"Straciłam go długo przed akcją Thanosa..."

160 10 3
                                    

New Asgard z każdym dniem radził sobie coraz lepiej z nową sytuacją. Minął prawie rok od przerażającego w skutkach pstryknięcia Thanosa i osiedlenia się w Midgardzie. Początkowo byli zagubieni, nie wiedząc co dalej począć. Jak żyć w nowej rzeczywistości? W nowej sytuacji nie pomagało też załamanie władcy. Thor nie mogąc poradzić sobie z porażką, zamkną drzwi swej posiadłości odcinają się od wszystkich. Widząc co dzieje się z blondynem, odpowiedzialność za asgardczyków przyjęła na siebie Valkyrie. Poczuła, że to jej obowiązek wobec ludzi, którym nie udało się przetrwać ataku na ich statek, a także poległych w starciu z Helą. Wiedziała jednak, że sama może nie ogarnąć tego wszystkiego, więc wezwała na pomoc osobę, która podobnie jak ona, porzuciła kiedyś złote miasto.

W Midgardzie od lat, pod fałszywym nazwiskiem żyła asgardka Atris. Nie wtrącała się w super bohaterskie sprawy, nie brała udziału w obronie planety... Pracowała jako zwykła sekretarka. W wolnych chwilach tworzyła własną biżuterię, tak jak uczył ją dziadek, którą później sprzedawała. Jednak zostawiła swoje spokojne i poukładane życie, gdy dotarły do niej wieści o losach Asgardu. I jego władcach, chociaż nie ukrywała, że najbardziej obchodził ją los jednego z nich. Spakowała swoje rzeczy i ruszyła na pomoc ludziom, wśród których się wychowywała. Dwoiła się i troiła, aby tylko jak najwięcej się przydać w budowie nowego Asgardu. Brała też udział w organizowaniu potrzebnych rzeczy.

Atris również tego dnia, od samego rana pomagała w osadzie. Dziś służyła pomocną ręką w odbiorze ryb ze statku. Wyprostowała się, aby odetchnąć chociaż przez chwilę. Spojrzała na wzgórze, na którym dostrzegła znajomą sylwetkę. W pewnym momencie mogłaby przysiądź, że patrzył na nią. Stał obserwując z góry miasteczko pełne życia. Westchnęła cicho starając się skupić ponownie na wykonywanej czynności. Nie rozmawiali odkąd się tu pojawił. Pierwsze spotkanie po wielu latach, a oni nie byli zdolni nawet krótko się przywitać. Serce, mało jej nie wyskoczyło z piersi na jego widok, mimo że myślała, że uczucie, jakim go niegdyś darzyła już dawno się wypaliło. W dodatku poczuła niesamowitą ulgę widząc go żywego. Wcześniej dotarła do nich wiadomość, że zginął z ręki Thanosa. Nie miała pojęcia jak przeżył, ale w tej chwili jej to nie obchodziło. Poza tym nie pierwszy raz wyrwał się z objęć śmierci.

Przez następne dni schodzili sobie z drogi, a kiedy zdarzało im się na siebie wpaść po prostu odwracali wzrok. Kobieta próbowała parę razy podjąć rozmowę, jednak nim zdążyła ułożyć sobie w głowie, chociaż zalążek tego co mogłaby mu powiedzieć, znikał szybko z jej wzroku, jakby go tam nigdy nie było. Widocznie on stwierdził, że skoro lata temu podjęła taką decyzję, a nie inną decyzję to wszystko między nimi było jasne. Przynajmniej tak odbierała zachowanie Kłamcy. Tkwili w zawieszeniu i niewyjaśnionych sytuacjach. I pomyśleć, że dawniej byli nierozłączni. Odwróciła głowę i podała linę mężczyźnie upewniając się, że nie będzie już potrzebna. Ustała przez moment rozważając, czy to, aby na pewno dobry pomysł iść do niego. Rozważała, czy powinna znowu spróbować z nim porozmawiać. Po chwili podjęła decyzję ruszając przed siebie. Uśmiechnęła się lekko do Valkyrie, gdy mijała ją przy wyjściu z portu. Szła przez łąki w kierunku wzgórza, próbując ułożyć sobie w głowie to, co chciałaby mu powiedzieć. A było tego naprawdę dużo... W końcu dawniej dużo ich łączyło.

Za czasów młodości byli nierozłączni świetnie czując się w jego towarzystwie. Atris była córką jednej z najlepszych walkirii w całym Asgardzie. Z młodym księciem poznali się na jednej z uczt wyprawionej na zamku z okazji jednej z zwycięskich bitew. Byli jeszcze tylko „niewinnymi" dziećmi, kiedy ich linie życia się przecięły łącząc ich losy. Dziewczyna pomogła chłopakowi w dość perfidnym żarcie, dzięki któremu stali się partnerami w zbrodni. W późniejszych latach Królowa Frigga często przyłapywała ich na wspólnych gonitwach po pałacowych ogrodach, czy gdy leżeli w trawie narzekając na rodzeństwo lub gdy po prostu siedzieli pod drzewem pogrążając się w lekturach. Z wiekiem dziecięca, niewinna przyjaźń zaczęła przemieniać się w o wiele silniejsze uczucie. Zakochani często znikali wraz z końmi z terenu pałacu i wracali dopiero wieczorami, uśmiechając się do siebie. Jednak w tym samym czasie w młodym księciu zaczęła kiełkować zazdrość o Thora oraz paląca rządza władzy. Dziewczyna obserwowała jak Loki coraz bardziej pogrąża się w swoich obsesjach. Starała się ze wszystkich sił odciągnąć go od tego, jednak jej starania niewiele dały. W końcu postawiła mu ultimatum. Albo się opamięta, albo ona odejdzie od niego i już jej nie spotka. Kłamca przyrzekał, że się zmieni, jednak chęć władzy była silniejsza. Poza tym kłamstwo w jego przypadku nie było czymś nadzwyczajnym. Odeszła od niego nie mogąc jednak znieść widoku staczającego się ukochanego i bojąc się, że będzie zmuszona kiedyś go powstrzymać — uciekła. Kierowana zwykłym tchórzostwem, którym przez lata tak gardziła uciekła. Zostawiła Asgard, kiedy przestała poznawać osobę, na której jej najbardziej zależało. Miała nigdy więcej nie spotkać Boga Kłamstw w swoim życiu... Los jednak bywa przewrotny...

„Wybaczysz mi...?"| One-shot |Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz