Prolog

2.6K 53 2
                                    


-Szef prosi byś przyszła do niego za chwilę- odezwała się Katherine

-Po co? - zapytałam odwracając się, tym samym przerywając wycieranie stolika, żółtą ściereczką. Przeniosłam wzrok na wysoką blondynkę. Rozkładała w tym czasie zielony obrus w białe grochy, który swoją drogą był paskudny i w żaden sposób nie pasował do wystroju naszego miejsca pracy.

Nic dziwnego, że mamy tak mało klientów.

-Nie mam pojęcia, kazał po prostu przyjść. Może chodzi o tą podwyżkę jaką nam obiecał.- westchnęła i wzruszyła ramionami, nie przerywając swojej pracy, jaką było umieszczenie tej zielonej szmaty na dwuosobowym stoliku.

-Zobaczymy, idę do tego gbura -rzuciłam żółty materiał, który wcześniej trzymałam w dłoni, na blat -A to dokończę później.

Ruszyłam w kierunku pomieszczenia należącego do naszego szefa, po drodze odwieszając fartuszek, który swoją drogą, był tak samo obrzydliwy jak tutejsze obrusy. Poprawiłam swoje brązowe włosy upięte w niskiego, niechlujnego koka i zapukałam do drzwi. Po usłyszeniu zezwolenia, otworzyłam drewnianą płytę. Pokój sam w sobie nie był zły. Białe ściany, kilka regałów z segregatorami i teczkami, duże biurko- również zawalone papierami i czarna kanapa na przeciwko niego. Gorszy był smród jaki się tu unosił.

Zapach papierosów.

Dym papierosowy od wejścia drapał w gardło, przez co nie dało się tu oddychać. Oczy szczypały mnie niemiłosiernie od tego siwego okropieństwa unoszącego się w pomieszczeniu.

Nienawidzę papierosów. Przestaję oddychać, gdy tylko w pobliżu wyczuję tę truciznę. Może to głupie ale nie umiem powstrzymać tego odruchu.

Wzięłam ostatni oddech świeżego powietrza z korytarza, weszłam do środka, po czym usiadłam na kanapie, znajdującej się naprzeciwko niego Oby przekazał mi szybko to co ma do powiedzenia, bo powietrze nie starczy mi na dłużej niż kilkadziesiąt sekund. Spojrzałam na niskiego, otyłego czterdziestolatka, ledwo mieszczącego się na obrotowym krześle, który przeglądał papiery, porozrzucane po jego wielkim biurku i jednocześnie palił używkę. Skrzywiłam się.

-W jakiej sprawie mnie pan wezwał?- zapytałam i założyłam nogę na nogę.

Zmarnowałam na ciebie moje cenne powietrze, szefie.

-Lily...

-Liliana- warknęłam przerywając mu. Tyle razy mu powtarzam, jak ma się do mnie zwracać.

-Liliano- poprawił się- Na pewno zdajesz sobie sprawę, że jesteś dobrym pracownikiem. Nie spóźniasz się do pracy, jesteś miła dla klientów, nie ma na ciebie skarg i tak dalej...

-Chodzi panu o tą podwyżkę?- zapytałam z radością i poprawiłam się na sofie. Kurczę przydałoby się trochę pieniędzy na nowe ciuchy.

-Nie- podkręcił głową, co mnie całkowicie zdezorientowało - Zwalniam cię Liliano- dokończył a ja musiałam nabrać więcej powietrza, chociaż bardzo tego nie chciałam.

-Słucham?!- wstałam gwałtownie z kanapy- Nie może mnie pan zwolnić! Gdzie ja teraz znajdę pracę!? Wie pan w jakiej sytuacji mnie pan stawia!?

Wiem, że brzmiałam żałośnie, no ale... kurde. Tak nie można!

- Wiem. Wiem, że to dla Ciebie szok ale nie mam innego wyjścia. Mamy coraz mniej klientów.- westchnął i ugasił fajkę w popielniczce.

Oh, mówiłam, że to wina tych zielonych szmat.

Gotowało się we mnie, co musiał zauważyć.

-Tutaj masz pieniądze, które ci się należą- wręczył mi banknoty.

Przeliczyłam je dokładnie i zmarszczyłam brwi.

-A gdzie podwyżka? Nawet nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi gburze- warknęłam wkurzona i założyłam ręce na piersi- Bez niej się stąd nie ruszam.

-Masz i spierdalaj -rzucił pieniędzmi na blat. Prychnęłam na jego słowa.

Zaraz on będzie spierdalał, jak wezmę sanepid.

-Z miłą chęcią szefie- uśmiechnęłam się sztucznie, a ostatnie słowo wręcz wyplułam. Wzięłam swoje pieniądze i ruszyłam do drzwi ale w ostatniej chwili się odwróciłam- A i jeszcze jedno...mógłbyś czasem otworzyć okno.- puściłam mu oczko, po czym wyszłam jak najmocniej trzaskając drzwiami.

Ruszyłam korytarzem do szatni.

-A ty gdzie się wybierasz?- podeszła do mnie zdziwiona Kate, która zapewne usłyszała donośny trzask.

-Do domu- zaśmiałam się i wyminęłam ją.

Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z budynku.

Stanęłam na chodniku i spojrzałam na szyld mojego- teraz już byłego-miejsca pracy

Ciekawe co ja teraz zrobię...





Hej hej

Witam w nowej książce

Podoba się czy raczej spodziewaliście się czegoś innego?

Buźka💋

Tak, SzefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz