Dom, do którego zmierzały znajdował się po drugiej stronie łąki która oddzielała chatkę Oliwii od reszty miasteczka. Droga przez łąkę trwałaby mniej niż 5 minut, ale pani Blueberry stwierdziła, że nie będzie brnąć przez krzaki, więc musiały iść kamienną szosą, przez którą droga trwała trzy razy dłużej. Oczywiście przez całe 15 minut Oliwia musiała wysłuchiwać monologu starszej kobiety na temat zachowania się przy jegomościu oraz o tym, że tworzyliby cudowną parę. Dziewczyna nie miała ochoty tłumaczyć kobiecie, że osoba, o której mówi może okazać się kobietą a zamiast tego skupiła się na tym, żeby jej stopy trafiały na kamienie, z których zrobiona była ścieżka.
Droga ciągnęła się w nieskończoność a ,,zabawa", którą wymyśliła sobie rudowłosa szybko jej się znudziła, więc zwolniła trochę obserwując uważnie starszą kobietę. Tamta nawet nie zauważyła, że pomiędzy nią a dziewczyną zrobiła się przerwa i kontynuowała swoje kazanie. Rudowłosa wykorzystawszy to zaczęła zbierać kwiaty rosnące po bokach szosy i postanowiła zapleść z nich wianek. Gdy wiązanka roślin była już wystarczająco duża i zaskakująca założyła ją dumnie na głowę i z powrotem dołączyła do kobiety w chwili, gdy dotarły do niskiego domku z drewna pomalowanego na niebiesko z dużymi białymi okiennicami.
Kobiety podeszły do drzwi po czym pani Blueberry delikatnie zapukała w nie i odwróciła się, żeby przypomnieć Oliwii o manierach po raz kolejny, ale z jej ust nie wyszło żadne słowo, gdy zobaczyła co dziewczyna miała na głowie na co rudowłosa uśmiechnęła się tylko anielsko i zatrzepotała rzęsami. Kobieta miała już coś powiedzieć, gdy drzwi otworzyły się a w nich stanęła wysoka brązowowłosa kobieta. Uśmiech na ustach Oliwii natychmiast zniknął a na jej twarzy wymalowało się zdumienie. Kobieta stojąca przez nią mogła być w jej wieku, jej skóra miała piękny oliwkowy odcień a oczy niespotykany lodowy odcień z czego tęczówkę jej lewego oka zdobił brązowy przebłysk. Gdy uśmiechnęła się na powitanie ukazała rząd równych białych zębów a w jej policzkach pojawiły się dołeczki. Nie wiedzieć czemu w głowie rudowłosej ukazał się obraz jej całującej usta nieznajomej na co na jej twarzy urósł wielki uśmiech, szybko jednak wyrzuciła z głowy tę myśl.
- Och dzień dobry. Nie wiedziałam, że nowy nauczyciel ma żonę. – starsza kobieta zwróciła się zawiedzionym głosem do Oliwii.
- Ach nie, nie myliła się pani. – zaśmiała się nieznajoma i Oliwia musiała przyznać, że był to jeden z najpiękniejszych dźwięków, jakie słyszała.
- Jakie szczęście! – wykrzyknęła starsza kobieta. – No dobrze to czy mogłaby pani zawołać pana domu? Przejechał długą drogę, przyszłyśmy go powitać.
Dziewczyna ponownie zaśmiała się i pokręciła głową jakby przyzwyczajona była do takiego zachowania.
- Droga pani źle mnie pani zrozumiała. To ja jestem nauczycielem, o którym pani mówi. – na te słowa Oliwia zaśmiała się cicho a pani Blueberry wyglądała jakby miała zaraz zemdleć, więc rudowłosa wzięła ją pod rękę a nieznajoma otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła je do środka.
Wnętrze domku było umeblowane bardzo prosto a na ścianach nie wisiały żadne obrazy. Na podłodze leżały różnorodne walizki i pudła. Widać było, że dawno nikt tu nie sprzątał a pokojowi brakowało jakichkolwiek ozdób, Oliwia była pewna, że za kilka dni będzie on wyglądał o wiele inaczej zwarzywszy na to, że dziewczyna dopiero się wprowadziła i nie miała czasu nic jeszcze pozmieniać.
Przedpokój prowadził do kuchni, która mieściła w sobie jadalnię z niewielkim stołem, na którym również leżały niewielkie pudła, które brunetka szybko ściągnęła i wskazała na krzesło stojące przy stole, do którego Oliwia zaprowadziła starsza kobietę która wciąż była w szoku i posadziła ją na nim. Rudowłosa ledwo powstrzymywała się od śmiechu patrząc na minę z jąka pani Blueberry obserwowała młodą dziewczynę nalewającą herbatę do małych filiżanek z malunkami kwiatów. Dziewczyna podała napój starszej kobiecie ze skruszonym uśmiechem i spojrzała na rudowłosą. Oliwia nagle poczuła dziwne uczucie w brzuchu a na jej policzki wkradł się rumienieć, gdy uświadomiła sobie, że nie powiedziała jeszcze ani słowa.
- Proszę wybaczyć zachowanie mojej towarzyszki. Pani Blueberry jest kobietą tradycji, trudno jej przyswoić taką informację. – zaczęła dziewczyna dziwiąc się na dźwięk swojego głosu.
- Rozumiem proszę się nie martwić. – mimo tego na jej twarzy widać było zirytowanie. – Ach gdzie moje maniery! Nazywam się Diana Alliance.
- Oliwia Flores, bardzo miło mi cię poznać. – gdy ich dłonie się spotkały się przy powitaniu przeszedł przez nie prąd, więc zdziwiona Oliwia szybko zabrała rękę i kontynuowała. – Zazwyczaj nikt nowy tu nie przyjeżdża, więc jest to dla nas nowe. Mam nadzieję, że spodoba ci się nasze miasteczko. Ja mieszkam zaraz za łąką, więc gdy będziesz czegoś potrzebować – moje drzwi są zawsze otwarte. – Oliwa jeszcze nigdy nie wypowiedziała tylu słów na raz. Ciemnowłosa uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- Bardzo dziękuję, na pewno odwiedzę cię niebawem. – zaśmiała się Diana a w brzuchu Oliwi ponownie coś się przewróciło. Dziewczyna uśmiechnęła przypominając sobie wszystkie rzeczy, które dzisiaj jadła i zastanawiając się co mogło spowodować to uczucie.
- Och no tak. Razem z panią Blueberry upiekłyśmy mały poczęstunek. – przypomniała sobie rudowłosa sięgając do swojego koszyka.
- Dziękuję, naprawdę nie trzeba było. – podziękowała dziewczyna uśmiechając się delikatnie. Pomiędzy kobietami nastała cisza niezręczna cisza, którą szybko przerwała pani Blueberry.
- Bardzo przepraszam za moją chwilową niedyspozycję. – odezwała się drżącym głosem nie patrząc na szatynkę. – Oliwio czy mogłabyś odprowadzić mnie do domu? Nie czuję się najlepiej.
Kobieta mówiąc to wstała powoli z krzesła i oparła się delikatni o rudowłosą która przytrzymała ją za ramię posyłając przepraszający uśmiech Dianie. Szatynka pokiwała głową i odprowadziła je do drzwi. Przez chwilę wszystkie stały przed drzwiami i nie odzywały się aż w końcu Diana ocknęła się.
- Miło było was poznać. A co do odwiedzin czy mogłabym przyjść jutro o poranku przed lekcjami? Nie bardzo orientuję się, gdzie jest szkoła a teraz jestem zbyt zmęczona, żeby pozwiedzać. – na te słowa serce Oliwii zabiło szybciej.
- Oczywiście. – odpowiedziała z szerokim uśmiechem, który szatynka odwdzięczyła zamykając drzwi.
Gdy tylko Diana zniknęła w domu pani Blueberry natychmiast wyprostowała się i znów wyglądała na pełną sił. Szybkim krokiem ruszyła w stronę rynku zostawiając osłupiałą Oliwię w tyle. Zdezorientowana dziewczyna szybko wyrównała krok ze starszą kobietą i próbowała wyczytać coś z jej twarzy jednak było to niemożliwe. Kobieta mówiła coś pod nosem i kręciła głową, a gdy rudowłosa próbowała dowiedzieć się co się stało tamta machnęła tylko ręką i powiedziała, żeby Oliwia wróciła do domu i nie martwiła się o nic. Dziewczyna przez chwilę nie przestawała naciskać, ale widząc wyraz twarzy pani Blueberry szybko odpuściła i tak jak kobieta ją prosiła wróciła do domu.
»»————- ★ ————-««
Bardzo przepraszam za jakość tego rozdziału i za to, że znowu ukazał się późno. Wena totalnie mnie opuściła, więc wybaczcie za to opóźnienie.
Jeśli zauważył*ś jakiś błąd proszę o komentarz a ja szybko go poprawię.
Byee.

CZYTASZ
Bibliotekarka ze Springbrook
RomanceOliwia to bibliotekarka z małego miasteczka Springbrook. Jej życie jest spokojne do czasu aż do wioski przyjeżdża tajemnicza nauczycielka, która łamie wszystkie znane Oliwii normy miasteczka. Co wypłynie z tej relacji? Jak bardzo zmieni się życie O...