⁰⁰¹ KANG TAEHYUN, CZYLI O POSTRZEGANIU ŚWIATA.
Konkurs matematyczny zbliżał się ogromnymi krokami, a Taehyun czuł, jak już zostaje miażdżony przez rozmiar buta wynoszący przynajmniej czterdzieści coś. Tylko życie mogło w tak łatwy sposób uprzykrzać je każdemu, kogo nie lubi na planecie Ziemia, w tym biednemu prawie dorosłemu licealiście, który przecież tylko chciał skupić się nad wykonywaniem zadań, zamiast zastanawiać się, czym jest miłość. Ciężkie w jego opinii pytanie powstało w jego głowie od momentu, kiedy jego siostra nie potrafiła się uspokoić, puszczając "What is love" od Twice za ścianą, a stukanie o podłogę i od czasu do czasu dziwny huk o szafę utwierdzał go w przekonaniu, że studentka postanowiła zrobić sobie prywatną dyskotekę do tej jakże irytującej piosenki. Jego długopis już po raz piąty spadł z biurka, jednak nie zamierzał go w tej chwili podnosić, bo i tak wiedział, że nie napisze nic sensownego.
Czym jest miłość? Czy to najbardziej płytkie pytanie, jakie kiedykolwiek ktokolwiek mógł zadać? Po co się w ogóle nad tym zastanawiać? Taehyun nie rozumiał, jakim cudem dwojga ludzi z wzajemnością się może w sobie zakochać, bo są dla siebie "stworzeni". Jak odnaleźć osobę, która zobaczy w tobie to samo, co ty w niej, spośród milionów ludzi na ziemi? Pamiętał dokładnie moment, w którym widząc farbowanego blondyna jego serce zabiło mocniej, a po całym jego ciele przeszły ciarki z myślami, że właśnie widzi najpiękniejszą osobę, jaką do tej pory mógł widzieć. Niczym miłość od pierwszego wejrzenia... Tyle, że jednostronna. Chłopak wydawał się idealny pod każdym względem, ale Kang nie wierzył w to, że poczuł coś do osoby, z którą już nie łączy go żadna, nawet najmniejsza więź nawet gdyby porównać to do cienkiej nici. Mijał tydzień, dwa, a nadal myślał o uczniu trzeciej klasy, czyli rok starszym od niego. Myślał o nim ze świadomością, że prawdopodobnie nigdy nie będzie miał okazji go poznać, porozmawiać.
Jednak... Jednak było to w porządku. Z jakiego powodu Choi Yeonjun, jedna z najbardziej rozpoznawalnych osób w szkole miałaby zwrócić uwagę na kogoś, kto absolutnie niczym się nie wyróżnia? Nie można było nazwać go mianem stereotypowych "popularsów" z jakiegoś serialu lub amerykańskiego filmu dla nastolatków, gdzie wspomniane popularne osoby chodzą po szkole niczym gwiazdy i bogowie szkoły, którym każdy oddaje hołd i się za nimi odwraca. Więc czy można powiedzieć, że za Yeonjunem oglądają się wszystkie dziewczyny? Tego nie wiedział, być może. Po prostu nikt otwarcie nie przyznawał się wszystkim dookoła, że jego punktem zauroczenia jest ten i tamten, mimo dochodzących do niego wiadomości, że chłopak dosyć często zapoznaje się z nowymi osobami. W to już potrafił spokojnie uwierzyć. Czy to bujda czy nie, tego również nie wiedział i nie chciał się nawet nad tym zastanawiać.
Jedyna "interakcja" (chociaż chyba nie za bardzo można było to w ten sposób nazwać) jaka zaszła między Taehyunem a Yeonjunem to moment, kiedy młodszy był zmuszony usiąść obok niego w autobusie. Rzucił w jego stronę nie za głośne i nie za ciche "hej", jednak starszy nie zwrócił na niego większej uwagi, nawet nie zaszczycając go jednym, krótkim spojrzeniem, a już tym bardziej odpowiedzą. Kang nie miał pojęcia, czy to przez jedną słuchawkę w uchu chłopaka, czy może brak wykazania nawet najmniejszej chęci do głupiego przywitania się z nim. Podejrzewał, że tylko on z nich dwóch pamięta o istnieniu takiej sytuacji z prostych przyczyn.
CZYTASZ
Invisible | Taejun
FanfictionKOREKTA。 ❝ to wszystko dzięki wyobraźni ❞ start; 2O.O7.2O2O koniec; ━━━━━━