Kryzysowa Narzeczona

181 21 26
                                    


   Dochodziła północ. Za wcześnie na gaszenie świateł oraz otulenie się ciepłą kołdrą. Marysia Makowska ze znudzeniem oczekiwała na uruchomienie laptopa. Był bardzo stary i należał kiedyś do Marceliny, lecz odkąd wyjechała na studia, stary przyjaciel został osamotniony, więc Marysia postanowiła się nim zaopiekować. Nie sądziła jednak, że straci resztki cierpliwości.

   Niespokojnie dudniła palcami o blat biurka, z niezadowoleniem wpatrując się w swoje zniszczone dłonie. Cysia zawsze robiła jej paznokcie, gdyby zobaczyła te poobgryzane skórki z pewnością zeszłaby na zawał.

   Laptop w końcu się uruchomił, jednak przygotowana na rozmowę z siostrą herbata zdążyła już wystygnąć. Marysia westchnęła ze zrezygnowaniem. Trudno, czasem trzeba się nacieszyć tym, co mamy. Nawet, jeśli jest to zimna owocowa herbata.

   Zerknęła przelotnie na tablice magnetyczną nad biurkiem. Poniedziałek − sprawdzian z biologii, wtorek − kartkówka z francuskiego, środa − praca klasowa z geografii i matematyki, czwartek − nie, lepiej już nie wspominać, co było dalej. W życiu licealisty są dwa rodzaje tygodni, pierwszy, a zarazem ten gorszy − pełen prac klasowych, kartkówek, sprawdzianów, odpowiedzi ustnych codziennie, normalnie pełen pakiet, po którym Marysia padała z wykończenia oraz drugi, ten lepszy − gdzie możesz po szkole obejrzeć odcinek ulubionego serialu lub chociażby na chwilę wyjść ze swojego pokoju, wstać od biurka i porozmawiać z mamą. Dziś był taki tydzień, jednak nie dla Marceliny. Aby porozmawiać z siostrą, Maria musiała czekać aż do północy.

   Odgłos nadchodzącego połączenia dotarł do jej uszu tak niespodziewanie, że prawie opluła klawiaturę herbatą. Z niecierpliwością i "nareszcie" wymalowanym na twarzy odebrała nadchodzące połączenie.

− Noż w końcu! Już myślałam, że się nie doczekam.

   Marysia posłała siostrze promienny uśmiech. Jak dobrze było móc ją znów zobaczyć. Nie rozmawiały od dobrych paru dni.

− Hej, Rysiu. Ja też tęskniłam.

   Choć między siostrami M była spora różnica wieku, bo aż dziesięć lat różnicy, były niczym dwie krople wody. Burze krótkich, kręconych włosów, dwie pary wiecznie błyszczących błękitnych oczu i, co bardzo Marysi przeszkadzało, dwa małe, lekko garbate noski. Można by rzec, że Maria była z wyglądu dokładnym klonem Marceliny. Cieszyło ją to, gdyż Cysia, gdy stała się dojrzałą kobietą strasznie wyładniała. A Marysia również chciała wyglądać jak siostra, gdy tylko trochę podrośnie.

− Mama i tata o ciebie pytali. Cały czas czekają na twój telefon.

   Marcelina ze smutkiem zmarszczyła brwi.

− Nie możesz ich przyprowadzić...? Dawno ich nie widziałam, a przez ten cały natłok nauki nie mam nawet czasu na porządny obiad.

   Marysia wzięła łyk "Owocowej Nuty", po czym odparła:

− Przykro mi, ale nie ma takiej opcji. Mają dziś nocną zmianę, a wracają dopiero o szóstej rano.

− Czy ty pijesz kakao? Och, mam taką ochotę na kakao taty... Ta ekstra warstwa spienionego mleka i kawałki malin. Ile bym dała za chociaż łyka...

   Maria zaśmiała się na słowa siostry. Fakt, Franek Makowski był prawdziwym mistrzem w kuchni. A w szczególności jeśli chodzi o desery. Gorąca czekolada z kawałkami malin była ulubionym napojem Cysi. Być może dlatego, że tata zawsze robił je na te super serialowe wieczory? Nocne maratony polskich sitcomów smakowały czekoladą i malinami oraz oczywiście uwielbianym przez Marysię karmelowym popcornem.

kryzysowa narzeczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz