Prolog

14 2 2
                                    

Ciężki oddech...przyśpieszone tętno...Ból który dudniał w uszach...I ona...Ta która stała niewinnie i patrzyła tylko nie ruszając się z miejsca...Zmrużone oczy tej niewiasty przyprawiały o mdłości jednak z nie wiadomego powodu nie przeszkadzała  mu to...I tak był na pograniczu śmierci, która jak zwykle nie miała zamiaru dać nawet dziecku łaski...Tylko dodawała mu wręcz więcej cierpienia...Nie przejmował się on jednak sobą, tylko był ciekaw kim ona jest. Oddech który nie chciał się ustabilizować nie pomagał, oczy już zawodziły. Jedyne co zostało to odpłynąć w krainę z dała od zapachu palonej skóry i metalicznego smaku krwi który unosił się powietrzu...Krzyki ustały, ból też. Wszystko odpłynęło razem z nadzieją...

Chłopak dalej leżał gdy ta mała dziewczynka podeszła powolnym krokiem, wydawała się wyjątkowa spokojna chociaż na jej ubraniu można było dostrzec małe krople krwi które wydawały się stare. Wystarczyło na nie spojrzeć by usłyszeć uniesiony głos i płacz innych. Niby zwykła plama a nostalgie dawała jak mało rzeczy które mają opisany dokładnie ból i całą sytuacje. Wracając do niej, kucnęła przy chłopaku i starła z jego twarzy łzę, wiedziała że jej nie słyszy i nie czuje. Wydaje się wręcz że to jest to czego oczekiwała. Znowu dotknęła chłopaka, tym razem nakierowała swoje palce na poparzenia. Które w magiczny sposób znikły, uśmiechnęła się pod nosem  i zmierzwiła szybkim ruchem włosy bezbronnego dzieciaka. Ktoś kto oglądał by ich z boku mógłby stwierdzić że to dziwne, dwójka młodych osób po środku lasu w dodatku czuć od nich zapach rozpaczy i już wcześniej wspomnianej śmierci. Jednak mimo wszystko dla niej wydawało się to całkiem naturalne...Ktoś kto też cierpiał jak ona potrzebujący pomocy której ona nie dostała. Wspaniała okazja by oddać trochę swojego dobra które rzadko jest spotykane w tym jakże niewdzięcznym świecie. Usiadła obok niego i westchnęła cicho przez co lekka para wydobyła się z jej ust, nie była to najcieplejsza jak i najżywsza pora roku. Niby śniegu nie ma jednak jest chłód, jedyne ciepło można było wyczuć od dopalających się kawałków skóry których odór wydawał się nie do wytrzymania. Teraz to nie miało znaczenia, skoro jest ktoś komu trzeba pomóc, martwi się nie liczą...Przynajmniej tak próbowała sobie wmówić to jak niewinne stworzenie, nagle usłyszała szelest który wzbudził jej czujność...Z wielką niechęcią odeszła od chłopaka zostawiając drobny pocałunek na czole. Schowała się na tyle by nikt nie zobaczył jej małego bladego ciałka. Strach mimo wszystko nie przemijał...

Wstał ciężko dysząc...Kilkanaście lat i dalej ten sam koszmarny sen który wydawał się prawdziwy. Tak naprawdę był prawdziwy ale do pewnego momentu. W końcu nie wie jest pewny czy to prawda, wtedy zemdlał. Przez co prawie niemożliwym wydaje się by to potwierdzić, nikt nie zaprzeczy, nikt nie potwierdzi. Złapał się za swoje czarne włosy które były jeszcze wilgotne...Przeczesał je w mało delikatny sposób, wydawały się stanowczo za długie. Ale kto by się tym przejmował, napewno nie obojętny odkąd sięga pamięcią Draco który miał naprawdę gdzieś co się z nim stanie. Jak umrze to umrze jak nie to nie i tak nikt nie czekał na niego. Nie było obaw że ktoś zapłacze nad jego grobem, w końcu jego bliscy i tak nie żyją. Ale teraz nie czas o tym myśleć, przecież ma to gdzieś...

———————————————————————-
Hejo! Przepraszam że taki krótki rodzdział ale to moja pierwsza książka na watt więc przepraszam za błędy...
Mimo wszystko mam nadzieje że się podoba!❤️

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 20, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝙿𝚘𝚗𝚊𝚍𝚕𝚞𝚍𝚣𝚔𝚒𝚎 𝚗𝚊𝚠𝚢𝚔𝚒Where stories live. Discover now