~ Anioł stróż ze zmarszczkami ~
Nigdy nie wiedziałam na czym tak właściwie polega to całe życie, przez które panuje tyle zamieszania i ciągły zamęt. Nikt nie był na tyle łaskawy, aby mi to wyjaśnić.
Życie poznawałam sama, bez rodziców. To nie tak, że nie żyli. Owszem, żyli - i to jeszcze jak, ale nie uczestniczyli w moim życiu. No, może w małej mierze. Całymi dniami pracowali jako agenci nieruchomości, od rana do wieczora. W późniejszych godzinach wychodzili na imprezy, ale rzadko się to zdarzało, zazwyczaj wracali padnięci i nim zdążyłam się z nimi chociażby przywitać - oni już spokojnie drzemali w łóżku. Niekiedy zdarzało się, iż byli na tyle zmęczeni, że nie zdążyli się nawet rozebrać ze swoich ubrań, co na następny dzień skutkowało ich zirytowaniem i porannymi bluzgami.
Było tak odkąd sięgam pamięcią. Nigdy nie mieli dla mnie czasu, zawsze byli zbyt zajęci swoją pracą. Opiekowała się mną Luluh - urocza babcinka, którą moi rodzice zatrudnili, aby dotrzymywała mi towarzystwa i się o mnie troszczyła podczas ich nieobecności. Kochałam Luluh całym sercem, była dla mnie jak matka, siostra i przyjaciółka jednocześnie. I przyznaję się bez bicia, że ta stara kobieta uczyniła moje życie... Całkiem znośnym.
Luluh to urocza, drobna kobieta po sześćdziesiątce, z siwiejącymi włosami, radosnymi, miodowymi oczami i gęstymi kurzymi łapkami wokół nich, które spowodowane były tym, że ciągle się uśmiechała. Mimo swojej wagi muszej, kobieta była silna oraz krzepka, a także całkiem uparta. Pamiętam jak kiedyś zawzięcie broniła mnie, gdy zbiłam doniczkę jakiejś kobiety z podwórka obok. Mimo, iż tak naprawdę byłam winna, to Luluh udało się mnie wyciągnąć z tego cało swoimi argumentami, a także ciętymi ripostami. Oczywiście w domu nie obyło się bez porządnej reprymendy, ale o całej sytuacji nie dowiedzieli się moi rodzice.
Kobieta, choć wydaje się całkowicie na opak, jest pełna życia i ma w sobie ogrom pozytywnej energii. Kiedyś nawet przyłapałam ją na tańcu, gdy smażyła mi swoje przypyszne naleśniki z owocami. Luluh to także znakomita kucharka. Potrafi przyrządzić wszystko. Nawet najbardziej znienawidzone danie, zrobione przez nią, wydaje się smakować idealnie. Gdyby nie Luluh umarłabym z głodu.
Albo z nudów. Gdy nie miałam co robić, zawsze pukałam do drzwi jej pokoju, znajdującym się na poddaszu. Wtedy z uśmiechem otwierała mi radosna Luluh, wyrwana z którejś ze swoich książek. Mimo, iż jej przeszkadzałam, nigdy nie odmówiła poświęcenia mi czasu. Uwielbiałam z nią zagrać w karty, popiec babeczki, pooglądać stare romanse, które śmiesznie komentowała, gdy była zdegustowana zachowaniem aktorów, pograć w Just Dance, bo mimo swojego wieku wymiatała w tę grę, albo zwyczajnie z nią pogadać o tym jak minął mi dzień. Ona była dla mnie jak przyjaciółka, której nigdy nie miałam.
Owszem, byłam lubiana w szkole, ale nigdy nie pozwoliłam zbliżyć się nikomu bardziej niż na relację znajomy-znajoma. Po prostu nie chciałam, bałam się, że jak za bardzo się do kogoś przyzwyczaję, to jeszcze bardziej zaboli mnie serce po odejściu tej osoby oraz, że zostawi ona po sobie za dużą pustkę. Nadal czuję pieczenie pod powiekami, pustkę w sercu i nagły ból głowy, gdy myślę o Collinie. O osobie która zniknęła tak nagle, jak się pojawiła, a nicość, którą po sobie zostawiła, nocami rozlewa się po moim ciele, podczas jaw nocnych.
Jedyne co pozwala zapełnić mi ową pustkę, to specjał Luluh, znany także pod nazwą ciasteczek czekoladowych, na których myśl cieknie mi ślinka.
Ta babcia jest naprawdę złotą kobietą. I gdyby miała wnuków, byliby oni największymi szczęściarzami tego świata. Bo nie każda babcia potrafi o drugiej w nocy, po ciężkim dniu upiec swojemu wnukowi ulubiony przysmak, tylko dlatego, że w nocy odwiedził go koszmar senny o byłym przyjacielu. Luluh to anioł, co prawda dosyć wiekowy, z tysiącami zmarszczek na twarzy i zwisającymi policzkami, ale mądry i troskliwy.
Mój anioł stróż.
CZYTASZ
my uncle called me Kora || wolno pisane
Teen FictionOczekiwali ode mnie za wiele. Uśmiechaj się, gdy na oczy cisną ci się łzy. Smuć się i żałuj, gdy radość ogarnia Cię całą. Śmiej się, gdy przez gardło chce ci się zerwać krzyk. Pomagaj, gdy w twoich plecach gromadzi się potok noży. Ignoruj, gdy twoje...