Luke///
Kiedy Kate poszła do swoich koleżanek, ja pojechałem do bazy czekając na więźnia. Wszyscy zmieściliśmy się w sali konferencyjnej. Zauważyłem że nawet Ray się zjawił, co było naprawdę dziwne.
-Ray, chłopie w końcu. Kupę lat.
-Luke, stary, rzeczywiście.-uśmiechnął się.
-jak tam u ciebie? Też dają w kość?-chłopak pokiwał głową i westchnął, opowiadając o sprawach gangu.
Nagle do sali wszedł Martin.
-witam wszystkich. Jeśli ktoś chce wyjść do kibla to niech idzie już, a ja zrobię wprowadzenie. -Ray wstał, a ja zaśmiałem się. Ten chłopak nigdy nie lubił długich i nudnych przemów.-dobrze. Więc o naszej podejrzanej wiemy jedynie że ma dwa imiona. Kate i Eva.-drgnąłem w środku, ale zaraz się uciszyłem w końcu nie tylko moja Kate ma tak na imię. -Jest bardzo dobrą hakerką i dobrze się broni. Jest sprytna i przebiegła. Nie będę wam jęk opisywać, po prostu ją przyprowadzę.-pstryknął na dwóch dryblasów przy wejściu a oni po chwili przyprowadzili mała istotę. Serce zaczęło mi kołotać kiedy zobaczyłem podobne kształty i kolory do mojej Kate. Nie to nie może być ona. Twarz przykryła kurtyną z włosów.- Dobrze. Odkryj twarz.-dziewczyna ani drgnęła- Powiedziałem odkryj twarz.-Martin powoli zaczął się wkurwiać.- POKAŻ TWARZ SUKO-Pociągnął jej włosy. Natychmiast rozpoznałem te czekoladowe oczy. Nie panując nad sobą wstałem i odciągnąłem Martina od dziewczyny. Wszyscy zdziwieni popatrzyli na mnie.
-Dlaczego? Jak? Po co?-spytałem a ona tylko smutnie się do mnie uśmiechnęła. Przeprosiłem i usiadłem na swoje miejsce. Martin popatrzył prosto na mnie.
-Luke, co to miało kurwa znaczyć?!-spojrzałem w jego oczy. Był wkurwiony ale i zaciekawiony.
- To moja dziewczyna.-wydukałem a cała złość Martina, nagle wyparowała. Podszedł do mnie i przyjacielsko poklepał po plecach.
-Stary, rozumiem cię, ale ona mocno zalazła nam pod skórę.-pokiwałem głową i przybrałem maskę jaką miałem wcześniej. Martin wrócił na miejsce Bossa. Zwrócił się do dziewczyny.- Dlaczego myszkowałaś w naszych danych?
- Bo miałam taką ochotę- Kate podniosła głowę i spojrzała na niego wyzywająco. W tym samym czasie Ray wrócił do sali i podniósł wzrok na Kate a do oczu napłynęły mu łzy tak samo jak u dziewczyny. Wyrwała się i przytuliła do Ray'a co on odwzajemnił.
-Ty też?-spytała na co chłopak lekko pokiwał głową.-ciebie nie szukałam jak prosiłeś, cukiereczku.-krew mnie zalała. To Ray jest jej chłopakiem? Już miałem wybuchnąć kiedy odezwał się Martin.
-Dobra koniec tej szopki. Chłopacy, trzymajcie ją, Ray na miejsce i śpiewaj kim ona dla ciebie jest. -Martin chyba naprawdę się pogubił.
-To moja siostra, o której wam opowiadałem.- na pierwsze trzy słowa odetchnąłem z ulgą ale na pozostałe znowu się spiąłem. Ray często nam opowiadał o swojej siostrze, Kate Eve Porter, która była zamknięta w domu jak w więzieniu. -jednak od dwóch lat, kamery zaczęły świrować, a od tygodnia nie pokazują nic. Dlatego chciałem po spotkaniu zajechać i zobaczyć co się dzieje z moją Kate.-po policzku poleciała mu łza.- Kochanie, w co ty się wpakowałaś?-przerwał mu Martin.
- już wam mówię. Dziewczyna myszkowała w naszych danych, wszystko wie, przeszukiwała pokój Zena i mu niechcący powiedziała że wie o gangu. Zeno chciał ką zastraszyć ale ona uciekła do Michaela, zwanego Mickay lub Miki. Tam unieszkodliwiła chłopaka i jego siostrę. Dalej jak uciekła groziła Zenowi. O dziwo nikogo nie zabiła, a jedynie uśpiła parę osób, mimo że mogła spokojnie ich zabić. Wczoraj, po niezłej bójce, mimo że była pijana,udało się ją złapać. Teraz mam kilka pytań. Czy jesteś w gangu?- Kate zaprzeczyła.-dobrze. Skąd masz nasze dane?-
- sama sobie je wzięłam, macie strasznie słabych hackerów. Nawet moi rodzice lepiej się zabezpieczyli.-zaśmiała się wrednie, i poniżająco spojrzała na Martina.
- okaż szacunek.Wiesz że mogę cię zabić?-dziewczyna zaśmiała się.
-co za tragedia, raczej mnie to nie rusza.-wzruszyła ramionami. Zobaczyłem jak Martin zduszą w sobie chęć uderzenia jej.
-Jesteś zbyt wyszczekana. Wiedz, że jeśli chcesz przeżyć, musisz być grzeczną dziewczynką. Narazie się powstrzymuję, bo Zeno i Ray to jedeni z moich dobrych kumpli, a Luka traktuję jak brata ale uwierz mi że nie chcesz poznać prawdziwego mnie. To że masz rodzinę w gangu, wcale nie znaczy że jesteś bezpieczna. Jeśli dzisiaj lub jutro nic nam nie powiesz, pojutrze czekają cię tortury.-Kate, niewzruszona prychnęła a ja byłem wręcz sparaliżowany jej odwagą. Albo głupotą.
Wyglądała tak, jakby ktoś kazał jej rozmawiać z denerwującym bachorem.
Kompletnie nie rozumiałem jej zachowania. Przecież mogła powiedzieć co wie, i z głowy.
Prawda?
///Kate
Po rozmowie z innymi członkami gangu, byłam strasznie smutna. I to nie tylko z powodu licznych ran, zakneblowanych ust, czy głodu.
Wrzucili mnie do piwnicy, po lekkim odbiciu. Teraz mogłam spokojnie pomyśleć.
Czego było mi szkoda?
Szkoda mi było mojego cukiereczka, jednorożca, kochanego braciszka, któremu obiecałam nie pakować się w kłopoty i go nie szukać. Tym czasem oczywiście jak to ja, znowu zrobiłam po swojemu. Jak zawsze.
Retrospekcja
-Mój jednorożcu, pomóż mi!-po chwili do pokoju wpadł zdyszany chłopak i kiedy tylko mnie zobaczył, to ruszył mi na pomoc. Chciałam spróbować nowych trików na skakance, ale zaplątałam się w nią, trafiając najpierw w mój żyrandol a później zawijając ją wokół mojej nogi. W efekcie, jedną nogą dotykałam ziemi a drugą miałam w powietrzu. Ray wyplątał mnie z skakanki i później, skacząc na moje łóżko, zaczął się śmiać. Niby obrażona spojrzałam na niego spod byka, chociaż w duchu śmiałam się sama z siebie. Chłopak wstał i pocałował mnie w czoło. Był taki kochany.
-Kate, jak ty to zrobiłaś?!-zarumieniłam się. Nie lubiłam się przyznawać do czegokolwiek.
-Bo wcześniej mówiłeś że takie triki to można tylko robić na dworzu, bo coś zepsuję w domu. Chciałam ci tylko pokazać że nie masz racji. Przepraszam.- Ray znowu pocałował mnie w czoło.
- Jesteś uparta jak kózka.-spojrzałam w jego oczy.-Po swojemu ale po głupiemu, co?-pokiwałam głową i wtuliłam się w niego, co on od razu odwzajemnił. Siedzieliśmy na parapecie do późnego wieczora, przypominając sobie swoje wspólne chwile.
Koniec retrospekcji.
Wtedy nigdy bym nie pomyślała, że niedługo zostanę sama. Samotna łza popłynęła mi po policzku, ale nie mogłam jej wytrzeć, przez związane ręce. Co prawda mogłam je szybko rozwiązać, ale musiałam sprawiać pozory niewinnej.
Wróciłam myślami do wcześniejszego tematu.
Bo, mimo pozorów, nie tylko rozmowy z bratem się obawiałam. Był jeszcze jeden ważny chłopak.
Luke.
Jest małą kopią Rey'a. I to nie tylko pod względem wyglądu ale i pod względem zachowania. W sumie to zaczęłam się zastanawiać nad związkiem z Lukiem. Nie czułam tych całych motylków czy dreszczy kiedy się całowaliśmy. Owszem, było cudownie, ale zabrało tego czegoś. Powoli zaczynam się przekonywać, że to tylko przyjaźń, a my za szybko zareagowaliśmy. Ale czy nie jest już za późno?
Wiem, że do jutra muszę podjąć decyzję.
I wiem, że do pojutrza muszę stąd uciec.
Jest koło północy. Zasypiam, układając w sobie plan na jutro.
Na ucieczkę.
Chcecie rozdział z perspektywy Ray'a? A może Kamili?
CZYTASZ
Life (not) so easy W TRAKCIE POPRAWEK
Action"Znowu kłamiesz! Czemu wy wszyscy kłamiecie! Jesteście oszustami! Nie rozumiecie że kłamstwo mnie zabija!" To jest książka, nie dla tych co szukają miłosnych historii. To jest książka dla tych co lubią pot, krew, łzy i akcję tnącą jak brzytwa. To je...