Patecki x Poczciwy Krzychu

29 2 4
                                    

~ ~ ~

- Złap to, Patec! - krzyknął Tromba, rzucając w moją stronę czerwone frisbee. Odwróciłem się od Friza, z którym rozmawiałem i zręcznie złapałem przedmiot, przy okazji upadając blisko Łukasza. Wstałem natychmiast.

- Nie macie się gdzie bawić? - powiedział, ściągając ciemne okulary. Teraz byłem w stanie dostrzec jego zirytowanie, bijące z jego oczu.

- Tak, tak. Już idziemy. - odpuściłem sobie dalszą rozmowę z wujaszkiem, która zakończyła by się pewnie małą sprzeczką. Dziś wszyscy chcieliśmy trochę odpocząć. Wczorajsze wydarzenia mocno nas zmęczyły, a wkońcu przyjechaliśmy tutaj się bawić!

Wszystko zaczęło się tydzień przed naszą wycieczką.
Cały wyjazd zaproponowała Marcysia. Powiedziała nam, że fajnie byłoby wybrać się całą ekipą nad jakieś morze, lub jezioro i po prostu się odprężyć. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że to dobry pomysł i muszą go zorganizować. Całość zajęła nam około cztery dni. Podczas, gdy dziewczyny zaczęły się pakować trzy dni przed, ja spakowałem się w półtorej godziny przed wyjazdem. Wybraliśmy miejsce, którym okazało się jezioro, bo je było łatwiej wynająć, aniżeli morze. Postanowiliśmy pojechać naszym żółtym autobusem, bo chcieliśmy się poczuć jak w szkole. I po chwili ruszyliśmy!

Oczywiście pary usiadły razem, więc było mało osób do wyboru, a każdy chciał mieć kogoś, z kim mógłby porozmawiać w czasie jazdy. Tak oto usiadłem z Krzychem. Widać, że nie było mu to na rękę, i chciał być w parze z Majkiem, ale on stwierdził, że usiądzie z Mixerem, bo chciał, żeby nauczył go grać w tą nową grę, która wyszła dwa tygodnie temu. A co z Martą? No cóż, usiadła z przodu, obok przystojnego kierowcy. Krzysiu nie miał wyboru i usiadł obok mnie. Swoją drogą, czemu tak bardzo tego nie chciał?

Przez pierwszą godzinę czytałem kilka czasopism i rozwiązywałem łamigłówki. Nudy. Następną godzinę poświęciłem na swoje social media. Odpisałem paru fanom i napisałem mamie, ze wszystko u mnie w porządku i nie ma się czym martwić. W pewnym momencie na moim ramieniu pojawiła się głowa Kamila. Śpioszek. Postanowiłem go nie budzić, niech sobie śpi.

Cała podróż trwała cztery godziny. Trwała by z pewnością mniej, gdyby nie ciągłe postoje, ale w końcu dojechaliśmy. Wszyscy się zerwali z siedzeń i pognali do domków letniskowych, zająć najlepsze pokoje. A ja budziłem przyjaciela, który miał bardzo twardy sen. Kiedy lekkie szturchnięcia nie dawały efektu, postanowiłem się nie cackać.

- KRZYCHU! - krzyknąłem, uprzednio odsuwając się na małą odległość, by przypadkiem nie dostać w nos, a także nie uszkodzić słuchu śpiącemu.

Kamil otworzył oczy i zaczął coś mamrotać, w znanym tylko jemu, języku.

- Wstawaj, jesteśmy już na miejscu. - powiedziałem najwyraźniej, jak tylko mogłem, aby dotarło do niego, to co mówię.

- Poczekaj chwilę, dopiero się obudziłem. - przetarł zaspane oczy i uniósł wzrok w sufit autobusa.

- To ja idę do domków, jak będziesz gotowy to stąd wychodź.

W autobusie zawsze siadam od strony okna. Tak było i tym razem. Jako, że jestem wielki jak stodoła to trudno przemieszczać się pomiędzy fotelami. Trochę się schyliłem, aby głową nie walnąć w sufit. Przeciskałem się pomiędzy Krzychem, który się rozwalił na całym swoim siedzeniu, a fotelem przed nami. Powiem tyle - było ciasno.

Gdzieś w połowie przeciskania się, do środka wszedł Friz. I widział nas w takiej pozycji. Ja stojący nad Krzychem, ze schyloną nad nim głową, a on siedzący rozkrakiem pode mną na fotelu, patrząc się w górę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

==ONE SHOTY==Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz