I zapach[...] To perfumy Zena

56 4 0
                                    

Kate///
Jadąc już z Kam na motorze, dziękowałam jej że miała taki zajebisty pomysł na naszyjnik bezpieczeństwa. Klikasz na przycisk i wysyłany jest sygnał do Kam razem z lokalizacją.
-mówiłam że ci się przyda, idiotko. A wogóle to kto cie gonił? Nie widziałam twarzy. I dlaczego? I kurwa zabije cie jeśli to nie było noc poważnego, obudziłaś mnie idiotko!- wyrzuciła ręce do góry w geście swojego oburzenia. Normalnie bym się zaśmiała, ale jakoś nie było mi do śmiechu.
-Kam, gonił mnie Xavier. Xavier Dominus.-ledwo wykrztusiłam. Kam natychmiast zatrzymała się i odwróciła się do mnie.
-CO KURWA?! TEN XAVER CIE GONIŁ A JA CI POMOGŁAM!? TEN XAVIER CO JEST BOSSEM KINGS?! -wkurwienie Kamili sięgało zenitu. - kurwa mać, Kate ty wiesz że już jesteś martwa?- rzeczywiście nie wyglądało to dobrze, ale w sumie to chyba trochę dramatyzowała. Przecież nic nie zrobiłam Xavierowi, przynajmniej on nie wie że to ja wykradłam te dane. Nie ma opcji.
-dziewczyno są dwie opcje. Albo oni się zjednoczą i cie zabiją albo któreś z nich same to zrobi. Kurwa gdzie ty miałaś rozum pakując nas pomiędzy dwa najpotężniejsze gangi w tym kraju?! Kurwa mać, Kate, chcesz stawiać na szali swoje życie za wizję niepewnej przyszłości? Proszę cię, może jeszcze uda się nam to odkręcić. Zeno i Martina przeprosisz i powiesz im wszystko co wiesz, Xavierowi powiesz że... Co Ty Mu Wogóle Zrobiłaś!? Napadłaś na niego?! A może wykradłaś mu też jego dane?! - kurwa nawet nie wiesz jak dobrze strzeliłaś.
-Nie kam, i nie chce mi się ci tego tłumaczyć. Napisz do dzieqczyn żebyśmy się natychmiast spotkały w kawiarence naprzeciwko twojego domu. Tam wam wszystko opowiem. - Kam westchnęła.
-okej. Tylko proszę cię Kat, wyciągnij nas z tego gówna potem. - pokiwałam głową mimo że nie mogłam nic obiecać.

Kamila Atena Young (Kam) ///
Od początku wiedziałam że ona jest szalona i przynosi kłopoty ale że chce się zabić to nie. Czasami mam obawy że ona nie myśli. No co mogła w takiej sytuacji kurwa myśleć ?!
-Kam wiem że teraz mnie przeklinasz w myślach ale napisz do dziewczyn. Ja prowadzę, a ty ochłoń. - niechętnie się zgodziłam i wyjęłam telefon.

-kamiś❤️😂💕-dziewczyny teraz do "street sweet" Kate się wjebała w gówno.
-emi🐺🐼😜-jadę
-mer mer 😂😂😂- zaraz będę
-wikusia🐈🦄😚💝😘- mogę się spóźnić. Ale będę.

-Kate, dziewczyny będą. Wiktoria może się spóźnić jak cuś. - powiedziałam.
-okej, my już jesteśmy- mówiąc to, zaparkowała efektownie motor i zdjęła kask. Przewróciłam oczami. Nie miałam ochoty na pokazówki, jak nigdy, i od razu weszłam do kawiarni, stając przy ladzie i zamawiając pięć mrożonych latte. Było naprawdę ciepło. Odeszłam jak najszybciej od chłopaka który nieudolnie ze mną flirtował. Lubiłam soę zabawić, ale nie przesadzałam. Usiadłam pomiędzy Mer a rudowłosą (pov. Autorka~wiktoria to brunetka, rudowłosa to Emilly a Mer ma kolorowe włosy) i nie zdążyłam nic powiedzieć bo do kawiarni z hukiem wparowała Wika.
-Przepraszam kochane, już jestem ! - wydarła się na całą kawiarenkę a ja dosłownie pacnęłam się ręką w czoło. Mimo że normalnie bym się z tego zaśmiała, nie było mi do śmiechu .
-Vic, miałaś być dyskretna-syczę, patrząc na ludzi którzy z zainteresowabiem się teraz na nas gapili. Spijrzałam na lekko rozbawioną Kate, nic nie robiącą sobie z tego że zwróciłyśmy na siebie uwagę. Teraz wszystkie, oprócz Kat, z zaciekiwieniem i zdziwieniem patrzą na mnie.
-Kate ogarnęła sytuację z koleżką. I jeszcze wjebała się w gorsze gówno. - patrzyły na mnie z zaciekawieniem- to nie jest temat na takie środowisko więc tylko dwa słowa. Ten Xavier. - A potem wymownie popatrzyłam na Kate która wywróciła oczami. Wiktoria zbladła, Emilly zaczęła się trząść, a Mer wzruszyła ramionami, chociaż i u niej lekko drgały ręce. Wszystkie trzy spojrzały na dziewczynę, domagając się wyjaśnień. Porter zaprzeczyła głową.
- Kam ma rację. To nie klimaty na taką rozmowę. Idziemy w tamte opuszczone i niby "straszne" uliczki. Tam raczej żaden laik nie wejdzie. A jak usłyszą że jesteśmy zamieszane w tą aferę, to do nas nie podejdą z innych gangów nie ma mowy. Chodźmy. - powiedziała i wstała z krzesełka, łapiąc nadal trzęsącą się Emilly. Potem wyszłam ja a następnie Mer z Vic. Od razu poszłyśmy w stronę uliczek i minutę później zaszyłyśmy się w jednej z bardziej opuszczonych.
-mów Kate. Może nie znamy się jakoś super długo, ale możesz nam zaufać. - pokiwałam głową, zgadzając się ze słowami Emilly. Im można było zaufać.
-No dobra. - Kate opowiedziała o walce w klubie, potem więzieniu, wydostaniu, ale kiedy mówiła o aferze w archiwum, musiałam jej przerwać.
-Kate, ale wiesz że Paul mógł zostawić jakąś kamerkę czy pluskwę? Wiwm że wszystkie kamery załatwiłaś, jeśli chodzi o te dziesięć minut gdy uciekałaś, ale Paul mógł coś założyć.- byłam tym naprawdę zaniepokojona .
-Wyluzuj Kam. Nie mówię do siebie, a jak cuś to się tylko dowie że ktoś tam był. I tyle. A właśnie właśnie. - zamyśliła się przez chwilę. - to że pijesz i palisz to wiem, ale żeby narkotyki? Nie ładnie Kamilo Ateno Young, nieładnie. - z trudem powstrzymywała śmiech, a ja spaliłam buraka, i zarumieniłam się jeszcze bardziej kiedy dziewczyny wbiły we mnie zdziwione spojrzenia.
-Atena, bogini mądrości, robi wszystkie zakazane i głupie rzeczy świata. No po prostu ironia losu. - zaśmiała się Kat, a ja zmroziłam ją spojrzeniem. - dobra zostawmy temat Ateny, bo mnie zabije wzrokiem. Więc dalej to poszłam do babci Kam i po godzinie siedzenia u niej, wzięłam motor i uciekłam do donu żeby nie zbzikować. A potem poszłam lulu. - spojrzała na dziewczyny i dodała-koniec historii, możecie się już na mnie tak niw gapić. - parsknęłam.
-a Xavier? Bo pewnie chodzi o Xaviera Dominusa,tak?- Mer nie mogła wytrzymać chwili w niewiedzy. Z resztą ja też chętnie sobie posłucham.
-A Xavier. Zapomniałam. Więc rano poszłam pobiegać, i zanim któraś mi przerwie, tak poszłam na dwór tuż po ucieczce. Więc trochę śpiewałam i biegłam, kiedy wpadłam na Xaviera w połowie piosenki sanah. - dobrze qiedziałam jak działają na Kam piosenki tej piosenkarki. Bałam się co będzie dalwj więc jeszcze bardziej się w nią wpatrywałam.- niestety to była "cząstka".  . No ale, ale. Wpadłam do niego i chciałam odejść bo coś mówiło mi że powinnam się trzymać od niego z dala, ale on mnke złapał za nadgarstek i poprosił o imię. Więc ja zgrywałam twardą i też poprosiłam jego o imię. Kiedy on podał swoje, ja mu zdradziłam moje, i powiedziałam że najlepeij będzie dla nas obydwojga, jak będziemy udawać że się nie znamy, i potem uciekłam, ale zaczął mnie gonić. Kiedy byłam już blisko ulicy i opadałam z sił, nacisnęłam guzik na branzoletce bezpieczeństwa, i Kam po mnie przyjechała. I szcezrze to nadal nie mam  pojęcia czemu mnie gonił. - w sumie to i mnie nie przychodziło nic do głowy.
-A co jeśli kate go zaintrygowała? No wiecie, zaciekawiła? - odezwała się Emilly a po chwili usłyszałyśmy bardzo nieprzyjemny i charakterystyczny dźwięk.

Strzał.

Ale gorszy był cel tego strzału.

Kilka centymetrów nad głową Emilly, była wbita kula w ścianę.

Postać w kapturze.

Igła

Ogarniająca mnie ciemność .

I zapach, który kojarzę.

To perfumy Zena Harrego Irving.

Life (not) so easy W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz