Rozdział 27

15.8K 575 18
                                    

Lukas

Obudził mnie telefon, delikatnie zabrałem rękę spod głowy dziewczyny i położyłem ją na poduszce. Niki spała bardzo niespokojnie lecz gdy tylko zapewniałem ją, że tu jestem i że jest bezpieczna zasypiała dalej. Nad ranem dwa razy odwiedziła nas pielęgniarka. Za pierwszym razem chciała mnie wygonić przez co musiałem zejść z łóżka. Akurat obudziła się dziewczyna i szukała mnie dłońmi. Nic nie poradzę, że ona jest ważniejsza. Zostałem i więcej nikt mi już nie kazał jej zostawiać. 

Odebrałem dzwoniący telefon od "szefa". 

-Załatwiliśmy wszystko. - mówi tym swoim mocnym i spokojnym barytonem.

-My też. - nigdy się nie witaliśmy. Nasze rozmowy polegały na potwierdzeniu informacji. 

-Co z dziewczyną?

-Jakoś daje rade, jest silna i wytrwała. 

-Dobrze. Macie czyste konto. Załatwiłem problem ze strzelaniną. I tak policja już wcześniej wiedziała, że była to tajna operacja. Wytłumaczysz mi to?

-Mogłem coś wspomnieć. 

-Kto zmasakrował tak ciało Corollo? - pyta z nutką złości. - Do tego mówiłem, że Fynley miał być nietknięty, nie wiadomo czy będzie chciał zeznawać. 

-Sprawa osobista. Powiedz mu, że to co mu się stało to moja osobista uraza i zapłata za to jak potraktował moją żonę. Niech się cieszy, że nie zabiłem go. - po moich słowach następuje sygnał przerwania połączenia. 

Teraz gdy Marco nie żyje mogę być spokojny o moją rodzinę. Nikt nie zagraża już Niki ani dzieciakom. Rano wpadła Ana z rzeczami dla mnie i Niki więc szybo się przebrałem. Kiedy usłyszałem ciche westchnienie spojrzałem w górę. Brunetka siedziała na łóżku i wpatrywała się w moją nagą pierś.

-Co  Ci się stało? - pyta zaskoczona i nadal nie odrywa ode mnie wzroku.

-To tylko siniak. Jakiś snajper chciał mnie sprzątnąć. - staram się jak najbardziej zbagatelizować sprawę by się nie przejmowała.

-O mój boże. - zakryła dłonią usta. 

-Kochanie nic mi nie jest to tylko siniak. Miałem kamizelkę a siniec wyszedł od siły uderzenia.

Podszedłem do niej. Jednak najpierw założyłem koszulkę by bardziej jej nie stresować. 

-Mogli Cię zabić. - szlocha.

-Ale nie dal rady. - by rozproszyć jej myśli zaproponowałem - Co ty na to by się umyć. Ana przywiozła ci świeże ubrania. Pielęgniarka kazała mi Cię też nakarmić jak wstaniesz bo lekarze chcą zrobić dodatkowe USG i powiedzieli, że możemy wracać do domu. 

-Brzmi cudownie. 

*****

Na badaniu USG tym razem nie byłem taki osłupiały. Lekarz miał chyba mnie dość bo co chwile pytałem się co teraz mierzy i co nam pokazuje. Uspokoiłem się trochę kiedy usłyszałem jak biją serduszka naszych maleństw. 

-Czy znacie płeć? - specjalista patrzy na nas z uśmiechem. 

-Nie. - odpowiedziałem szybko

-Jeśli chcecie to mogę powiedzieć.  - oczywiście przytaknęliśmy. - Dziecko A będzie dumnym ze swojego sprzętu chłopcem. Spójrzcie jak nam pokazuje co ma między nogami. - faktycznie na ekranie był zarys małych jąder. - A dziecko B to jak się nie mylę także chłopiec. 

-Będę miał dwóch synów? - pytam dumny z siebie.

-Na to wychodzi. 

-Kochanie będziemy mieli synów. - powiedziałem do niej bo znów nie potrafiłem uwierzyć w te informacje.

Lukas Black Riders MC#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz