła bitwę z mnóstwem starych bab pojawiających się niewiadomo tak naprawdę skąd. Nawet ich buty na obcasach nie były w stanie zatrzymać Youngmi, która i tak wystarczająco już nabiegała się rano żeby teraz jeszcze stać. Może bieganie po mieszkaniu za psem w celu odzyskania swojego buta dla niektórych nie było wyzwaniem, ale ona męczyła się nawet po wejściu na trzecie piętro na którym mieszkała.
Miała już ucieszyć się z chwilowego spokoju przez całą drogę do szkoły, ale jej bycie oazą spokoju zostało przerwane przez największego debila jakiego mogła kiedykolwiek poznać.
— Cześć Youngmi — przywitał się z dziewczyną, a na jego twarzy widniał ten głupi uśmiech który oddawał zresztą cały jego charakter. — Na początku cię nie zauważyłem — zaśmiał się przez co brzmiał jak hamujący pociąg.
— Jeon Jeongguk, nie dość że głupi to jeszcze ślepy — zakpiła sobie z niego, nie starając się nawet o jakiś uśmiech.
Ten i tak nie dał jej spokoju i usiadł na siedzeniu obok. Albo Youngmi tego nie zauważyła, albo to ciemnooki miał szczęście i w czasie kiedy ona walczyła dzielnie o swoje miejsce to obok się zwolniło. Nie, to napewno tylko kwestia jego farta. Głupi przecież zawsze ma szczęście, a Jeon nie grzeszył inteligencją.
Zanim zdążyła wydusić z siebie choćby jedno słowo znaczące że ma się od niej odczepić już została zasypana tysiącami pytań, na które i tak on sam sobie odpowiadał. Więc cała jej droga do szkoły polegała na siedzeniu w ciszy tylko po to, żeby posłuchać jak Jeongguk zaczyna się błaźnić bardziej niż zwykle.
▁ ▂ ▄ ▅ ▆ ▇ █ ▇ ▆ ▅ ▄ ▂ ▁
CZYTASZ
𝒍𝒆𝒕𝒕𝒆𝒓 || j.jk
FanfictionJeon Jeongguk zostaje wrobiony w wysłanie listu do Choi Youngmi, która nigdy za nim nie przepadała i unikała go jak ognia.