[4]. what have i done?

347 21 35
                                    

Henrykowi długo nie zajęło znalezienie drugiego przestępcy. A raczej...przestępczyni?

Gdy tylko złapali kontakt wzrokowy, dziewczyna zaczęła uciekać.

Pościg nie trwał jednak długo, gdyż superbohater zapędził ją w kozi róg.

— Załatwmy to szybko, dobra? Nie jestem w nastroju.

Szatynka uśmiechnęła się pod nosem, słysząc to.

— No tak, twój mały incydent — przypomniała, zakładając ręce na piersi.

Niebezpieczny spiął się. Nie.

— Zaskoczony? Drex się chwalił — zrobiła krok w przód — że udało mu się złamać małego Niebezpiecznego.

Wyciągnął jeden z pistoletów, zanim zdążył się powstrzymać. Musiał. Nie mógł znowu-
Nie mógł przez to znów przechodzić.

Zauważył jak uniosła jedną brew, po zobaczeniu broni.

— Nie zmuszaj mnie żebym strzelił.

Prychnęła.

— Nie masz jaj, skarbie — odparła, pewna siebie.

Przeładował i strzelił w miejsce obok jej nogi.

Dziewczyna wzdrygnęła się lekko i spojrzała na niego z przebłyskiem strachu w oczach, ale znikł on tak szybko jak się pojawił.

— Wciąż taka pewna? — spytał, próbując powstrzymać swój głos od załamania. To że jeszcze ręka mu się nie trzęsła było zaskoczeniem.

Szatynka przyjrzała mu się. Nie patrz się na mnie w ten sposób.

Czuł jakby jej spojrzenie przeszywało mu duszę.

— Boisz się — stwierdziła.

Zacisnął szczękę.

Nie bał się.

Czemu miałby się bać?

Czego?

Nie uzyskując odpowiedzi, kontynuowała.

— Nieważne jak bardzo będziesz zaciskał zęby czy posyłał mi mordercze spojrzenia, — spojrzała na niego jakby, z politowaniem? — bo jakiś przestępca już cię złamał, odkrył twoją słabą stronę i żaden przestępca nie będzie cię postrzegał tak jak wcześniej. Wszyscy będą widzieć cię jako sukę Drex'a.

Nim się obejrzał, kryminalistka krzyknęła i upadła na ziemię, łapiąc się za nogę.

Zamrugał kilkakrotnie.

Postrzelił ją.

Strzelił jej w nogę.

Wziął płytki oddech.

Czy to znaczy, że był taki sam jak ci wszyscy przestępcy których łapał?

Młody?

Strzelił do człowieka.

Młody.

Czy będzie umiał spojrzeć na siebie w lustrze?

Niebezpieczny!

Podskoczył lekko, słysząc głos Ray'a. Wtedy przypomniał sobie, że przecież miał komunikator.

Przełknął ślinę.

— Tak?

Złapałeś drugiego przestępcę?

Spojrzał na wspomnianą osobę. Dziewczyna trzymała się za ranę i posyłała mu mordercze spojrzenie.

— Powiedzmy.

***

Blondyn oparł się o drzwi B-Vana, obserwując jak policja aresztowała dwójkę złodziei. Po złapaniu kontaktu wzrokowego ze złodziejką, przypomniał sobie jej słowa.

Wszyscy będą widzieć cię jako sukę Drex'a.

Zamknął oczy i wypuścił powoli powietrze z płuc.

Nie był niczyją "suką".

A już na pewno nie Drex'a.

Otworzył oczy, akurat kiedy Ray do niego podszedł. Obejrzał go od dołu do góry, po czym pokazał głową na samochód.

— Jedziemy? — spytał.

Pokiwał głową i udał się na miejsce pasażera.

Kapitan westchnął.

Nie powiedział nic na temat całej sytuacji, ale zaczęło go to niepokoić.

Po przyjściu na pozycję chłopaka, spodziewał się wszystkiego, ale nie tego.

Krwawiąca kryminalistka na ziemi, Henryk stojący nad nią z drżącą ręką w której miał pistolet wycelowany w jej kierunku.

Z przerażeniem w oczach, gdy go zobaczył.

Musiał wcisnąć ratownikom, że dziewczyna oberwała podczas walki, w co chyba uwierzyli bo nie zadawali pytań. Dziwiło go, że szatynka nie wydała jego pomocnika.

Pokręcił głową i wszedł do auta.


Droga powrotna okropnie się dłużyła. Atmosfera była napięta, niewygodna cisza, której brunet nie umiał przerwać i to że nastolatek był dosłownie przyciśnięty do swoich drzwi, z nogami podciągniętymi do siebie i wzrokiem znów wbitym w szybę.

Przegryzł dolną wargę i skupił się na drodze.

Musieli pogadać.





Hej hej

Nocna wena pozdrawia 😗✌️

Znowu miałam pisać dalej, ale za dawno nie było rozdziału
Więc
Wrzucam to
I idę pisać dalej póki mam wenę

Ewentualnie nie wstanę do szkoły oof XD

See ya

L u l l a b y  | Henry Danger [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz