1

4 0 0
                                    

-Jesteśmy jebanym FBI- krzyczałem na podwładnych.- Jak mogliście dać go postrzelić?- poczułem wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem telefon. Numer zastrzeżony. Odebrałem.- Japońskie biuro FBI w czym mogę pomóc- powiedziałem dalej zdenerwowany.

-Taichi Kato. Mieszka koło Tokio Tower. Szef Agencji FBI w Japonii. Siedzi w biurze rozmawia ze mną, Eiji'm. Siedzi na krześle z nogami na stole i przed chwilą wrzeszczał na idiotów jakimi są jego pracownicy.- powiedział i zaśmiał się cicho a ja zestresowałem. Wstałem z krzesła i zacząłem się rozglądać za wielkim oknem.

-Nie rozglądaj się tak bo i tak nikogo nie znajdziesz.-

-Skąd wiesz gdzie jestem, gdzie mieszkam, co robię i czego chcesz?- zapytałem poddenerwowany.

-Odpowiem ci tylko na jedno pytanie. Ja. Chcę. Ciebie.- powiedział.

-Wyjść- powiedziałem głośniej niż chciałem. Oni tylko się ukłonili nisko i wyszli. Podparłem się o biurko. Oddech mi przyspieszył a serce zaczęło bić jeszcze szybciej.

-Tylko nie zemdlej. Chce cię przytomnego.- powiedział i rozłączył się. Usiadłem na krześle. Za 2 godziny mam iść do domu. Postanowiłem, że sprawdzę wszystkie dane na jego temat ale nie było ich wiele. Tak spędziłem 2 godziny. W pewnym momencie do mojego gabinetu weszła kobieta. Ukłoniła się nisko i zaczęła:

-Dobry wieczór. Już chyba pora iść do domu.- powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Wziąłem swoje rzeczy i bez słowa wyszedłem. Przed wyjściem ubrałem marynarkę, wziąłem głęboki oddech i wyszedłem. Nikogo nie było na ulicach. Czego ja się spodziewałem po 23?. Po kilku minutach poczułem rękę na ramieniu. Stanąłem i powoli odwróciłem głowę. Za mną stał Eiji. Przed oczami zaczęły pojawiać się przed oczami a nogi zaczęły robić się jak z waty. Ściągnął dłoń z mojego ramienia ale nie mogłem się ruszyć.

Perspektywa Eiji

Śmiesznie było patrzeć jak agent FBI wręcz trzęsie się pode mnę. Czekaj co z nim? O huj! Idiota zemdlał. Złapałem go w locie i przytrzymałem za plecy. Wziąłem na ręce al'a panna młoda i poszedłem w stronę czarnej furgonetki. Posadziłem go na siedzeniu pasażera, zapiąłem pasy, usiadłem ze swojej strony i ruszyłem. Jechaliśmy już dobrą godzinę. Taichi otworzył szeroko i gwałtownie oczy ale nie ruszał się. Rozglądał się panicznie na boki. Miał tak kilka minut. Nawet nie mrugnął. Nagle wyrwał się jak z transu. Starał się uspokoić oddech. Rozglądał się we wszystkie strony aż trafił na mnie. Zaczął macać kieszenie sprawdzając czy nie ma broni.
-Nie wysilaj się. Nic nie znajdziesz.- powiedziałem nie patrząc na niego.
-Gdzie jesteśmy?- zapytał przestraszony.
-Nigdzie. Nie znasz tego miejsca- powiedziałem śmiejąc się lekko.- ja w sumie też- dodałem o wiele ciszej. Chłopak odsunął się najdalej jak mógł. Patrzył to na mnie to na drogę.- Nie rozglądaj się tak. Za kilka minut będziemy.- chwilę później zaparkowałem. Wyłączyłem auto i wyciągnąłem kajdanki. Skułem błękitnowłosego i wysiadłem.

-------------------------------------------------------

Ta książka będzie pisana jak będzie mi się chciało. Napiszcie czy chcecie element horroru. Już mam pomysł. Prawdopodobnie jak skończę "Mój Demonek" to bardziej się tu rozpiszę.

442 słowa bez opisu

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 13, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

AgentWhere stories live. Discover now