𝙢𝙤𝙟𝙖 𝙯𝙤𝙮𝙪

327 30 24
                                    

Zoya długo wyczekiwała tego dnia.

Teraz zmieniła zdanie.

Od samego rana służba krzątała się w tę i z powrotem, drażniąc ją nazbyt entuzjastycznym zachowaniem. Ludzie powtarzali, że wszystko musi być zapięte na ostatni guzik, że nic nie może być pozostawione przypadkowi, że z pewnością będzie to wydarzenie stulecia, że ten dzień to początek nowej Ravki. Trudno było jej się z tym ostatnim nie zgodzić. A przynajmniej w teorii miał uchodzić za taki dzień, gdyby wszystko poszło po ich myśli. Niestety, Zoya wiedziała, że w ostatnim czasie nic nie układało się, tak jak chcieli i wątpliwości chodziły za nią niczym drugi cień.

Szkwalniczka miała za sobą wiele nieprzespanych nocy, co dodatkowo potęgowało jej irytację. Wiele godzin rozmyślała nad rozstawieniem straży, by król i księżniczka byli bezpieczni. Chciała zorganizować ten wieczór tak, by w razie zagrożenia było, jak najmniej ofiar. Zamęczała Tolyę i Tamar swoimi rozkazami. Widziała ich zmęczenie, ale nie mogła nic na to poradzić. Już i tak miała zbyt wiele na swoich barkach, musiała się tym z kimś podzielić. Nie mogła pozwolić, by On znowu wszystko zepsuł.

Darkling był pilnowany dzień i noc. Nawet na sekundę nie spuszczano mężczyzny z oka. Mimo to, od czasu ich powrotu Zoya pracowała na pełnych obrotach, nie pozwalając na ani chwilę rozproszenia. Była gotowa w każdej chwili na ochronę króla przed przeklętym Bezgwiezdnym. Darkling świetnie się bawił, widząc niepokój na jej twarzy za każdym razem, gdy mieli ze sobą styczność. Nawet z nowo zyskaną mocą, jego obecność nadal wywoływała w niej stres. Mimowolnie łapała się na tym, że miło byłoby usłyszeć od byłego mistrza słowa pochwały za to, jak wiele dotychczas osiągnęła. Przerażało ją to. Przeklinała się za te myśli za każdym razem, gdy się pojawiały. A on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Zoya przemierzała niespokojne korytarze Wielkiego Pałacu. Jak zwykle dumna i zimna. Odwiedziła już komnaty króla w poszukiwaniu Nikolaja, jednak spotkała ją niemiła niespodzianka, ponieważ były puste. Na myśl o tym, że będzie musiała go szukać po wszystkich zakamarkach pałacu, poczuła się zmęczona. Na szczęście znalazła go już w trzeciej lokacji, którą postanowiła sprawdzić. Spacerował po sali tronowej w nietypowym towarzystwie.

Spojrzała zdziwiona na roześmianą Ehri, która rozmawiała radośnie z Nikolajem. Król najwidoczniej również dobrze bawił się w jej towarzystwie, bo na jego twarzy nie było śladu napięcia, które od kilku dni niemalże ani na chwilę go nie opuszczało. Został jedynie szeroki uśmiech. Na ten widok Zoya poczuła nieprzyjemny skurcz w brzuchu.

Kiedy kobieta miała już zamiar wycofać się niepostrzeżenie z pomieszczenia, Nikolaj napotkał jej wzrok. Momentalnie jego uśmiech zbladł, chociaż wciąż nie zniknął.

— Kogo moje piękne oczy widzą? Właśnie miałem cię szukać Zoyu, ale w drodze zostałem zaatakowany przez tę uroczą istotę — W tej chwili dramatycznym gestem wskazał na nadal roześmianą księżniczkę, która na jego słowa oblała się lekkim rumieńcem — i niestety musiałem zaprzestać moje poszukiwania.

Zoya starała się zachować kamienną twarz, chociaż w środku czuła się źle. Przecież tego chciała prawda? Do tego tak długo dążyła. To ona zrobiła listę kandydatek. Dlaczego więc czuła się, jakby została okradziona z czegoś, co i tak nie należało do niej? Odchrząknęła, odtrącając głupie myśli. Przywitała się z Ehri skinieniem głowy i ponownie skupiła się na Nikolaju. Jak zwykle mężczyzna wyglądał nienagannie. Złote włosy odbijały promienie Słońca, które wpadały przez okna. Wpatrywał się w nią tak dobrze znaną jej czułością. Nienawidziła jej. Kochała ją. Uśmiechnęła się cierpko.

— Nie chciałam przeszkadzać Wasza Wysokość. Możemy omówić wszystkie szczegóły później. Jeszcze chwilę mogą poczekać. A teraz, jeśli można, nie będę dłużej przerywać tej ekscytujące rozmowy — Ukłoniła się i ruszyła w stronę wyjścia. Nie mogła tam zostać ani chwili dłużej. Skurcz w brzuchu z każdym spojrzeniem na nich jedynie się pogłębiał. Usłyszała za sobą jeszcze głos Nikolaja, ale nie zatrzymała się. Mimo tych wszystkich negatywnych uczuć czuła satysfakcję i nadzieję, że może będzie szczęśliwy w tym ukartowanym małżeństwie. Nawet jeśli ona miała zostać sama.

Królewski obowiązek || ZoyalaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz