𝔻𝕠𝕡𝕣𝕒𝕨𝕕𝕪, 𝕟𝕒𝕛𝕡𝕖𝕨𝕟𝕚𝕖𝕛𝕤𝕫𝕒̨ 𝕕𝕣𝕠𝕘𝕒̨ 𝕕𝕠 ℙ𝕚𝕖𝕜𝕝𝕒 𝕛𝕖𝕤𝕥 𝕕𝕣𝕠𝕘𝕒 𝕤𝕥𝕠𝕡𝕟𝕚𝕠𝕨𝕒 - 𝕝𝕒𝕘𝕠𝕕𝕟𝕒, 𝕞𝕚𝕖̨𝕜𝕜𝕠 𝕦𝕤𝕝𝕒𝕟𝕒, 𝕓𝕖𝕫 𝕟𝕒𝕘𝕝𝕪𝕔𝕙 𝕫𝕒𝕜𝕣𝕖̨𝕥𝕠𝕨, – 𝕓𝕖𝕫 𝕜𝕒𝕞𝕚𝕖𝕟𝕚 𝕞𝕚𝕝𝕠𝕨𝕪𝕔𝕙, 𝕓𝕖𝕫 𝕕𝕣𝕠𝕘𝕠𝕨𝕤𝕜𝕒𝕫𝕠́𝕨
~Clive Staples Lewis, Listy starego diabła do młodego----—----—----—-----—----—----–---—---
Głucha cisza panowała w ciemnym pokoju Rin. Kwiatki już dawno uschły, a farba zaczęła schodzić ze ścian. Dziewczyna jednak się tym nie przejmowała i czytała książkę na parapecie zerkając co jakiś czas na dom z naprzeciwka, który przerażał ją jeszcze bardziej niż jej własny pokój.
Dom ten należał do pani Coler, która była najmilszą, starszą panią jaką Rin kiedykolwiek poznała. Rzecz w tym że owy dom śnił jej się od początku wakacji, kiedy to wróciła z Hogwartu i tuż po tym gdy dowiedziała się okropnej wiadomości — prawdy
Prawdy na którą nie była gotowa.
Gdy zetknęła na zegar wiszący tuż nad łóżkiem odłożyła książkę i wyszła z pokoju kierując się w stronę drzwi.
Zeszła po schodach i weszła prosto do kuchni w której siedziała jej mama. Słaba jak zawsze z podkrążonymi oczami i bladą cerą podała jej drżącą ręką talerz z tostami.
— Dzięki maaamoo — odpowiedziała sennym głosem, biorąc od matki talerz i siadając naprzeciw niej. — Jak spałaś? –dodała po nieprzyjemnej ciszy.
— Dobrze, kochanie. Wzięłam lekki i — zakaszlała po czym kontynuowała — Tak sobie myślę może poszłabyś jutro na ulicę Pokątną zrobić zakupy szkolne? — zaproponowała Pani Selin — mogłabyś też pójść z Harrym, Ronem i Hermioną. Co ty na to? — zapytała uśmiechając się lekko.
— Oni już kupili, mamo. A poza tym Harry nie powinien się zbytnio wychylać. Sama rozumiesz. Są wszyscy w norze. — powiedziawszy to zrobiła gryza tosta.
— Rozumiem słonko — odezwała się natychmiast Pani Selin z zawiedzeniem w głosie.
— Ale wyśle Lunie sowę, myślę że ona na pewno jeszcze nie zrobiła zakupów. — oznajmiła Rin widząc smutek na twarzy mamy na co ta natychmiast rozpromieniła się na jej słowa.
Gdy skończyła jest śniadanie natychmiast poszła do swojego pokoju aby napisać list do swojej młodszej przyjaciółki. Rin bardzo lubiła Lunę mimo jej dziwactw, które ona uważała za fascynujące. Obie były w ravenclaw, więc mogły razem spędzać czas w dormitorium.
Jak postanowiła tak zrobiła. Wzięła kartkę oraz pióro po czym szybko napisała list informujący przyjaciółkę o chęci wspólnych zakupów o około 11:00.
Założyła list swojej sowie na nóżkę po czym otworzyła okno aby Pistacja mogła bezproblemowo wylecieć. Sowa natychmiast wyleciała przez okno i udała się w kierunku domu Luny.
Po chwili Rin znów siedziała na parapecie, czytając książkę i zerkając co chwilę na dom Pani Coler.
Nie było tam nic co tam być nie powinno.
Coś poruszyło w krzakach, ale okazał się to być czarny kot, który wydawał się dziwnie znajomy.
I nagle Rin zrozumiała skąd kojarzy owego kota. Kot zawsze pojawiał się w jej koszmarze kiedy z całego domu uchodziło życie, a z małego jeziorka w ogrodzie wychodziła kobieta cała z smoły która niegdyś była wodą...
Jednak dziewczyna szybko się otrząsnęła po czym wróciła do swojej lektury.
•—•—•—•—•—•—•—•—•—•—•—•—•
Popołudniu, kiedy skończyła czytać książkę, zeszła z parapetu i udała się na dół gdzie przebywała jej mama.
Gdy schodziła po schodach mijała zawieszone na ścianie zdjęcia z dzieciństwa na których była wraz z mamą. Tak było zawsze. Tylko ona i mama, nikogo więcej. Ojca nie znała, a dziadkowie leżeli na cmentarzu od prawie piętnastu lat.
Weszła do salonu gdzie Pani Selin siedziała na kanapie z popcornem. Wokół niej było kilka chusteczek zabrudzonych krwią.
— Mamo wszystko okej? — zapytała zaniepokojona dziewczyna na widok chusteczek. Jej mama różniła się od tej na zdjęciach że schodów. Ta obecna była o wiele chudsza mimo że miała lekko spuchniętą szyję. Ale mimo to, na jej twarzy nie znikał ten piękny uśmiech który widniał na zdjęciach.
— Pomyślałam, że może obejrzymy jakiś film? — odezwała się lekceważąc poprzednie pytanie zmartwionej córki. — Może Powrót Batmana? Co ty na to?
— Brzmi cudownie, ale na pewno nic ci nie jest? — nalegała Rin.
— Zdrów jak ryba. — odpowiedziała uśmiechając się i pokazując miejsce obok siebie, aby jej córka usiadła.
Rin zrobiła to niechętnie wciąż patrząc na mamę podejrzliwie. Dopiero po włączeniu filmu Rin zapomniała o chusteczkach i wciągnęła się w fabułę.
Gdy film się skończył obie poszły do swoich pokojów. Dziewczyna jeszcze długo siedziała, czytając kolejną książkę. Gdy była już na setnej stronie do otwartego okna wpadła Pistacja trzymając w nóżce list od Luny który Rin od razu otworzyła.
— A więc możemy się spotkać — powiedziała sama do siebie po czym odłożyła list na biurko i położyła się spać.
Hej
To moje pierwsze opowiadanie i mam nadzieje ze wam sie spodoba.
Jak byście mieli jakieś uwagi to piszcie.
Jeśli chcecie to dajcie gwiazdkę.~Lucjusz Syriusz Black
YOU ARE READING
𝑊 𝑜𝑏𝑗𝑒̨𝑐𝑖𝑎𝑐ℎ ||| 𝐷𝑟𝑎𝑐𝑜 𝑀𝑎𝑙𝑓𝑜𝑦
RandomWyobraź sobie dwie osamotnione dusze. Jedna to upadły Anioł, który stał się samotny, a druga dusza to ktoś kto był samotny od samego początku. Dwie dusze na początku nienawidzące się z czasem stają się samotne razem, przelewając swój smutek między...