Rozdział 1

51 2 0
                                    

- Cześ kochanie, pamiętasz co jest dzisiaj?- zapytał mój ukochany.

- O...ooczywiśćie-"cholera zapomniałam dzisiaj spotkanie z jego rodzicami" powiedziałam w duchu. Może to dziwne, ale to ja w tym związku stanowiłam tak jakby mężczyznę. To właśnie ja zapominałam o ważnych dla nas datach, czasami po prostu olewałam nasze przyziemne sprawy. Oczywiście Michael, mój dzielny mężczyzna dba o wszystko.

-Zapomniałaś prawda?- zapytał z uśmiechem na twarzy.

-Nie zapomniałam tylko wyleciało mi z głowy- powiedziałam i czule pocałowałam go w policzek. Wiedziałam, że mi to wybaczy, przecież byłam jego najukochańszą Victorią. To właśnie w nim kochałam. Ja jako zakręcona nastolatka nie byłam w stanie ogarnąć tylu rzeczy na raz, a on dzielnie mnie wspierał i mi pomagał.

-Kocham cię wiesz?

-A jak bardzo w skali od 1-10?-zapytałam podchwytliwie

-Skończmy, zaczynamy zachowywać się jak małolaty przeżywające swoje pierwsze zauroczenie.

- Masz racje skarbie, ja uciekam i widzimy się w szkole. Teraz ty musisz pamiętać, że w sobotę za dwa dni mam swoje 18'ste urodziny.

-Skarbie, to jest 17 listopada, a wiesz co się dzieje co roku w tym czasie?

- No cholera!- krzyknęłam rozczarowana.- Cudowne urodziny.

-Taki mamy obowiązek i nie możemy nic na to poradzić.

-Czasem wolałabym być zwykła nastolatką.

- Przecież wiesz, że zostało nam jeszcze kilka misji do wypełnienia i ten cały koszmar się skończy.

-Alee.... ja... ja nie chcę, żeby to się kończyło

-Jak to nie chcesz? Przecież przed chwilą byłaś wściekła, że przez naszą misję nie będziesz mogła mieć swojej wymarzonej 18'stki.

-Bo jestem zła, ale kocham to. Wiem, że tym co robię pomagam innym. Może o tym nie wiedzą, ale ja w głębi duszy wieżę, że to dla nich. Przez to się spełniam.

-Oj... uciekaj już bo się spóźnisz i będę miał twoją matkę na głowie.

Wychodząc z domu miałam ciężką gulę w gardle. Z jednej strony byłam wściekła, bo moje urodziny to jedna wielka klapa, ale w sumie przyzwyczaiłam się do tego, bo to tylko powtórka z ostatnich pięciu lat. Normalka. W głębi duszy czułam, że to kim jestem ma ogromny wpływ na mnie, na to jaka jestem. Naprawdę to kochałam, a to za kilka tygodni miało sobie odejść w nieznane i będę tak sobie musiała pogodzić się ze stratą, ważnej cząstki mojego życia. Szkoda tylko, że wiedział o tym tylko Michael. Przez tryb życia, który prowadziłam nie miałam czasu na nawiązywanie nowych kontaktów. Rodzice też byli nieświadomi i to mnie podbudowywało. Nie chciałam ich zamartwiać, a przez to, że ciągle pracują pozwalają mi na coroczne dwu miesięczne wyjazdy. Czasem zastanawiam się czy  robi im to różnice, czy jestem czy nie. Chyba tylko mama zaczyna zwracać na mnie coraz częściej swoją uwagę, a dzisiaj nawet zaproponowała mi zakupy. Jadąc w umówione miejsce w mojej głowie było tysiące myśli. Kiedy już dojeżdżałam na miejsce dostałam wiadomość od przywódcy z przypomnieniem o misji.

-phii jakby to było jakąś niespodzianką. Co roku niszczycie mi urodziny- powiedziałam sama do siebie nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Na tylnej, zakurzonej szybie mojego auta zobaczyłam napisz: "Witaj, moja przekąsko". Doskonale wiedziałam o co chodzi i już wiele razy mnie to spotkało, więc nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Gdybym tylko wiedziała co zdarzy się w moje 18'ste urodziny... 

Mam nadzieję, że rozdział1 przypadnie wam do gustu :3

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 05, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dwa obliczaWhere stories live. Discover now