ELEVATOR

201 14 4
                                    

,, Znasz te dni,

te dni, w których

jesteś smutny bez powodu.

Te dni, kiedy twoje ciało staje się ciężkie,

a wszyscy poza tobą są zajęci i pędzą naprzód.

Nie jestem w stanie zrobić kolejnego kroku.

Czuję, jakby było już za późno.

Ten cały świat staje się okrutny.

Wracam do domu

I kładę się do łóżka

Zastanawiam się

Czy to moja wina?

W środku tej zakręconej nocy

Spoglądam na zegar

Wkrótce wybije północ."

Taehyung rzucił gruby plik papierów na biurko i z miną męczennika opadł na obrotowe krzesło, które wydobyło z siebie podejrzany jęk. Długie, smukłe palce wsunął w swoje ciemne kosmyki i za nie pociągnął wydając z siebie dźwięk, przypominający konającego więźnia w lochach średniowiecznego zamczyska.

Pozwolił swojej głowie uderzyć o blat obklejony samoprzylepnymi karteczkami, przez co z kubka wylała się odrobina kawy, która poplamiła rękaw jego białej koszuli. Nawet nie zwrócił na to uwagi. Był zbyt zajęty wyklinaniem w myślach swojego szefa.

Temu wszystkiemu przyglądał się jego przyjaciel z sąsiedniego biurka. Park Jimin oderwał się od swojego komputera i po wzięciu łyka zimnej już herbaty wstał, by podejść do załamanego współpracownika. Usiadł na brzegu blatu i drobną dłonią pogładził go po plecach.

- Po twojej minie i tym, że wyżywasz się głową na tym niewinnym meblu wnioskuje, że ci odmówił.

- Żeby tylko odmówił- mruknął i wyprostował się, by zaraz opaść plecami na oparcie fotela.- Stwierdził, że nie obchodzą go moje problemy i powinienem się cieszyć, że mnie nie zwolnił za moje zuchwałe wymagania. Rzucił mi tymi danymi w twarz i powiedział, że nie opuszczę firmy, dopóki nie dostanie z nich szczegółowego raportu- popatrzył na plik kartek w taki sposób, że gdyby było to możliwe, stanęłyby w płomieniach.

- Myślę, że Hyunjin zrozumie, że nie możesz przyjść- Jimin poprawił swoje blond kosmyki, by nie wypadły mu do oczu, gdy pochylał się w stronę młodszego chłopaka.- To wyrozumiały chłopak.

- Tu nie o to chodzi. Wiem, że to zrozumie i nie będzie miał do mnie pretensji, ale nie chce go znowu zawieść- wyjaśnił, patrząc na blondyna zbolałym spojrzeniem.- Już tyle razy opuściłem jego mecze i za każdym razem mówi z uśmiechem Hyung, nic nie szkodzi, będą następne i odchodzi ze zwieszoną głową- dłońmi gestykulował tak bardzo, że Park dla bezpieczeństwa odsunął od niego kubek z kawą.- Nienawidzę tego widoku. Do tego to jest finałowy mecz. Hyunjin jest kapitanem i strasznie się stresuje. Obiecałem mu, że tam będę.

- To może idź i poproś jeszcze raz?- starszy uśmiechnął się zachęcająco i pogładził go po ramieniu.- Powiedz, że weźmiesz bezpłatne nadgodziny, albo...

- Nie mogę Jimin. Doskonale wiesz, że liczy się dla mnie każdy grosz i nie mogę sobie na to pozwolić- pokręcił głową.- Jak nie będę zarabiał, to odbiorą mi młodego. Nie mogę pozwolić, żeby do niej wrócił- przysunął się do biurka, a Jimina zepchnął bezceremonialne.- A teraz spadaj. Jak szybko się z tym uwinę, to może zdążę do sklepu przed zamknięciem i przekupię go domową pizzą.

Jimin ostatni raz posłał przyjacielowi pocieszające spojrzenie i wrócił na swoje stanowisko. Taehyung natomiast dał się wciągnąć w wir pracy.

Tak jak wcześniej powiedział. Jak nie będzie pracował, to straci młodszego brata, o którego jak lew walczył na sali sądowej.

ELEVATOR/VKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz